W 2023 roku kopalnie nie będą już korzystały z budżetowych dotacji. Zdaniem Krzysztofa Stanisławskiego, przewodniczącego MZZ Kadra Górnictwo to mądra decyzja, a wzrost cen węgla dla energetyki nie będzie miał wpływu na wzrost cen energii. - Ceny prądu nie wzrosną, zmniejszą się jedynie zyski koncernów energetycznych – ocenia związkowiec.
Zapowiedzi braku budżetowych dotacji dla spółek węglowych, które sygnalizowali wcześniej związkowcy, w minionym tygodniu potwierdził prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala.
- W przyszłorocznym budżecie państwa nie ma żadnych pieniędzy przewidzianych na dotowanie PGG, ponieważ relacja kosztów do przychodów ze sprzedaży jest zaplanowana w sposób zrównoważony. A w tym roku poziom wykorzystania dotacji, która została przewidziana na 4,5 mld zł, będzie bardzo niewielki – wskazał Rogala.
Brak dopłat z budżetu oznacza, że finanse węglowych spółek będą musiały zostać zrównoważone przez wyższe ceny węgla odbieranego przez energetykę, które właśnie są negocjowane.
W ocenie Krzysztofa Stanisławskiego, przewodniczącego MZZ Kadra Górnictwo, przejście kopalń na własny rozrachunek to mądra decyzja z kilku powodów. Jak argumentuje związkowiec trudno, żeby przy tak wysokich cenach węgla kopalnie nie utrzymywały się same i sięgały po pieniądze z budżetu.
- Te pieniądze możemy zarobić renegocjując kontrakty z energetyką. Wystarczy tylko ustalić ceny odbieranego przez spółki energetyczne węgla na poziomie, który będzie umożliwiał górnictwu normalne funkcjonowanie na rynku, a energetyce zagwarantuje odbiór węgla w cenach i tak o wiele bardziej korzystnych niż te, które trzeba zapłacić na rynkach międzynarodowych. Istotne jest również to, że nie będzie miało to wpływu na ceny prądu. W ostatnim czasie przekonaliśmy się, że ceny węgla nie przekładają się na wzrost cen energii - który jest wyznaczany cenami najdroższego nośnika na rynku, czyli gazu – a jedynie mają wpływ na ogromne zyski energetyki. To oznacza, że ceny prądu nie wzrosną, zmniejszą się jedynie zyski koncernów energetycznych – mówi Krzysztof Stanisławski, przewodniczący MZZ Kadra Górnictwo.
- Rezygnacja z pomocy publicznej ma również ogromne znaczenie z innego powodu. Trzeba pamiętać też o tym, że przyjmowanie pieniędzy z budżetu przez cały czas jest obarczone dużym ryzykiem, może okazać się gwoździem do trumny dla kopalń. Ustawa o funkcjonowaniu górnictwa w części dotyczącej pomocy publicznej póki co jest niezgodna z prawem unijnym i wszystko wskazuje na to, że nic się w tej kwestii nie zmieni. To oznacza, że każdą otrzymaną złotówkę z kasy państwa górnictwo będzie musiało zwrócić, a jeśli tak się nie stanie, to kopalnie zostaną zamknięte przez unijny sąd lub inną unijną instytucję podobnie, jak miało to miejsce z kopalnią w Turowie – dodaje związkowiec.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Czyli zaś będziemy sprzedawać węgiel po cenach dumpingowych, tylko po to by w momencie dekoniunktury na węgiel wykazać że kopalnię są nierentowne.
Tak wszystko zamknąć i przyjdzie Niemiec i wtedy będziemy srali po kątach bo ceny energii elektrycznej i ciepła będą tak duże że powrócimy do świec