Osiągnięcie neutralności klimatycznej krajowej energetyki oznacza koszty rzędu 130-140 mld euro, a związane z tym koszty całej polskiej gospodarki byłyby niemal dwukrotnie wyższe - ocenił w piątek wiceminister aktywów państwowych Adam Gawęda.
Podczas piątkowej konferencji w Katowicach, poświęconej problemom polskiego górnictwa, wiceminister wyraził opinię, że podczas grudniowego unijnego szczytu może nie dojść do porozumienia wszystkich krajów Unii w sprawie osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku. W czerwcu Polska nie poparła takiej propozycji, uznając ją za zbyt kosztowną dla polskiej gospodarki.
- Koszty neutralności klimatycznej w samych jednostkach wytwórczych i w przesyle wynosiłyby grubo ponad 130-140 mld euro. Jeśli natomiast uwzględnilibyśmy wszystkie koszty dotykające gospodarki polskiej, to jest to wyliczone - bardzo szacunkowo - na poziomie 250 mld euro - powiedział wiceminister.
Jego zdaniem przewidziane w nowej unijnej perspektywie finansowej UE środki na wsparcie transformacji regionów górniczych (blisko 5 mld euro) byłyby niewystarczające zarówno do sfinansowania takiego procesu, jak i do faktycznej transformacji Śląska jako największego regionu górniczego.
- Musimy dzisiaj zabiegać o środki, które skutecznie pozwolą na współfinansowanie konkretnych zadań (). W moim przekonaniu, jeśli mówilibyśmy dzisiaj o kwocie 15-20 mld euro, to byłaby już ambitna kwota; wtedy mówimy o konkretnych projektach w energetyce, które moglibyśmy zrealizować - powiedział dziennikarzom wiceminister.
- Wtedy moglibyśmy powiedzieć, że jeżeli mamy taką kwotę, z której możemy skorzystać, i nałożymy na to środki budżetowe i inne środki przeznaczone na procesy transformacyjne, to mówimy już o rzeczywiście dużym zaangażowaniu kapitałowym i możliwościach, które realnie będą pokazywały ten proces transformacji - dodał Gawęda, zastrzegając, że podaje jedynie szacunkowe kwoty.
Według wiceministra, aby proces negocjacji na forum UE w sprawach klimatycznych był dla Polski skuteczny, konieczne jest wyraźne artykułowanie m.in. kosztów, jakie transformacja oznacza dla polskiej gospodarki.
- Myślę, że to jest argument, który w jakiś sposób będzie przemawiał do wyobraźni. To nie mogą być środki budżetowe, bo takimi nie dysponujemy, zaś gdybyśmy chcieli skorzystać ze środków unijnych, to okazuje się, że one w żaden sposób się nie "szufladują" w procesy transformacji energetycznej. W związku z tym to musiałyby być dodatkowe środki - tłumaczył wiceszef resortu aktywów państwowych.
- Mówiąc o neutralności klimatycznej trzeba wyłożyć mocne argumenty i wskazywać na solidarność europejską, podkreślając, że transformacja energetyczna krajów Europy Zachodniej, która była prowadzona przez kilkadziesiąt lat, miała swoją drogę, czas i możliwe środki - dodał Gawęda. Jego zdaniem osiągnięcie porozumienia w sprawie neutralności klimatycznej na grudniowym unijnym szczycie będzie trudne.
- Proszę tego nie traktować jako pewnik, ale moja opinia na tę chwilę jest taka: będziemy na tyle twardo stawiali warunki, że jest wielce prawdopodobnie, iż w grudniu do tego rozstrzygnięcia może nie dojść. Biorąc pod uwagę wszystkie te aspekty, nasze pole do negocjacji będzie bardzo twardo i w ostry sposób stawiane - ocenił wiceminister zastrzegając, iż jest to jego osobista opinia, zaś ostateczne polskie stanowisko jest obecnie przygotowywane w rzędzie, przy udziale MSZ i nowego Ministerstwa Klimatu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Gdzie logika,gdzie sens. Europa wyniszcza swoj przemysl ciężki,zamykamy huty,stocznie,kopalnie jednoczesnie zwiekaszajac import stali,wegla itp. Wprowadzamy ograniczenia sami sobie pod pretekstem ekologii. Europa nie jest w szklanej kuli,Albo wszyscy albo nikt Sami swiata nie uratujemy. Cła zaporowe wyrownanie szans,dlaczego azja ma rozkwitać naszym kosztem.