Duży, chłonny i szybko rozwijający się turecki rynek to dobre miejsce do inwestowania - uważają przedsiębiorcy. Ich zdaniem mogą tam działać m.in. polskie firmy z branży budowlanej, spożywczej, meblowej, softwarowej czy start-upy IT.
Chociaż kulturowo i mentalnie rynek turecki jest nam "trochę odległy", to w perspektywie kilku-kilkunastu lat będzie tam działać coraz więcej polskich firm - uważa wiceprezes Polsko-Tureckiej Rady Biznesu Tadeusz Dulian. Jego zdaniem to bardzo chłonny i duży pod względem demograficznym rynek (ponad 75 mln ludności), który patrzy w stronę Zachodu i mocno się modernizuje. Młodzi Turcy coraz częściej przejmują kulturowe wzory zachodnioeuropejskie.
- Za jakieś 5-10 lat będzie to około 100 mln, więc to jest rynek bardzo ciekawy - wskazał. Dodał, że Turcją zainteresowane są takie branże jak drobiarska czy meblowa. - To rynek dla detalistów - podkreślił.
Zwrócił uwagę, że kraj ten mocno modernizuje swoją gospodarkę i infrastrukturę.
- To wypadkowa tego, że w Turcji jest dużo kapitału, firmy tureckie są bogate i tym samym gospodarka ma takie zasoby kapitałowe, żeby mocno inwestować w poprawę infrastruktury - powiedział. Do tego dochodzą ambicje rządu i samego premiera Recepa Tayyipa Erdogana, "żeby trochę Turcję odnowić i zmienić". Stąd - jak zauważył - duże inwestycje w elektrownie jądrowe czy w mosty nad Bosforem.
- Turecki system energetyczny też w tej chwili podlega dużej modernizacji. Tu jest duże pole do popisu dla polskich firm budowlanych, które w latach 60., 70. budowały tureckie elektrownie, a w tej chwili mogą je modernizować - powiedział.
Jego zdaniem dobrze uregulowany jest tamtejszy rynek płatności mobilnych, elektronicznych. Polskie firmy, start-upy IT, firmy softwarowe robią bardzo ciekawe rzeczy i Turcja może być ich rynkiem perspektywicznym - uważa.
- Szczególnie zważywszy na to, że rynki Europy Zachodniej są dojrzałe i tam z produktami polskimi trudno jest zaistnieć - tłumaczył.
Wiceszef Rady uważa, że dla naszych firm przyczółek turecki może być dobrym miejscem do ekspansji na Bliski Wschód i Afryki Północnej.
- Turcja promuje się, szuka wartości dodanej w tym, że jest łącznikiem biznesowym między Bliskim Wschodem, Afryką Północną a Europą - podkreślił.
Turcy są aktywni w północnej Afryce, w krajach Maghrebu (Maroko, Algieria i Tunezja, niekiedy też Libia i Mauretania) i na Bliskim Wschodzie.
Na pytanie, czy w Turcji trudno robi się biznes, powiedział, że nie tak trudno jak w krajach dalekowschodnich - w Chinach i Indiach, ale trudniej niż w Europie.
Podobnego zdania jest prezes firmy Ursus SA Karol Zarajczyk. W jego opinii na rynku tureckim różnice kulturowe nie są mocno odczuwalne.
- Jest oczywiście inne podejście do negocjacji, czasu reakcji czy nawiązywania kontaktów, ale my mamy bardzo dobrych partnerów od wielu lat, którzy są bliżej Europy niż inni - powiedział.
- Badania pokazują, że polscy przedsiębiorcy w pierwszym rzędzie inwestują w krajach bliskich geograficznie - w Czechach, na Słowacji, w Niemczech, Rosji i na Ukrainie. Ostatnie wydarzenia na rynkach wschodnich (...) spowodowały jednak, że nasze firmy przesuwają azymut działalności i niektóre zwracają się ku łatwiejszym kulturowo i biznesowo rynkom zachodnioeuropejskim, ale na tych rynkach jest mniejsza stopa zwrotu - wyjaśnił Dulian.
- Ryzyko jest mniejsze, ale zyski również - skwitował.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.