Rynek gazu w Polsce nie jest zliberalizowany, bo nasz kraj jest uzależniony od dostaw z Rosji. Zmieni to jednak m.in. budowany terminal LNG i rozbudowa połączeń gazowych z innymi krajami. Dzięki temu w ciągu kilku lat ceny gazu spadną - wskazują eksperci.
Kraje zachodniej Europy płacą mniej za gaz niż Polska m.in. dlatego, że ich rynki gazu są już zliberalizowane. Działają tam terminale LNG, dzięki którym można sprowadzać gaz w postaci skroplonej. Sieci gazowe są rozwinięte i połączone interkonektorami z sieciami państw sąsiadujących, zaś magazyny gazu - rozbudowane.
Dzięki temu funkcjonują tam tzw. huby gazowe, czyli punkty obrotu surowcem, które kształtują rynkowe ceny gazu. Ceny te są niższe niż płacone w ramach kontraktów długoterminowych, które często są powiązane z cenami ropy naftowej czy produktów ropopochodnych. Przykładami takich hubów są holenderski TTF, austriacki w Baumgarten czy też hub wirtualny (giełda gazu) w Wielkiej Brytanii.
Polska swój import gazu opiera na długoterminowym kontrakcie z Gazpromem. Rosja to obecnie jedyny kierunek, z którego fizycznie możemy odbierać duże ilości gazu. W ciągu następnych lat to się jednak ma zmienić. Spółka Polskie LNG zamierza w połowie 2014 roku uruchomić terminal gazu skroplonego w Świnoujściu. Planowana jest też budowa kolejnego interkonektora (łącznika gazowego pomiędzy państwami) z Czechami, i nowych - ze Słowacją i Litwą. Pierwszy interkonektor z Czechami o przepustowości 0,5 mld m sześc. został uruchomiony we wrześniu 2011 r.
Budowane są też nowe magazyny gazu. PGNiG zapowiada, że w 2013 r. skończy się budowa największego magazynu gazu w Polsce - Wierzchowice w okolicach Wrocławia. Pozwoli on zmagazynować ok. 1,2 mld m sześć. surowca. W planach jest rozbudowa kolejnych. Tymczasem Gaz-System rozbudowuje wewnętrzną sieć gazową Polski - m.in. w centralnej i południowej Polsce. W perspektywie kilku lat pozwoli to Polsce sprowadzać duże ilości błękitnego paliwa z innych niż Rosja kierunków, zarówno drogą morską, jak i lądową. Będzie to szansa dla dużych przedsiębiorstw, które zużywają znaczne ilości gazu - jak np. zakłady azotowe czy PKN Orlen - na obniżenie ich kosztów. Niższe rachunki zapłacą i gospodarstwa domowe.
Oznaczać to będzie stopniową utratę udziałów w rynku przez PGNiG, który obecnie praktycznie jest na nim monopolistą. Dyskusja na temat zmian toczy się w parlamencie - posłowie pracują nad rządowym projektem nowelizacji Prawa energetycznego, który zakłada, że sprzedawcy gazu będą musieli obligatoryjnie kierować na uruchomioną w grudniu ub.r. giełdę gazu 70 proc. oferowanego surowca.
We wtorek (19 lutego) decyzję o częściowym uwolnieniu cen gazu dla przemysłu podjął prezes Urzędu Regulacji Energetyki Marek Woszczyk. Oznacza ona, że przedsiębiorstwa energetyczne, które mają koncesje na obrót gazem, nie będą musiały występować do URE o zatwierdzenie taryf. Jak powiedział Woszczyk, ta decyzja to "krok w kierunku uwolnienia cen gazu największych odbiorców końcowych, czyli dla przemysłu".
Ekspert ds. energetyki Instytutu Sobieskiego dr Robert Zajdler podkreśla, że liberalizacja rynku łączy się zawsze z konkurencyjnością.
- Rynek będzie konkurencyjny wtedy, gdy powstanie na nim odpowiednia infrastruktura gazowa i kiedy nie będzie taryfowany przez Urząd Regulacji Energetyki. Wtedy będziemy mogli mówić o dywersyfikacji dostaw i konkurencji pomiędzy dostawcami gazu. Trudno powiedzieć, kiedy to nastąpi. Na pewno w perspektywie najbliższych kilku lat - zaznaczył.
Zajdler uważa, że ceny gazu w Polsce w najbliższych latach będą spadać, zarówno dla gospodarstw domowych, jak i przedsiębiorstw.
- Trudno oszacować o ile, bo będzie to też uzależnione od globalnych rynków surowcowych. Spodziewam się też, że polskie firmy, które odbierają duże ilości gazu, będą w warunkach liberalizacji podpisywały znacznie korzystniejsze umowy na dostawy surowca, niż obecne ceny gazu odbieranego od PGNiG. Dla PGNiG to będzie oznaczało oczywiście stopniową utratę udziałów w rynku, co można porównać na przykład do utraty udziałów przez TPSA w rynku telekomunikacyjnym w ciągu ostatnich lat. Monopolista gazowy będzie pewnie musiał zmienić model biznesowy na bardziej elastycznie nastawiony na potrzeby klienta - podkreślił.
Zdaniem eksperta ds. energetyki, byłego wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Steinhoffa, liberalizacja rynku nastąpi w ciągu kilku lat.
- Polska podejmuje wszelkie możliwe działania, by rynek gazu powstał. Budujemy interkonektory i gazoport. Za kilka lat nasze drogi dostaw będą zdywersyfikowane. Wtedy będziemy mogli myśleć o całkowitym uwolnieniu cen gazu, w tym dla odbiorców komunalnych. (...) Obecnie taka decyzja nie jest możliwa - zaznaczył.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.