Dobiegł końca rok szkolny 2014/2015. Był ostatnim, w którym absolwenci gimnazjów licznie wybierali górnictwo, jako kierunek dalszego kształcenia. Do pracy w kopalniach jest coraz mniej chętnych. Czy szykuje się nam kolejna luka pokoleniowa? Nauczyciele ostrzegają, że jest to bardzo prawdopodobny scenariusz.
W Zespole Szkół Technicznych w Rybniku do I klasy o specjalności technik mechanik górnictwa podziemnego zgłosiło się 14 kandydatów. To za mało, aby stworzyć oddział. Dokooptowano więc kolejnych 14 pierwszoklasistów, którzy zamierzają kształcić się w kierunku technik-mechanik.
- Oni też będą uczyć się dwóch górniczych przedmiotów zawodowych, a więc problem mamy rozwiązany. Mieszana klasa będzie odbywała część zajęć razem, część w dwóch grupach - tłumaczy Grażyna Kohut, dyrektor szkoły.
Prócz tego naukę rozpocznie od września 28 techników elektryków, którzy zostaną przygotowani do pracy w kopalniach.
- Sądzę, że nasza młodzież znajdzie zatrudnienie w kopalniach Jankowice i Chwałowice. Jesteśmy w kontakcie z tymi zakładami i orientujemy się w ich potrzebach kadrowych - dodaje Grażyna Kohut.
Co ciekawe, jeszcze rok temu rybnickiej szkole udało się utworzyć cztery klasy o profilu górniczym. Ucząca się w nich młodzież nie zdecydowała jednak o chęci zmiany wybranej profesji.
Dwóch kandydatów
Do Powiatowego Zespołu nr 6 Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących w Brzeszczach zgłosiło się zaledwie dwóch uczniów, chcących uzyskać zawód górnika. Kierunku nie utworzono. Z kolei uczniowie wyższych klas, dopiero na trzecim roku będą mieli praktyki. Wówczas zadecydują, czy wybrać kierunek górniczy. Zdaniem Anny Kasprzyk-Hałat, dyrektor szkoły, technicy elektrycy nie będą mieli problemów ze znalezieniem zatrudnienia nawet poza branżą górniczą.
- Obawiam się, że młodzież jest uprzedzona do górnictwa. Tymczasem kopalnie sondują, na ilu wykształconych pracowników będą mogły liczyć w najbliższych latach. Mają uzasadnione obawy. Kolejna luka pokoleniowa może stać się faktem - zwraca uwagę Anna Kasprzyk-Hałat.
Są siły i środki
W Zespole Szkół Zawodowych w Wodzisławiu Śląskim uruchomiono dwie klasy o specjalnościach technik mechanik i technik elektryk. Konkretnego kierunku nie ma.
- Nie chcemy produkować bezrobotnych. Na trzecim roku młodzież sama wybierze miejsce odbywania praktyk. Gdyby kondycja górnictwa poprawiła się, to absolwenci znajdą pracę w kopalniach, w przeciwnym wypadku będą próbować w innych branżach. Szkoła posiada zaplecze, siły i środki, aby powrócić do kształcenia w zawodach górniczych. Jeśli będzie taka potrzeba, uruchomimy je ponownie. Problem jednak w tym, czy będzie dobry klimat dla górnictwa. Jeśli nie, to za kilka lat będziemy mieć do czynienia z kolejną luką pokoleniową - ostrzega Danuta Mielańczyk, dyrektor ZSZ w Wodzisławiu Śląskim.
Szkoły radzą więc sobie, jak mogą, z deficytem kandydatów na górników. Elastyczny model kształcenia, który większość zastosowała, wydaje się najlepszym rozwiązaniem z możliwych. W przyszłości jednak górnictwo może mieć problem z kadrą w pełni przygotowaną do zawodu. Będzie ją musiało dokształcić na swój koszt.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.