Jeszcze nie tak dawno Kanałem Gliwickim płynęło kilkadziesiąt 500-tonowych barek wypełnionych węglem na dobę. Teraz nie ma już ani jednej. Nad tym, czy są jeszcze szanse na ożywienie najsłynniejszej na Górnym Śląsku drogi wodnej, zastanawiali się uczestnicy wizyty studyjnej wzdłuż Kanału Gliwickiego, na którą w poniedziałek (7 września) zaprosił wojewodę śląskiego z zespołem urzędników, samorządowców i dziennikarzy Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Kanałem Gliwickim, którym jeszcze 3 lata temu spławiano z kopalń do Opola i Wrocławia ok. 5 tys. t węgla dziennie, a wcześniej nawet miliony ton towarów, nie pływają już żadne ładunki, bo armator zniecierpliwiony nieżeglownością drogi wodnej, przeniósł sprzęt i załogi do Niemiec.
Barki zniknęły, port umiera...
Od trzech lat zamiera więc najnowocześniejszy w Polsce śródlądowy Port w Gliwicach, gdzie od 1989 r. zbudowano Śląskie Centrum Logistyczne i Wolny Obszar Celny. Miało przyczynić się do odrodzenia najtańszego ze wszystkich i najczystszego transportu wodnego, a jego urządzenia pozwalają na przeładowanie 2 mln t ładunków rocznie. Dziś jednak ŚCL skupia się na intermodalnych przeładunkach lądowych, z kolei na drogi i odwrotnie, a z 4 do niedawna dźwigów portowych tylko dwóch nie pocięto jeszcze na złom.
W Europie rzekami i kanałami (jak ten zbudowany przez Niemców w latach 1934-1938, łączący Gliwice z Kędzierzynem-Koźlem) spławia się ponad 6 proc. wszystkich ładunków. W Polsce tylko niespełna 0,5 proc., czyli dziesięciokrotnie mniej. Odra - najważniejszy szlak wodny - od dawna jest nieżeglowna na odcinku za Brzegiem Dolnym ku Szczecinowi a Kanał Gliwicki, użytkowany po wojnie bez większych remontów, także wymagał solidnej naprawy 6 śluz i pogłębiania (głębokość z 3,5 m zmniejszyła się wskutek zamulania do 1,8 m, niebezpiecznie mało dla 500-tonowych barek, które pływały tu z węglem do elektrowni Opole i elektrociepłowni we Wrocławiu i z nawozami z Zakładów Azotowych w Kędzierzynie-Koźlu).
Dlaczego Polacy nie lubią rzek?
- W całej Europie Zachodniej jest na przykład obowiązek transportowania drogą wodną wszelkich towarów i urządzeń o wielkich, nietypowych gabarytach, by ładunki nie zatykały dróg - mówi Czesław Sternal, który z żoną Ewą prowadzi w gliwckim porcie przystań dla śląskich pasjonatów rzecznego pływania. Marina Gliwice to ostatni przyczółek aktywności na Kanale Gliwickim, ale jej właściciele, podobnie jak samorządowcy wiejskich gmin przy drodze wodnej, nie tracą nadziei, że uda się jeszcze odrodzić ten słynny obiekt inżynierii wodnej z lat 30. XX w.
- Turystyka jest tym, co pozwoliłoby przeczekać, aż wrócą barki z towarami - Ewa Sternal mówi o planie wpisania osobliwości i śluz Kanału Gliwickiego do Szlaku Zabytków Techniki. Rejsami po kanale bardzi interesują się turyści zachodni, ale brakuje im przystani i rekreacyjnej infrastruktury. Dużą bazę turystyczną nad kanałem Marina Gliwice chciałaby otworzyć w połowie szlaku, w Ujeździe, ale na razie boryka się z komercyjnymi cenami najmu działek pod przystań oraz biurokratycznym rzucaniem kłód pod nogi: - Niewielu urzędników rozumie, że promocja Kanału opłacu się nam wszystkim - podkreśla Sternal.
Śluzy tłoczą czystsze wody
Za 170 mln zł przy wydatnej pomocy z UE administrujący drogą wodną Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach wyremontował pierwsze ze śluz na 41-kilometrowej długości szlaku. Ta w Rudzińcu opuszcza nasz statek o prawie 6 m w dół. Lśni po naprawach a wyrzutem wody w ilości 40 kubików na sekundę przez odnowione wrota śluzy sterują komputery. Roman Pęcherzewski, kierownik nadzoru wodnego RZGW Gliwice pokazuje jednak, że z pietyzmem zachowano poniemieckie silniki i przekładnie zasuwy między komorami śluzy.
