W Katowicach można nawet trzykrotnie przepłacić za kurs taksówką, w zależności od tego, czy kierowca pracuje samodzielnie, czy w korporacji taksówkowej - wynika z danych samorządu, który chce wprowadzić maksymalne ceny i stawki taryfowe za przewozy taksówkami w mieście.
Takie rozwiązanie wprowadziło wcześniej kilka dużych miast, wśród nich Warszawa, Kraków, Łódź, Wrocław, Poznań czy Szczecin. Jeżeli pomysł zyska aprobatę radnych, stolica Górnego Śląska będzie pierwszym miastem aglomeracji katowickiej, gdzie od października będą obowiązywać maksymalne ceny za przejazd taksówką. Jak podał w czwartek Urząd Miasta, radni zajmą się projektem 29 czerwca.
- Do Urzędu Miasta wpływało wiele skarg od pasażerów taksówek, którzy kwestionowali wysokość pobieranych opłat. Nasze analizy wykazały, że niektórzy taksówkarze niezrzeszeni pobierają np. 99 zł za godzinę postoju oraz aż 5 zł za przejechany kilometr w tzw. pierwszej taryfie. Tymczasem najniższe stawki taksówkarzy zrzeszonych w korporacjach to 30 zł za godzinę postoju i 1,6 zł za przejechany kilometr w tej taryfie. Dysproporcja jest bardzo duża - wskazał w czwartek rzecznik Urzędu Miasta w Katowicach Maciej Stachura.
Urzędnicy przeanalizowali, jak w podobnej sytuacji poradziły sobie inne miasta, również borykające się z problemem zawyżanych opłat w taksówkach. - Nasza analiza pokazała, że najlepszą bronią w takiej sytuacji jest wprowadzenie maksymalnych cen i stawek taryfowych przez miasto - wyjaśnił naczelnik wydziału transportu w katowickim urzędzie Bogusław Lowak.
W dużych polskich miastach, gdzie wprowadzono takie rozwiązanie, maksymalne stawki w pierwszej taryfie, czyli w dni powszednie w obrębie miasta, mieszczą się w granicach 2,8-3,3 zł za pierwszy kilometr oraz od 6 zł do 8,4 zł opłaty początkowej.
Przed przygotowaniem projektu uchwały w tej sprawie przedstawiciele samorządu przeprowadzili konsultacje społeczne oraz spotkali się ze środowiskiem taksówkarzy - konsultacje ujawniły rozbieżności; taksówkarze zrzeszeni, a także taksówkarskie związki zawodowe, zaaprobowały plan wprowadzenia stawek maksymalnych, natomiast kierowcy niezrzeszeni sprzeciwili się temu. Urzędnicy wskazują jednak, że nadrzędnym celem powinien być w tym przypadku interes konsumentów, czyli osób korzystających z taksówek.
- Kierujemy się przede wszystkim interesem naszych mieszkańców i nie chcemy narażać ich na nieuzasadnione z ekonomicznego punku widzenia wydatki. Wysokie stawki nie wpływają pozytywnie na wizerunek miasta wśród gości z innych części kraju i zagranicy, którzy np. za niespełna dwukilometrowy kurs z centrum miasta do Międzynarodowego Centrum Kongresowego musieli płacić ponad 50 zł, czy kilkaset zł za dojazd do lotniska w Pyrzowicach - powiedział Stachura.
W aglomeracji katowickiej dotąd żadne z miast nie ustaliło stawek maksymalnych. Natomiast w kwietniu tego roku katowiccy radni uchwalili inne regulacje dotyczące oznaczania taksówek. Nakazali m.in. przedstawianie cennika na wyraźnych, dużych drukach - dotąd cenniki często miały wielkość wizytówki ukrytej na bocznej szybie. Taksówkarze mają czas na wprowadzenie zmian do końca lipca tego roku.
Katowicki projekt zakłada cztery stawki taryfowe bez podziału miasta na dodatkowe strefy w granicach administracyjnych Katowic, zgodnie z dotychczas stosowanymi wieloletnimi zasadami przewozu taksówkami w mieście. Wysokość cen taryfowych (stawek maksymalnych) została przyjęta zgodnie z propozycją korporacji zrzeszających około połowę wszystkich katowickich taksówkarzy.
Opłata początkowa dla wszystkich taryf miałaby wynosić 8 zł, a opłata za jeden kilometr przebiegu odpowiednio: 3 zł w taryfie pierwszej, 4,50 zł w drugiej, 6 zł w trzeciej i 9 zł w czwartej. Opłata za godzinę postoju we wszystkich taryfach ma wynieść 40 zł. Taksówkarze - zakłada projekt - powinni dostosować swoje ceny do tych stawek najdalej do 1 października tego roku.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.