Linie lotnicze w przyszłym roku mogą odebrać ok. 1 tys. 700 nowych samolotów - wynika z grudniowych prognoz Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA). W efekcie po świecie będzie latać 28 tys. 718 maszyn, czyli o 3,6 proc. więcej niż w 2016 r.
- Linie lotnicze do końca 2017 roku spodziewają się odebrać około 1 tys. 700 nowych samolotów, z czego ok. 1 tys. ma wozić pasażerów. Blisko połowa z około 1 tys. 700 samolotów zastąpi starsze i mniej oszczędne. Pozwoli to zwiększyć globalną flotę latających maszyn o 3,6 proc., do 28 718 maszyn - mówił w Genewie dyrektor generalny IATA Alexandre de Juniac przedstawiając najnowszą prognozę dla branży lotniczej.
W tym roku linie lotnicze dysponują ponad 27 712 maszyn, a w 2015 roku było ich 26 704. Samoloty będą też intensywniej wykorzystywane. Według prognoz w przyszłym roku na świecie ma się odbyć ok. 38 mln lotów, co oznacza, że co minutę średnio będzie startować ok. 73 samolotów.
Jak tłumaczył szef IATA, przyszłoroczne inwestycje przewoźników w nowe maszyny są mniejsze, niż mówiono o tym jeszcze na początku tego roku. Linie lotnicze w 2017 roku będą się zmagać głównie z wyższą ceną ropy, rosnącymi kosztami pracy oraz podatkami. IATA spodziewa się bowiem, że wyższe ceny ropy naftowej będą miały największy wpływ na zysk linii lotniczych w przyszłym roku. W 2016 roku średnia cena za baryłkę ropy Brent kształtowała się na poziomie ok. 44,6 dol. Według prognoz IATA w 2017 roku za baryłkę trzeba będzie zapłacić ok. 55 dol. Spowoduje to, że paliwo lotnicze podrożeje z około 52,1 dol. za baryłkę średnio płaconą w tym roku do ok. 64,9 dol. za baryłkę w 2017 roku.
Według szacunków IATA w przyszłym roku linie lotnicze udostępnią w swoich samolotach ok. 4,1 mln miejsc, czyli o 5,1 proc. więcej wobec 2016 roku, kiedy było ich 3,9 mln. Średnie wypełnienie samolotów w przyszłym roku ma być na poziomie 79,8 proc., w roku 2016 to ok. 80,2 proc. Jak podano, przewoźnicy w 2017 roku zarobią średnio ok. 7,5 dol. z każdego sprzedanego biletu.
Największymi producentami samolotów są koncerny: amerykański Boeing, europejski Airbus czy brazylijski Embraer.
Według ostatnich prognoz Boeinga w ciągu najbliższych 20 lat przewoźnicy lotniczy będą potrzebowali 39 tys. 600 nowych samolotów cywilnych wartych ok. 5,9 biliona dolarów.
"Około 38 proc. wszystkich nowych samolotów jest dostarczane do linii lotniczych z siedzibą w Azji. Dodatkowe 40 procent zostanie dostarczona liniom lotniczym w Europie i Ameryce Północnej, a pozostałe 22 procent mają otrzymać przewoźnicy z Bliskiego Wschodu, Ameryki Łacińskiej, Wspólnoty Niepodległych Państw i Afryki" - prognozuje Boeing.
Według producenta nowe samoloty będą nadal stymulować wzrost tanich linii lotniczych.
Z szacunków Boeinga wynika też, że świat potrzebuje ok. 31 tys. nowych pilotów liniowych rocznie, aby sprostać rosnącej flocie, głównie w regionie Azji i Pacyfiku. W sumie trzeba będzie zwerbować do 2035 roku ponad 600 tys. nowych pilotów liniowych, w tym 248 tys. w regionie Azji i Pacyfiku. W tym samym czasie Europa będzie potrzebować 104 tys. nowych pilotów, 112 tys. Ameryka Północna, 51 tys. Ameryka Łacińska, 58 tys. Bliski Wschód, a po 22 tys. Afryka i Rosja z krajami Wspólnoty Niepodległych Państw.
Airbus prognozuje zaś zapotrzebowanie na ponad 33 tys. nowych samolotów o wartości przeszło 5 biliona dolarów w ciągu następnych 20 lat. Chodzi o ponad 9,5 tys. dużych samolotów i ponad 23,5 tys. maszyn średniego zasięgu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.