Spiętrzone w śluzie wody kanału nie cuchną już, jak przed laty. Wprawdzie Kłodnica z obszaru aglomeracji ciągle prowadzi ścieki, ale druga z zasilających rzek - Drama, jest biologicznie czysta i odkąd przemysł przestał zatruwać szlak wodny, w kanale pojawiły się ryby a na brzegu powstała nawet kolonia kormoranów.
- Ruch małych turystycznych jednostek jest naprawdę duży. W sierpniu przeprawiliśmy ich przez śluzę w Rudzińcu ponad 130 - mówi Pęcherzewski.
W Rudzińcu czekają XV-wieczne dzwony
Wójt gminy Krzysztof Obrzut zapewnia, że nie zabraknie dla odwiedzających atrakcji. Rudziniec, zamieszkały przez 10 tys. ludzi, składa się z aż 17 wiosek, które dbają u siebie o najprawdziwsze perły architektury, jak np. pałac i park z 1860 r., drewniany kościółek z 1657 r., kryjący dzwon z 1400 r., przepiękny pałac pławniowicki, kilkusetletnie dęby czy odlewnię dzwonów najsłynniejszej polskiej ludwisarni Felsztyńskich w Taciszowie. Do tego dwa spore jeziora - Rzeczyce i Pławniowice.
Z pomocą WFOŚiGW gmina nad Kanałem Gliwickim rozprawia się z kiepskim miałem węglowym, które wcześniej spalano tu do ogrzewania gospodarstw, świetlic i remiz strażackich. - Zaciągamy w WFOŚiGW kredyty, które są umarzane w połowie, gdy drugą połowę przeznaczymy na nowy cel związany z ochroną środowiska - tłumaczy wójt Rudzińca a Andrzej Pilot, uczestniczący w wizycie prezes Funduszu potakuje, że mamy tu do czynienia z modelowym przykładem współpracy samorządu z WFOŚiGW w Katowicach.
- Najnowszą ekologiczną inwestycją, do której Fundusz dołożył w 4 etapach 1,7 mln zł była budowa ponad 300 przydomowych oczyszczalni ścieków tam, gdzie nie opłacało się ciągnąć kolektora kanalizacji - opisuje Joanna Rokicka-Koza, zastępca kierownika Zespołu Gospodarki Wodnej katowickiego WGOŚiGW.
Woda na pożar od pioruna
Połowę ze 160 km kw. terenu gminy zajmują lasy, położone między aglomeracją górnośląską a terenami przemysłowymi Kędzierzyna-Koźla i elektrownią w Blachowni, których długość granicy z polami mierzy więcej niż linia graniczna Polski! Odkąd w 1992 r. duże połacie strawił pożar, w 5 lat później zalała je powódź, a jeszcze później 200 ha trzeba było wyciąć po przejściu tornada, leśnicy prowadzą programy odbudowy małej retencji wód i starają się uodpornić drzewostan na suszę i szkodniki. Kosztem ponad 3,3 mln zł Lasy Państwowe odbudowały staw Poręba w Świbiu, zbiorniki paciorkowe z XIX w. w Proboszczowicach, zbiorniki w Centawie i Łączy.
Kazimierz Szabla, szef Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach wraz z nadleśniczym Rudzińca Janem Chwałkiem podkreślają, że inwestycja właściwie już zwróciła się, gdy w sierpniu tego roku w Łączy las suchy, niczym kartka papieru, zapłonął od pioruna. - Przed katastrofalnym pożarem uratowała nas woda z ostatniego ze zbiorników, którą czerpały z bliska helikoptery - objaśniają.
Wojewoda Śląski Piotr Litwa ma świadomość, że inwestycje w drogę wodną Kanału Gliwickiego wraz z obszarami na jego brzegach czekają na swoją kolej, wyprzedzane przez programy dla dróg i autostrad oraz kolejnictwa.
- Gminy położone nad Kanałem żyły z niego, dla nich transport towarów, ruch barek i rozwój turystyki jest kwestią życia albo śmierci - mówi wojewoda śląski, który wierzy, że pieniądze wydawane na realizację programu użeglowienia Odry i remonty śluz Kanału Gliwickiego w końcu muszą przynieść skutek, przyciągając i turystów i inwestorów.
W galerii: wizyta studyjna wojewody śląskiego nad Kanałem Gliwickim, poniedziałek 7 września (zdjęcia Bartłomiej Szopa - Trybuna Górnicza, portal górniczy nettg.pl).
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Program Odra - wlecze się za nami ponad 30 lat Zabieramy się do dyskusji ciągle przy kolejnych wyborach.Żenująca dla wszystkich prawda!!!!