Siedemdziesiąt lat temu, 14 grudnia 1950 r. polski rząd podjął uchwałę o rozpoczęciu budowy metra w stolicy. Nikt wtedy zapewne nie przewidywał, że pierwsze pociągi podziemnej kolei zaczną wozić mieszkańców Mazowsza kilkadziesiąt lat później.
Koncepcja z połowy XX w. przewidywała budowę metra głębokiego, kilkadziesiąt metrów pod powierzchnią ziemi. Wyrobiska miały bowiem być przydatne także w trakcie spodziewanego konfliktu militarnego z państwami NATO. Planowana linia metra pod korytem Wisły w razie wojny i zbombardowania mostów mogłaby posłużyć jako korytarz transportowy dla radzieckich czołgów. Natomiast stacje metra dałoby się zaadaptować na schrony przeciwlotnicze.
Po konsultacjach z fachowcami radzieckimi zrezygnowano więc z koncepcji budowy płytkiego metra, wykonywanego częściowo techniką odkrywkową. Zdecydowano się na budowę niemal całości prac techniką górniczą. Do Warszawy zjechały więc ekipy górników, w różych miejscach miasta zaczęto głębić szyby górnicze.
„W kilku miejscach Warszawy organizuje się place budowy, w jednym - rozpoczęto budowę szybu roboczego. Sama budowa tunelu prowadzona będzie głównie systemem tarczowym, nie metodą górniczą, jak zwykłe sztolnie kopalniane” - donosiła w lipcu 1951 r. katowicka Trybuna Robotnicza.
Problemem przerastającym ówczesne możliwości finansowe okazała się kurzawka. Pod Warszawą zalegają bowiem złoża mocno zawodnionych piasków. Aby głębienie szybów w ogóle było możliwe, trzeba było sprowadzić aparaturę do mrożenia gruntu do temperatury -28 st. C. Monotonny odgłos pomp i huk maszyn towarzyszył odtąd mieszkańcom stolicy.
Latem 1952 r. trwały prace przy głębieniu piętnastu szybów. Tarcza do drążenia tunelu szlakowego dotarła do Warszawy wiosną 1953 r. Wykonały ją Zakłady Urządzeń Technicznych Zgoda w Świętochłowicach. W porównaniu do współczesnych tarcz typu TBM była ona nader prymitywna, a znaczną część jej pracy wykonywana była przez górników ręcznie, przy pomocy łopat. Natomiast żeliwne tubingi do obudowy tunelu szlakowego wykonała odlewnia w Nowej Soli w województwie zielonogórskim.
Jednak już jesienią 1953 r. polski rząd podjął decyzję o wstrzymaniu budowy metra. Odtąd budowniczowie mieli się skupić na drążeniu eksperymentalnego tunelu szlakowego we wschodniej części miasta. Prace prowadzono tam w sztucznie wytworzonym nadciśnieniu, tzw. kesonie. W ten sposób próbowano sobie poradzić z wypychaniem wody, usiłującej zalać wyrobisko. Ostatecznie i tam prace zakończono w 1956 r. Szyby górnicze zalano do poziomu wód gruntowych i zaczopowano. Natomiast część tunelu szlakowego przeznaczono na magazyn alkoholu. Taką funkcję spełniał on do 2006 r., po czym został opuszczony.
Do budowy metra wrócił dopiero rząd premiera Jaruzelskiego. Uznano wtedy, że taniej będzie zbudować metro płytkie, częściowo techniką odkrywkową. Kursowanie metra na pierwszym odcinku zainaugurowano w kwietniu 1995 r.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.