Kolejne kraje zamrażają gospodarki, ale firmy transportowe nie narzekają. Pandemia winduje ceny ich usług, brakuje nawet samochodów i kierowców - zauważa w piątek, 30 pażdziernika, Rzeczpospolita.
- Jeździmy normalnie, nie mamy problemu z kolejnymi wymogami nakładanymi na przedsiębiorstwa transportowe. Musimy je spełnić i wykonywać usługi. Roboty jest nie do przerobienia - przyznaje Rzeczpospolitej kierownik spedycji Sachs Trans Łukasz Zawadzki. Według gazety pandemia spowodowała większy popyt np. na AGD. - Nasze przewozy do Francji podwoiły się - mówi Zawadzki.
Podobnie oceniają sytuację duże firmy logistyczne. - Od lipca gospodarka zaczęła się odbijać, liczba zleceń jest bliska tej sprzed pandemii. Szczególnie duża dynamika występuje w obsłudze e-handlu. Część klientów ma zwyżki o 50-100 proc. na liniach łączących magazyny - szacuje dyrektor generalny Raben Transport Paweł Trębicki.
Niektóre wysyłki eksportowe są trudne do realizacji. - Brakuje przewoźników. Polskie firmy się towarują. Dostawy niektórych dóbr zamawianych dziś w Chinach planowane są dopiero na czerwiec - wskazuje prezes ATC Cargo Artur Jadeszko.
Zdaniem Rzeczpospolitej firmy narzekają na brak samochodów. - Na rynku spot widoczna jest olbrzymia nierównowaga, dysproporcje wynoszą 75:25 na korzyść zapytań o auta. Dostępnych samochodów nie ma od wielu tygodni, stawki rosną o kilkadziesiąt procent. Przedsiębiorcy z dużymi kontraktami nie mają samochodów - mówi Trembicki.
Brak wolnych samochodów jest także skutkiem bankructw i wycofywania się małych przewoźników. - Małe firmy, wcześniej duszone przez spedytorów, polikwidowały flotę i zleceniodawcy zaczynają się dusić. Na zmianach skorzystali duzi przewoźnicy. Mamy 440 samochodów i rozbudowujemy flotę. Właśnie zamówiliśmy 50 Iveco LNG i zamierzamy na wiosnę mieć największą w Polsce flotę na ciekły gaz ziemny - twierdzi Zawadzki.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.