Andrzej J., były prezes spółki Sandvik Mining and Construction nie żyje. Najprawdopodobniej popełnił samobójstwo - poinformowała Rzeczpospolita.
Śledztwo, które ma wyjaśnić czy do jego śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie rozpoczęła Prokuratura Okręgowa w Katowicach.
Andrzej J. kierował tyskim Sandvikiem do 2012 r. Współpracował z prokuraturą w sprawach korupcji, czego efektem było postawienie zarzutów 12 osobom. Proceder korupcyjny, wg informacji przekazanych przez ABW, dotyczył dokonywania przez węglowe spółki i należące do nich zakłady górnicze zakupów urządzeń i maszyn górniczych oraz usług w zakresie remontów, serwisu, a także dostaw części zamiennych. Łącznie w aferę zamieszanych jest 27 osób, a łapówki przyjmowane w zamian za ustawianie transakcji to, wedle najnowszych ustaleń, ok. 9 mln zł.
Według publikacji Rzeczpospolitej: Andrzej J. został znaleziony w pokoju hotelowym w czwartek (27 lutego), w dniu kiedy ABW zatrzymywała kolejnych podejrzanych. - Najprawdopodobniej powiesił się. Katowicka prokuratura prowadzi śledztwo tej sprawie, sprawdzając czy mężczyźnie ktoś groził lub namawiał go do targnięcia się na własne życie - czytamy na stronie rp.pl.
Andrzej J. od połowy 2012 r. do maja 2013 r. po odejściu od Sandvika był prezesem Kopexu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Tę całą aferę trzeba dokładnie wyjaśnić. Jak Andrzej J. był szefem Voest Alpine to utworzył się jakiś patologiczny układ łapówkarski, w sprawie którego zeznawał. O tyle dobrze, że chociaż nic nie robił w Kopeksie, w którym pracuję.
Został załatwiony jak wielu innych niewygodnych.
Cóż,kolejna ofiara praworządności""".Mafia węglowa""" ma długie ręce....i dup....e prawo .
Tak się dzieje gdy zadziera się z władzą.Nie będzie dowodów.Górnictwo ma swoje prawa.
Seryjny samobójca powraca.
Seryjny samobójca.