Wicepremier Janusz Piechociński poinformował, że w piątek (5 kwietnia) na szczycie państw bałtyckich w Petersburgu spotka się z szefem Gazpromu Aleksiejem Millerem. Polityk liczy na szczegóły dot. rosyjskich deklaracji ws. budowy drugiej nitki gazociagu Jamał-Europa.
Minister gospodarki powiedział dziennikarzom, że podczas rozmowy z Millerem będzie miał okazję uzyskać dodatkowe informacje dotyczące pomysłu prezydenta Rosji Władimira Putina, który zlecił koncernowi Gazprom powrócić do projektu budowy drugiej nitki gazociągu Jamał-Europa.
O możliwości powrotu Rosji do planów budowy gazociągu Jamał II z myślą o dostawach dla Polski, Słowacji i Węgier poinformowała w środę po spotkaniu Putina z szefem Gazpromu rosyjska agencja ITAR-TASS.
Piechociński podkreślił, że dopiero gdy dowie się więcej o nowej propozycji Rosjan, to po konsultacjach z naszym operatorem gazowym (Gaz Systemem) odniesie się do pomysłu w "wymiarze politycznym i gospodarczym".
Zaznaczył, że Polska ma ambicje produkować energię na eksport, chce wykorzystywać potencjał gazu łupkowego, a także wytwarzać ją z tradycyjnego surowca, jakim jest węgiel. Przypomniał też o planach budowy elektrowni atomowych.
Wcześniej w "Przesłuchaniu" radia RMF FM Piechociński przyznał, że choć z zainteresowaniem przyjął pierwsze informacje dotyczące możliwości powrotu do planów budowy magistrali Jamał II, to propozycje te mogą być jedynie elementem gry politycznej.
- Kiedy przyszły kolejne informacje uzupełniające i okazało się, że chodzi ewentualnie o 15 mld (metrów sześciennych gazu) tylko, że to ma być wzmocnienie bezpieczeństwa Węgier i Słowacji, to przypomniały mi się stare pomysły rosyjskie związane z tzw. Pieremyczką (niezrealizowany łącznik sieci rurociągów między Białorusią a Słowacją, z obejściem Ukrainy ). Coś się dzieje w relacjach gazowo-energetycznych między Rosją a Ukrainą - zauważył wicepremier.
Szef resortu skarbu Mikołaj Budzonowski powiedział w czwartek dziennikarzom, że dokładna analiza propozycji rosyjskiej prowadzi do wniosku, że nie chodzi o budowę gazociągu równoległego do Jamału i tranzyt, na którym Polska mogłaby zarabiać, tylko o coś zupełnie innego.
- Chodzi o dostawę 15 mld m sześc. do trzech konkretnych krajów - do Polski, na Słowację i na Węgry - wyjaśnił. Jego zdaniem, pojawia się więc pytanie, czy te kraje są przygotowane na odbiór dodatkowych ilości gazu od Gazpromu i - według ministra - nie są.
Budzanowski przypomniał, że polska strategia przewiduje m.in. wzrost importu gazu, ale poprzez interkonektory z Niemcami, Słowacją i Czechami oraz przez terminal LNG, a nie ze wschodu, od jednego dostawcy - Gazpromu.
- Podjęliśmy decyzję, że chcemy się od tego dostawcy uniezależnić i stąd duże inwestycje - powiedział minister.
Podczas posiedzenia sejmowej komisji skarbu Budzanowski mówił z kolei, że decyzje o jakiejkolwiek inwestycji, mającej charakter przesyłu gazu przez terytorium Polski, podejmuje suwerennie polski rząd i jedyny operator gazociągów przesyłowych - spółka Gaz-System. Sytuacja jaka miała miejsce w przypadku Jamału I - mieszanej struktury własnościowej z partnerem zewnętrznym, nie chcielibyśmy powtarzać.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.