Czterdzieści kilometrów na godzinę było odpowiednią prędkością maksymalną w czasach, gdy kolej wąskotorowa na Górnym Śląsku przewoziła węgiel kamienny, dolomit czy rudę cynku. Teraz, gdy ludziom zależy na czasie, wypadałoby ją podnieść. Na przeszkodzie stoją archaiczne przepisy rodem z PRL, profil linii oraz ograniczenia konstrukcyjne starego taboru.
Przewozy węgla po wąskim torze ustały wiosną 2001 r. Od niedawna węgiel znowu jest wożony, ale tylko jako zapas paliwa do parowozu, gdy ten prowadzi pociągi. Ostatnia taka okazja była jesienią, przed rozpoczęciem prac remontowych, skutkujących zamknięciem części trasy.
W grudniu zakończył się remont liczącego 550 metrów odcinka wąskiego toru na pograniczu Bytomia i Tarnowskich Gór w Lazarówce. W ten sposób po kilku tygodniach przerwy trasa Bytom - Miasteczko Śląskie Wąskotorowe ponownie jest przejezdna. W praktyce jednak można powiedzieć, że wykonana praca pozwoli na zwiększenie prędkości przejazdu zaledwie z 30 na 40 km/godz.
Jak wyjaśnia Paweł Niemczuk, pełnomocnik zarządu i dyrektor do spraw administracyjnych w Stowarzyszeniu Górnośląskich Kolei Wąskotorowych w Bytomiu, polskie przepisy nadal dopuszczają maksymalną prędkość na wąskim torze na poziomie 40 km/h. Zarządcy kilku kolei wąskotorowych w Polsce są zdania, że nie należałoby ją podnieść.
Wszak np. w Japonii po wąskich torach kursują koleje dużych prędkości. Górnośląskie Koleje Wąskotorowe pod względem szybkości tkwią nadal w XIX wieku. Jaka jest szansa, by zmienić ten stan rzeczy?
Prócz przepisów na razie na przeszkodzie stoją parametry pojazdów użytkowanych na GKW. Rumuńskie lokomotywy spalinowe Lxd2 pochodzące z zakładów FAUR w Bukareszcie mają prędkość konstrukcyjną 36 km/h. Jeszcze wolniejszy jest parowóz Ryś, którego prędkość konstrukcyjna to zaledwie 20 km/h. Naturalnie w przyszłości będzie można sprowadzić lokomotywy mogące rozwijać wyższe prędkości, jednak ograniczenia szybkości na łukach czy zakrętach są nieuniknione.
W kończącym się 2022 r. na linii GKW było 41 dni, kiedy pociągi prowadziły lokomotywy spalinowe oraz 40 dni, kiedy pociągi prowadził parowóz Ryś. Po raz ostatni pociąg czarterowy, zamówiony przez Szwajcarów, kursował 13 października. Po nim kursowały jeszcze pociągi gospodarcze, zwane potocznie towarowymi - w tym jeden prowadzony parowozem.
- Nie prowadzimy przewozów towarowych rozumianych jako przewóz towarów na zlecenie w celu zarobkowym. W miarę potrzeby i operatywnie uruchamiane są pociągi gospodarcze na potrzeby wewnętrzne kolei. Przewożą one głownie tłuczeń, czasem inne materiały, np. podkłady. Określenia „pociąg towarowy” używamy, w gruncie rzeczy, w potocznym tego słowa znaczeniu, dla odróżnienia od pociągów pasażerskich. Określenie „pociąg towarowy” implikuje wykonywanie przewozów towarów w celu zarobkowym, a tego nie robimy. Tak najbardziej poprawnie to należałoby to określić mianem pociągu gospodarczego. Acz, w gruncie rzeczy, pociąg gospodarczy, to też towarowy. A skąd się wziął prowadzony trakcją parową? Otóż tamtego dnia mieliśmy rozpalony parowóz, bo wcześniej prowadził pociąg na zamówienie i wykorzystaliśmy ten fakt. Raz – jest maszyna gotowa do pracy, dwa – interesujące wydarzenie, okazja do zrobienia fajnych zdjęć - wyjaśnia dyrektor Paweł Niemczuk.
Pociągi gospodarcze na GKW uruchamiane są operatywnie według potrzeby. Nie są one ujęte w statystykach handlowych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.