- W Europie chcą zamykać elektrownie węglowe. Ale może to mieć daleko idące negatywne konsekwencje. Myślenie, że będziemy importować energię elektryczną jest dość naiwne - wskazuje Petr Paukner, właściciel Grupy Carbounion w rozmowie z czeskim wydaniem popularnego magazynu Forbes.
Petr Paukner to czeski miliarder, który swój majątek zbił na handlu węglem i energią elektryczną. Jego firma ma za sobą kolejny dobry rok po nieco słabszym okresie działalności.
- W ubiegłym roku udało nam się zwiększyć sprzedaż z 9,2 mld rok wcześniej do prawie 15 mld koron. Wynik ekonomiczny przed opodatkowaniem wynosi 480 mln koron. Tym samym wróciliśmy do poziomów sprzed 2021 r. – zwrócił uwagę Paukner.
Nie był zaskoczony spadkiem cen surowców energetycznych na początku roku, dlatego jakiś czas temu nie odpowiadał na oferty kupna węgla z odległych kierunków.
- Wiele firm oferowało mi węgiel np. z Australii, Indonezji, Kazachstanu, ale ja je odrzucałem, mówiąc, że zanim ten surowiec trafi do Europy, popyt i ceny osłabną. Tak właśnie się stało i dzisiaj przedsiębiorcy, którzy w to weszli, kupili drogi węgiel i teraz mogą go odsprzedawać tylko po niższych cenach – wyjaśnił Paukner.
Kiedy zapasy kupionego węgla lub gazu się skończą, pojawi się nowy psychologiczny lęk przed tym, co przyniesie nowa zima. A jeśli będzie mróz, presja na wzrost cen będzie oczywiście większa.
- Choć ubiegłoroczne ceny były efektem ogromnej paniki na rynku, to z drugiej strony, jeśli chodzi o dalszy rozwój sytuacji, nie byłbym tak optymistycznie nastawiony do cen spotowych gazu, aby utrzymywały się one na super niskich poziomach. LNG zawsze będzie droższy od gazu rosyjskiego, właśnie ze względu na jego transport i regazyfikację – zaznacza miliarder.
Wskazuje, że w Europie chcą zamykać elektrownie węglowe, ale może to mieć daleko idące negatywne konsekwencje.
- W Niemczech było mało wiatru i słońca, a źródła odnawialne wytwarzały bardzo mało energii elektrycznej. Gdyby nie były dostępne kontrolowane zasoby, takie jak elektrownie gazowe lub węgiel, pojawiłyby się ogromne trudności. Elektrownie wiatrowe i fotowoltaiczne, pompy ciepła, akumulatory to wspaniałe wynalazki, ale nie zawsze się sprawdzają – dodaje Paukner.
- Jeśli ktoś chce zbudować elektrownię gazową, niech ją buduje. Osobiście mam dobre relacje z firmą Sokolovská uhelná (Grupa SUAS), która ma dwa bloki parowo-gazowe w elektrowni we Vřesovej. Obecne ceny prądu, gazu i uprawnień nie pozwalają im na zarobek, mimo, że w grę wchodzą najnowocześniejsze technologie i wszystko gotowe jest do pracy od zaraz. Lecz nie ma to ekonomicznego sensu – podkreślił Petr Paukner.
- Mam nadzieję, że zwycięży tu zdrowy rozsądek i będziemy pragmatyczni jak Polacy, którzy będą mieli węgiel do 2049 r. Jednak kiedyś to wszystko musi się skończyć, musimy mieć zamiennik. A myślenie, że będziemy importować prąd jest dość naiwne – ostrzega Paukner, który z powodu braku nowych źródeł energii spowolniłby tempo zamykania elektrowni węglowych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.