- W osiemnastotysięcznych Pawłowicach górnictwo daje zatrudnienie ok. 2 tys. osób. To dużo. Ci ludzie z pewnością akceptują górnictwo i wszystko, co dobrego i złego się z nim wiąże - mówi w rozmowie z Trybuną Górniczą ALEKSANDER SZYMURA, dyrektor pracy w kopalni Pniówek i przewodniczący Rady Gminy Pawłowice.
Jak układają się relacje pomiędzy samorządem a górnictwem w Pawłowicach?
Bardzo dobrze. Nawet mogę zaryzykować twierdzenie, że modelowo. Przed laty udział środków, którymi kopalnia zasilała budżet miasta, oscylował w granicach 25 proc. Obecnie jest mniejszy i wynosi ok. 15 proc., czyli wpływy na poziomie 12 mln zł. To są już pieniądze, które pozwalają na realizowanie dużych inwestycji. Wiem, że mieszkańcy miasta doceniają rolę górnictwa, które fedruje pod terenami zabudowanymi. W przeciwnym razie nie daliby zgody na działalność górniczą. A takich przykładów wcale daleko szukać nie trzeba.
Przez lata gmina inwestowała. Teraz musi pieniądze oddawać. Całe 42 mln zł. Czy to też jest efekt dobrej współpracy pomiędzy górnictwem a samorządem?
To jest oczywiście efekt fatalnego prawa. Definitywnie nie zawiodło w tym przypadku górnictwo ani samorządy, tylko państwo. Gmina, mając budżet roczny na poziomie 80 mln zł, dowiaduje się, że ma do spłacenia 42 mln zł. Ten fakt postawił samorząd w bardzo trudnej sytuacji. Musimy zamrozić wszelkie inwestycje. Najbardziej uderzy to w mieszkańców. My te pieniądze kopalni oddamy jak najszybciej. Krąży plotka, że miodem i mlekiem płynące Pawłowice staną się niedługo bankrutem. To są plotki.
Sądzi Pan, że ludzie rozumieją, o co w tym wszystkim chodzi?
Mogą rozumieć bądź nie. Każdy nie musi znać się na prawie. Ludzie potrzebują stabilizacji, pracy, chcą mieć perspektywy dla siebie, dla swoich dzieci. W osiemnastotysięcznych Pawłowicach górnictwo daje zatrudnienie ok. 2 tys. osób. To dużo. Ci ludzie z pewnością akceptują górnictwo i wszystko, co dobrego i złego się z nim wiąże. Mówiąc "złego", mam na myśli szkody górnicze. Chodzi o to, aby zaufania do górnictwa nie stracili ci, którzy z branżą nie są związani zawodowo. Ich jest więcej. Dlatego kopalnia stara się robić wszystko, aby skutecznie zapobiegać wszelkim uciążliwościom. To nie jest łatwe zadanie, ale udaje się. Staramy się kierować wydobycie w obszary niezamieszkałe.
Kopalnia płaci gminie największe stawki z tytułu podatku od nieruchomości. Czy to jest sprawiedliwe?
Niektórzy mówią, że jest to zdzieranie pieniędzy z górnictwa. Trudno mi zająć jednoznaczne stanowisko wobec tego problemu. Zawsze było tak, że radni ustalali dla kopalni najwyższe stawki podatkowe. Z drugiej strony górnictwo jest właścicielem największych w mieście kubatur. Kopalnia nigdy nie rościła z tego tytułu żadnych pretensji. Pierwszy znaczący spór powstał na gruncie podatku od wyrobisk.
Jakiś czas temu stał Pan na stanowisku, że środki z tytułu opodatkowania wyrobisk górniczych należy kumulować i czekać, aż feralne prawo obróci się przeciw samorządom. Wyczuł Pan pismo nosem?
Trochę tak. To prawo było sformułowane w taki sposób, że wszelkie scenariusze mogły wchodzić w grę. Podobnie zresztą jak obecnie. No i stało się najgorsze. Z drugiej strony, gdybyśmy wówczas te pieniądze odkładali, zamiast konsumować, z pewnością doczekalibyśmy się surowej reprymendy ze strony Regionalnej Izby Obrachunkowej, która wytknęłaby samorządowi, że nie wykonuje budżetu. Nie obronilibyśmy naszych racji. I tak gmina znalazła się w klinczu. Tego stanu rzeczy nie można akceptować na dłuższą metę, ponieważ grozi bankructwem gminom i górnictwu. Kto bowiem da gwarancję, że za kilka lat sądy nie zaczną wydawać wyroków na niekorzyść kopalń? Nikt.
Dlatego macie zamiar wyegzekwować stracone środki od Skarbu Państwa.
Musimy podjąć taką próbę. Jeszcze raz powtarzam - w tym przypadku nie zawiodło ani górnictwo, ani gminy, tylko państwo. Fatalne prawo, toczące się w nieskończoność procesy. Ktoś musi ponieść za to odpowiedzialność.
Czy sądzi pan, jako wicedyrektor kopalni i jednocześnie samorządowiec, że górnictwo powinno być obciążane tak wysokimi podatkami jak obecnie?
Twierdzę, że te obciążenia są zbyt wysokie. Na dłuższą metę branża tego nie wytrzyma. Gdyby nawet Pawłowice miały dostawać od kopalni połowę obowiązujących dziś stawek, też by sobie poradziły. I myślę, że nie tylko Pawłowice. W 2011 r. JSW wygenerowała zysk w wysokości ok. 2 mld zł, z czego trzeba było oddać w formie podatków 600 mln zł. Kwota potężna. Jeśli przynajmniej połowa tych środków zostałaby zainwestowana w rozwój, to mielibyśmy najnowocześniejsze kopalnie na świecie. Najgorsze jest to, że teraz, w dobie kryzysu, nie możemy liczyć na pomoc państwa. Mówi się nam, że jesteśmy spółką giełdową i mamy sobie radzić sami. To też jest niesprawiedliwe!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
jest na to rozwiĄzanie >>> zlikwidowaĆ odrabianie wojska i chorobowego do emerytury.