Nadmierne poleganie na ratingach w dobie pandemii wymaga przemyślenia - ocenili eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Przypomnieli, że obniżenie ratingów niektórych dużych gospodarek wywołało 10. lat temu oskarżenia wobec agencji o przyspieszenie kryzysu zadłużeniowego w strefie euro.
Jak podkreśliło PIE, w obliczu pandemii koronawirusa i spadających cen ropy naftowej agencje ratingowe z początkiem marca zaczęły obniżać oceny emitentów obligacji korporacyjnych i państwowych.
- Największe obniżki nastąpiły w branżach najbardziej dotkniętych kryzysem, takich jak motoryzacja i rozrywka - czytamy w czwartkowym wydaniu Tygodnika Gospodarczego PIE.
Przed kryzysem rynek dłużnych papierów wartościowych o wysokim ryzyku i wysokodochodowych wzrósł dwukrotnie w porównaniu z 2010 r. Np. w styczniu 2020 r. stanowił ok. jedną trzecią całego rynku obligacji korporacyjnych.
- Obecnie papiery inwestycyjne wielu korporacji międzynarodowych z klasy inwestycyjnej BBB stały się śmieciowymi - podkreślili.
Zwrócili uwagę, że to, jak w czasach kryzysu 2007-2008, rzuciło podejrzenie, że agencje ratingowe stosują obniżone standardy w latach, w których starają się zarabiać i reagują w ostatniej chwili, aby zaradzić, gdy rynki się odwracają - wskazało PIE, cytując tygodnik Economist.
PIE przypomniało, że ponieważ w roli pożyczkodawcy ostatniej instancji działają banki centralne, w Europie i USA udało się zatrzymać panikę na rynkach finansowych.
- Począwszy od połowy marca główne banki centralne podjęły masową interwencję - na skalę większą niż w 2008 r. - zaznaczono.
Do 13 kwietnia programy pomocy w utrzymaniu płynności systemu finansowego i biznesu w USA opiewały na ponad 6 trylionów dol. Banki centralne USA, EBC i inne większe banki europejskie rozpoczęły akcję skupowania prywatnych i publicznych papierów wartościowych. Zniesiono też niektóre środki kontroli, wprowadzone po kryzysie finansowym w latach 2007-2008 i zapowiedziano niemal nieograniczoną swobodę bankom jako głównym pośrednikom ożywienia gospodarczego.
- Umożliwiło to zaabsorbowanie wyższego popytu na kredyt konsumpcyjny przez banki przy jednoczesnym pogorszeniu wiarygodności kredytowej ich klientów - wyjaśniło PIE.
Eksperci wskazali, że chcąc zachować w tej sytuacji reputację, agencje ratingowe muszą zmierzyć się z kilkoma wyzwaniami. M.in. obsługą tzw. CLO - pakietów pożyczek dla firm o ratingu śmieciowym.
- Z ryzykiem związane są także ratingi najwyższe, tj. potrójne A. Kolejnym wyzwaniem będzie uzyskanie odpowiednich ratingów państwowych, ponieważ finanse publiczne znajdują się w trudnej sytuacji - ocenili.
Zdaniem analityków PIE, np. obniżenie ratingu Włoch do śmieciowego spowodowałoby wycofanie wielu inwestorów.
- 10 lat temu obniżenie ratingów niektórych dużych gospodarek wywołało oskarżenia wobec agencji o przyspieszenie kryzysu zadłużeniowego w strefie euro - przypomnieli.
Eksperci wskazują, że to, jak agencje poradzą sobie z tymi testami, określi, czy kryzys przyniesie kolejne wezwania do reformy rynku ratingowego.
- Reform prawdopodobnie wymaga obszar nadmiernego polegania na ratingach. Nadal trzy największe agencje ratingowe mają 95 proc. udział w rynku globalnym, a innym mniejszym agencjom bardzo trudno odebrać choć część rynku - zaznaczyli.
W I kwartale zarówno Moody's, jak i S&P zanotowały rekordowy przychód, odpowiednio 1,3 mld dol. i 1,8 mld dol., częściowo dzięki nowej serii emisji obligacji - podsumowali.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.