Rozmowa z Marzanną Peukert, wiceprezes Conbelts Bytom
Koniec roku jest dobrym momentem do podsumowań. Jaki był 2013 r. dla Conbelts Bytom?
Z racji tempa i liczby zmian w firmie, które nałożyły się na siebie, to był bardzo trudny, ale zarazem dobry rok, o czym świadczą choćby wyniki finansowe, porównywalne do roku poprzedniego. Mimo tego że przed nami jeszcze czas, w którym rozstrzygną się przetargi na kolejny rok i domkną umowy z roku bieżącego, wierzymy, że dzięki konsekwencji w naszych działaniach ścieżka wzrostowa zostanie dotrzymana. Wiele z tegorocznych zmian w firmie było bardzo korzystnych, co pozwala na optymistyczne spojrzenie w przyszłość. Cały czas się rozwijamy poprzez inwestycje w fabrykę - nie tylko w maszyny i budynki, ale także w ludzi. Chcemy pogłębić świadomość naszej załogi, przekonać ją, że ma szansę wytyczyć własną ścieżkę kariery i może w tym zakresie liczyć na finansowe wsparcie firmy. Dzięki takim inicjatywom chcielibyśmy naszych pracowników, często wybitnych fachowców, mocniej związać z firmą.
Conbelts robi wrażenie rodziny...
To prawda, ale oprócz tej dobrej atmosfery pracy na takie postrzeganie wpływa także fakt, że rzeczywiście pracuje u nas dużo rodzin, a nawet skojarzyło się kilka małżeństw. Ta rodzinna atmosfera powoduje, że ludzie czują odpowiedzialność za swoje miejsca pracy.
Na taką opinię trzeba jednak zapracować.
Jedną z tradycji, którą wprowadziliśmy kilka lat temu w firmie, są spotkania wigilijne. Co roku staramy się wymyślić na tę okazję coś nowego. Najważniejsze jest jednak, żeby móc się spotkać i złożyć sobie życzenia - zarówno w szerszym gronie, jak i indywidualnie - i dowiedzieć się, jakie będą plany na przyszły rok. Ale spotkania wigilijne to nie wszystko. Dość często - nie rzadziej niż raz w miesiącu - spotykamy się z załogą, by informować, co dzieje się w firmie, przedstawiając nie tylko same sukcesy, ale rozmawiając też o porażkach oraz zagrożeniach. Kształtuje to pewien model odpowiedzialności, ale ma również charakter integracyjny. Przekazujemy też załodze pewne treści dotyczące np. konieczności oszczędzania energii w formie kampanii wewnątrzzakładowych. Budujemy w ten sposób świadomość ekologiczną i jestem przekonana, że nasza załoga jest pod tym względem coraz bardziej wyczulona.
Jak kobieta daje sobie radę w przemyśle ciężkim?
Za partnera mam faceta, któremu dobrze się pracuje z kobietami i który kobiety traktuje po partnersku, jest mi więc łatwiej niż innym paniom. Nie jest to jednak proste, bo wiele elementów pracy związanych jest z problemami inżynieryjnymi, a ja z wykształcenia jestem ekonomistką. Wszystkiego jednak można się nauczyć, jeśli tylko ma się chęci. Pracuję w tym zakładzie prawie cztery lata, od lutego 2010 r. Zaczęłam swoją pracę w okresie, gdy firma przechodziła problemy, i mam nadzieję, że swoją pracą przyczyniłam się też do tego, że proces restrukturyzacji spółki zakończył się sukcesem. Pragnę jednak podkreślić, że wkład w ten proces mieli wszyscy nasi pracownicy, którzy nadal starają się, by lepiej się tutaj pracowało, żeby marka wyrobów i ranga zakładów była znacząca. Jesteśmy jednym z większych zakładów na terenie Bytomia, więc nasza odpowiedzialność względem pracowników jest dość duża. Gwarantujemy miejsca pracy ponad 200 osobom.
Jak układają się relacje z samorządem lokalnym?
Bardzo dobrze dogadujemy się z urzędem miasta w Bytomiu. Jesteśmy świadomi społecznie i wspieramy lokalne otoczenie drobnymi darowiznami: kupujemy podręczniki do gimnazjum w Bytomiu, wspieramy pobliską ochronkę w Łagiewnikach.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.