Od początku istnienia zbiornika odpadów poflotacyjnych Żelazny Most krążyły legendy o tym, że Japończycy chcieli go kupić. Mieli oni uzyskać dużo większe z niego dochody niż KGHM z eksploatacji złóż rudy miedzi. Żadnych jednak na to dowodów nigdzie nie było. Będąc jednak pod presją tej legendy prowadzono stale analizy i badania nad ich zagospodarowaniem. Znajduje się tu już około miliarda ton tych odpadów.
Półpłynna koegzystencja tego składowiska spędza sen z oczu wielu specjalistom czuwającym nad jego bezpieczeństwem. Ponad sześćdziesiąt metrów wysokości zapora ziemna robi duże wrażenie. Docelowo ma ona osiągnąć wysokość około 80 metrów a być może, że przekroczy nawet 100 m! Cały system technicznej obsługi tego składowiska nastawiony jest na jego bezpieczeństwo i techniczną funkcjonalność. Bezproblemowe funkcjonowanie tego zbiornika gwarantuje uzyskiwanie koncentratu i odprowadzanie go do hut, jako półproduktu. Zbiornik ten jest zatem niezbędną częścią systemu produkcyjnego uzyskiwania miedzi z wydobywanych w kopalniach rudy. Na różne sposoby kiedyś próbowano zagospodarować te odpady i tym samym zmniejszyć ich ilość i negatywne oddziaływanie na środowisko. Niestety, jak dotąd wszystkie one zakończyły się negatywnymi wynikami. Prowadzono też badania zawartości metali użytecznych. Ich ilość okazała się jednak tak niewielka, że koszta tej operacji byłyby stanowczo ujemne. Mimo wielu prób, pomysłów i programów, składowanie odpadów poflotacyjnych od pół wieku nie uległo żadnej zasadniczej zmianie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.