- Chcieliśmy większych limitów, ale to, co mamy oraz system pobierania opłat z przeznaczeniem ich na zagospodarowanie metanu, uczynił z tego problemu wyzwanie technologiczne, a nie polityczne – powiedział Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo, komentując uchwalone już rozporządzenia PE ws. redukcji emisji metanu w sektorze energetycznym.
- Z wyzwaniami technologicznymi dobrze sobie radzimy, bo już nawet obecnie przy emisji 800 mln m sześć. metanu rocznie, prawie 60 proc. tego gazu wyłapujemy, a 40 proc. przerabiamy na energię. Trzeba będzie pójść dalej tą drogą, tym bardziej, że będzie za co – dodał.
W wyłapywaniem metanu polskie górnictwo ma prawie 60-letnie doświadczenia. Pierwsze kroki w tej dziedzinie poczyniła kopalnia Nowy Wirek. Następnie Krupiński i Budryk.
Jerzy Markowski nie kryje, że jego zdaniem z węglem w energetyce pozostaniemy jeszcze na długie lata. Dlatego należy inwestować zarówno w eksploatację surowca kamiennego, jak i brunatnego.
- Złoczew jest złożem, które musi wejść do eksploatacji, jeśli nie chcemy unieruchomienia elektrowni Bełchatów. Bazuje ona na zasobach węgla brunatnego z samego Bełchatowa, które skończą się w 2026 r. i na zasobach węgla brunatnego ze złoża Szczerców, które skończy się w 2034 r. Jeśli nie udostępnimy nowych zasobów surowca, to ta kopalnia przestanie produkować energię, a to jest 20 proc. mocy zainstalowanej. W tym czasie nie powstanie tyle alternatywnych źródeł energii, które pokryją ten deficyt. Złoże w Złoczewie jest zbadane, zasoby oszacowane zostały na ok. 500 mln ton i to wystarczy na 12 lat eksploatacji – tłumaczy Jerzy Markowski.
Podkreśla także fakt, że w sprawie Złoczewa nie ma protestów transgranicznych, a jedynie krajowe.
- Cała dokumentacja koncesyjna w sprawie Złoczewa jest opracowywana od ok. 15 lat i została zablokowana przez Generalna Dyrekcję Ochrony Środowiska na podstawie opinii ekologicznej. My nie szukajmy winnych w tej sprawie w Unii Europejskiej, my tych winnych mamy u siebie – zaakcentował były wiceminister gospodarki.
W kwestii energetyki jądrowej, jego zdaniem, w stosunkowo niedługim czasie mogą zostać w Polsce wybudowane małe, 200-megawatowe reaktory.
- Na skalę przemysłową one nigdzie jeszcze nie działają. Natomiast uruchomienie elektrowni atomowej, o której marzymy, która dawałaby 3000 MW, to jest to proces co najmniej na 15 lat. W Finlandii uruchomiono ostatnio elektrownię atomową, której budowę zakończono w 2009 r. Aż 16 lat ją uruchamiano, a Finlandia jest naprawdę krajem zaawansowanym technologicznie. Z węglem trzeba dożyć do czasu, aż pojawi się inne, pewne źródło energii – podkreślił Jerzy Markowski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.