Polski rząd uważa umowę CETA za niezwykle ważną, stwarzającą olbrzymie szanse dla polskich przedsiębiorstw. Dostrzega też szereg zagrożeń; to jest jeden z powodów, dla których nie ma stanowiska polskiego rządu na dziś - mówił wiceszef MR Radosław Domagalski-Łabędzki w środę (5 października) w Sejmie.Wskazał, że główne korzyści dla polskiej gospodarki płynące z tej umowy, to przede wszystkim otwarcie bardzo konkurencyjnego rynku i zwiększenie możliwości eksportu.
- Polski rząd uważa tę umowę, jako niezwykle ważną, stwarzającą olbrzymie szanse dla polskich przedsiębiorstw, ale dostrzegamy również szereg zagrożeń. To nie jest tak, polski rząd przyjmuje bezkrytycznie kwestie związane z CETA. Bardzo uważnie analizujemy, nie tylko w Ministerstwie Rozwoju, ale także we wszystkich innych ministerstwach skutki, potencjalne zagrożenia wynikające z przyjęcia CETA. Zdajemy sobie sprawę z tych zagrożeń. To jest właśnie jeden z powodów, dla których nie ma stanowiska polskiego rządu na dziś - powiedział wiceminister podczas sejmowej debaty.
Przekazał, że polski rząd już dyskutował o kwestii CETA.
- Wszystkie uwagi, które były ze strony ministrów - bardzo uważnie analizujemy - dodał. - Zapewniam, że interes i bezpieczeństwo państwa polskiego, również w tym aspekcie ekonomicznym, bezpieczeństwa i standardów żywności - jest dla polskiego rządu absolutnie priorytetowe. I nie wyobrażam sobie, i nie będzie takiej sytuacji, w której te zagrożenia zostaną zlekceważone. Mamy jeszcze czas na wypracowanie ostatecznego stanowiska" - powiedział Domagalski-Łabędzki.
Dodał, że nie wszystkie państwa członkowskie mają już ostateczne stanowisko ws. CETA.
- Chcemy dać sobie czas, żeby te wszystkie możliwe analizy, opinie również te krytyczne, przeanalizować i podjąć ostateczną decyzję, która będzie uwzględniała wszelki interes państwa polskiego.
Podkreślił, że rząd ma bardzo dużo sceptycyzmu, co do mechanizmu sądów inwestycyjnych i dostrzega tutaj istotne zagrożenia i analizujemy bardzo dokładnie konsekwencje. Wyjaśnił, że wątpliwości te wynikają z tego, że chodzi o instytucję, której jeszcze nie ma.
- Nie jesteśmy w stanie się odnieść do bieżącego funkcjonowania, tylko musimy ocenić skutki sądu inwestycyjnego, którego nie ma, którego praktyka nie jest znana, jest zaledwie kwestią naszych interpretacji. (...) Dlatego polski rząd będzie zabiegać na wszystkich możliwych forach unijnych, po to, aby w sądzie inwestycyjnym znalazło się miejsce dla polskiego przedstawiciela, dla polskiego arbitra, który miałby mieć wpływ na kształtowanie się praktyki, która wytworzy się w ramach orzecznictwa sądu inwestycyjnego.
Wskazał, że główne korzyści dla polskiej gospodarki płynące z tej umowy, to przede wszystkim otwarcie bardzo konkurencyjnego rynku i zwiększenie możliwości eksportu. Jak zaznaczył, eksport jest jednym z filarów Planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, autorstwa wicepremiera, ministra rozwoju i finansów Mateusza Morawieckiego.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.