Co takiego kryje się pod pojęciem smart energy? Mariusz Kondraciuk, dyrektor Działu Energetycznego Simensa w Warszawie powiada, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to oczywiście chodzi o pieniądze. Bo smart energy, to po prostu takie skonstruowanie modelu biznesowego dostawcy energii, aby mógł on zaoferować klientowi usługi dodatkowe, za które będzie on gotów zapłacić.
- Trzeba przygotować dla klienta ofertę tańszą i ekologiczną. To są pewne wartości. Pytanie, w jakim kierunku rozwinie się smart energy? Myślę, że będzie podobnie jak z telekomunikacją. Kiedy wchodziły na rynek telefony komórkowe, nikt nawet nie pomyślał, jakiego typu usługi będą możliwe do zaoferowania za 20 lat. Mając licznik energii dysponujemy pewnym narzędziem, które można odpowiednio wykorzystać. Być może będzie to dostarczenie sygnału internetu, telewizji inteligentnej, albo umożliwienie sterowania całym inteligentnym domem - wyjaśnia Kondraciuk.
Najważniejsze, że smart energy nie ma na celu wyrugowanie węgla z miksu energetycznego.
- Ważny jest balans różnych źródeł energii, balans optymalny z punktu widzenia ceny, ekologii i polityki. Węgiel jest źródłem tanim. Spółki energetyczne muszą się do tych zadań dobrze przygotować. Niektóre wciąż postrzegają odbiorcę energii jako numer abonenta. Jeżeli spółki zaczną dostrzegać w nas ludzi mających konkretne potrzeby, to będzie znaczyć, że w energetyce zaczyna się rewolucja. Proaktywność firm dystrybucyjnych i dostawców usług sprawi, że odbiorca prądu też stanie się aktywny w poszukiwaniu konkretnych produktów, które będą mu niezbędne - podsumowuje Mariusz Kondraciuk.
Dyskusja o przyszłości smart energy miała miejsce 21 kwietnia br. podczas trwania Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.