Jastrzębska Spółka Węglowa ma kolejnego mistrza. Tym razem w jiu-jitsu brazylijskim. 6 marca na macie w Mińsku Mazowieckim tytuł wywalczył Sebastian Dobosz, przodowy, a zarazem ratownik górniczy.
Nie od dziś wiadomo, że w sztukach walk wschodnich prym wiodą śląscy górnicy. I nie byłoby nic dziwnego w tym, że 8. zawody Grand Prix Polski Brazylijskiego Jiu-Jitsu również będą miały swój mocny, górniczy akcent, gdyby nie fakt, że mistrz trenuje ten sport zaledwie cztery lata. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że jego kariera toczy się błyskawicznie.
Droga na matę
– Upór, dużo samozaparcia, trening i pozytywne myślenie – to są te podstawowe czynniki, które prowadzą mnie do kolejnych sukcesów. Chcę być coraz lepszy i dokładam wszelkich starań, żeby spełniać swoje plany – opowiada o sobie górnik sportowiec.
Walka w brazylijskim jiu-jitsu odbywa się głównie w parterze. Taktyka polega na sprowadzeniu tam przeciwnika, unieruchomieniu go i wykonaniu techniki kończącej rywalizację na macie.
– Zaczęło się zupełnie przypadkowo. Był taki moment w moim życiu, że musiałem jakoś odreagować negatywne emocje. Poszukiwałem dyscypliny sportu, która mi w tym pomoże. Próbowałem wstępnie MMA, ale jest to sport zbyt kontaktowy, uderzeniowy. Łatwo jest o kontuzję. Mam żonę i cztery córki. Poza tym jestem przodowym i od dłuższego czasu ratownikiem górniczym. To odpowiedzialna robota. Nie mogę pozwolić sobie na absencje. Poszukiwałem dalej, no i padło ostatecznie na jiu-jitsu brazylijskie. Ja tę dyscyplinę nazywam MMA w parterze. Najpierw trenowałem w klubie Monster Academia, po półtora roku przeszedłem do Academia Gorila Rybnik – opowiada Sebastian Dobosz.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Szwagier tak trzymaj
Fot ja boowczyk dominik pozdrawiam