Skończyły się wakacje, za chwilę na zajęcia wrócą studenci, do tego w całej rozciągłości geograficznej Polski popsuła się pogoda, która przegania znad morza, jezior i z gór ostatnich urlopowiczów. Dlatego dziś na poprawę humoru temat nieco lżejszy – węgiel w wydaniu FMCG (z ang. fast-moving consumer goods, czyli dobra szybkozbywalne).
Od blisko trzech lat obserwujemy ciężko wytłumaczalny fenomen marketingowego boomu na coś, co do tej pory miało nam się kojarzyć tylko z przestarzałą technologią oraz szkodliwym dla zdrowia i środowiska przemysłem ciężkim. I na pewno daleko mu było do roli półkowego wabika.
Kiedy w 1898 r. Maria Skłodowska-Curie i jej mąż Piotr odkryli w głównej rudzie uranu – rad, nie przypuszczali raczej, że nowy pierwiastek nie tylko zapisze się na kartach historii fizyki i chemii, ale stworzy też swoistą modę w pospolitym handlu dobrami konsumpcyjnymi. Moda to w sumie określenie dość łagodne, bo odkrycie państwa Curie otworzyło drzwi do komercyjnego „radowego szaleństwa”. Mimo, że jeszcze nie udało się wtedy zbadać dokładnie wszystkich właściwości radu, producenci towarów z jego zawartością przypisywali mu lecznicze a czasami magiczne wręcz właściwości. Rad był dodawany już nie tylko do kosmetyków i leków, ale także do farb, środków czyszczących, wody gazowanej, czekolady, a nawet do... prezerwatyw.
Nowa moda skończyła się na chwilę przed wybuchem drugiej wojny światowej, a ostudzenie zachwytu wywoływały kolejne doniesienia - o niebezpieczeństwie, jakie wywołuje promieniotwórczy pierwiastek. Pracownice firmy US Radium Corporation, produkującej m.in. luminescencyjne zegarki, aplikowały na wskazówki lub tarcze farbę zawierającą rad przy pomocy pędzelków i patyków, które przed zanurzeniem w pojemniku oblizywały, wprowadzając pierwiastek do organizmu. „Radowe dziewczyny” (bo tak przeszły do historii) cierpiały wskutek teoretycznie niewinnego zajęcia na wiele popromiennych dolegliwości, w tym rozpad kości twarzy i zębów. Innym drastycznym przykładem był przypadek golfisty Ebena Byers’a, któremu po lekkiej kontuzji w 1927 r. lekarz zalecił korzystanie z leku zawierającego duże stężenie radu. Po trzech latach zażywania specyfiku sportowiec zaczął tracić kości szczęki i zmarł w męczarniach w 1932 r.
Prawie 120 lat po wynalezieniu radu przez małżeństwo Curie Polskę ogarnia nowa moda w branży FMCG. Na inny składnik, do tej pory kojarzony tylko z przemysłem i energetyką, skąd - nota bene - wielu chciałoby go wyrugować. On jednak nie tylko twardo walczy o swoje miejsce, ale jeszcze przedostaje się do szerszej świadomości konsumenckiej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.