- Brazylijskie jiu-jitsu to jest mój tlen, którego potrzebuję do życia, tak jak górnik na dole musi mieć minimum 19 proc. tlenu do oddychania, tak ja muszę mieć zrobione pięć treningów tygodniowo, bo inaczej się duszę – mówi Tomasz Paszek, pracownik działu wentylacji w ruchu Halemba KWK Ruda, założyciel i trener Akademii Gorila w Rudzie Śląskiej Halembie.
Na treningi brazylijskiego jiu-jitsu do Akademii Gorila przychodzi około 100 osób, z czego połowa to pracownicy kopalni Ruda, w większości ruchów Halemba oraz Bielszowice. A wszystko zaczęło się 20 lat temu od kasety VHS z turnieju Ultimate Fighting Championship (amerykańska organizacja mieszanych sztuk walki) i rewelacyjnej walki Royce'a Gracie (trzykrotny zwycięzca turniejów Ultimate Fighting Championship, posiadający - jak dotąd niepobity - w UFC rekord jedenastu zwycięstw z rzędu przez poddanie rywala), która wpadła w ręce Tomaszowi Paszkowi. Nasz bohater pracuje w kopalni od 22 lat, z czego 17 lat na dole. Od 13 lat jest ratownikiem górniczym.
- Moją przygodę ze sportem rozpocząłem w wieku 20 lat, od treningów na siłowni. Jednak już od samego początku wiedziałem, że to nie dla mnie, nudziło mnie to, bo zawsze wolałem rywalizację. Zacząłem trenować tutaj, w Rudzie Śląskiej, w klubie Kempo. To były takie pierwsze zalążki walki wręcz, walczyliśmy w pełnokontaktowej walce, ale mnie jakoś ciągnęło do parteru, czyli do walki na ziemi - mówi Paszek.
Potrzebując zmiany, zaczął szukać inspiracji w internecie, wtedy dowiedział się o brazylijskim jiu-jitsu oraz trafił na wspomnianą kasetę z UFC. Z klubu Kempo Tomasz Paszek przeniósł się do klubu Bastion działającego wówczas w Tychach i Katowicach.
- Pod opieką Sławka Szamoty i Roberta Trzcionki przeszedłem całą drogę - od białego pasa adepta aż do czarnego pasa, czyli do stopnia mistrzowskiego. Trenowałem wtedy z Jarkiem Ratajem, również górnikiem z kopalni Bielszowice, z którym postanowiliśmy otworzyć swoją filię Bastionu w Rudzie Śląskiej - mówi Paszek.
Mieli jasny cel - chcieli zarazić ludzi brazylijskim jiu-jitsu, o którym na Halembie nikt nie słyszał.
- Zastanawialiśmy się, jaka będzie reakcja ludzi, czy w ogóle ktoś się tym zainteresuje. Zakupiliśmy maty, wynajęliśmy salkę na siłowni i zorganizowaliśmy dzień otwarty w naszym nowym klubie. Byliśmy pełni obaw, czy w ogóle ktoś na niego przyjdzie – wspomina ze śmiechem Paszek.
Ku ich zdziwieniu przyszło tylu zainteresowanych, że salka okazała się za mała. Klub zaczął się rozrastać. Po trzech latach jego adepci zaczęli odnosić pierwsze sukcesy, przywozić z zawodów pierwsze trofea.
- Pamiętam, jak z Mistrzostw Polski przywieźliśmy pięć medali, to był przełom, zastrzyk adrenaliny. Powiedzieliśmy sobie - mamy swoich zawodników, ale nie mamy swojego domu. Wynajmowana salka na siłowni już nam nie wystarczała. Chcieliśmy z Jarkiem Ratajem stworzyć swoje miejsce, bo nasi zawodnicy walczyli już na najwyższych szczeblach. Wynajęliśmy byłą salkę BHP naszej kopalni. Od trzech lat ją dzierżawimy od spółdzielni, mamy tam swoją akademię - mówi górnik z Halemby.
Z okien salki widać dom Tomasza Paszka oraz kopalnie. Trzy najważniejsze dla niego miejsca obok siebie. Pod szyld Akademii Gorila klub przeszedł po udziale w ich obozie.
- Wtedy odkryliśmy, że nadajemy ta tych samych falach. I również wtedy zaczęły się nasze największe sukcesy. Mieliśmy swoich wychowanków. Drugą filię na Śląsku prowadzi Robert Hennek, górnik z kopalni Chwałowice, który jest kadrowiczem Polski. W tym roku wywalczyliśmy na Superpucharze Polski tytuł najlepszej drużyny. Jesteśmy młodym klubem, a mamy już reprezentantów kraju. W klubie mamy około 100 osób, z czego połowa pracuje na kopalni, głównie na ruchu Halemba, a część na Bielszowicach. Wieść o jego powstaniu rozniosła się pocztą pantoflową, choć niektórzy mieli obawy, że pewnie aby trenować trzeba być młodym, mieć 20 lat. Nic bardziej mylnego. Najważniejsza w tym sporcie jest głowa. Liczy się wytrzymałość, spryt, no i oczywiście pasja. Przyszli koledzy z kopalni, którzy nie uprawiali żadnego sportu, a teraz od trzech lat startują z powodzeniem na zawodach. Mamy swoich ludzi w całej kopalni. Trenują u nas i co najważniejsze zarażają swoją pasją dzieciaki – mówi Tomasz Paszek.
W Akademii Gorila trenują pracownicy kopalni niemal wszystkich szczebli. Od pracowników fizycznych po pracowników administracyjnych.
Sam Tomasz Paszek ma na swoim koncie szereg wygranych walk i turniejów.
- Jestem pechowy, bo do finału wszystkie walki wygrywam przed czasem, a w ostatecznej rozgrywce zazwyczaj przegrywam w głupi sposób. Zawsze jestem wicemistrzem. Tak było w przypadku mistrzostw Polski, jak i Europy - przyznaje fighter z Halemby, który zdradza, jak wygląda jego dzień.
- Wstaję o godz. 4 i zaczynam od rolowania się, to niezbędne po wieczornym treningu, po którym ciało jest porozbijane. Potem posiłek i idę na kopalnię. Zaczynam o 6 i kończę o 14. Potem ogarniam rodzinę i dom, następnie idę do klubu, a jak wracam do domu, jest godz. 22. W sobotę jest przeważnie wyjazd na turniej, a dwa razy w roku jadę na obóz. Żona już się przyzwyczaiła - wie, że brazylijkie jiu-jitsu, to jest mój tlen - zdradza Paszek.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Tak na Gorila patrzę i widzę, że to jest pracownik wentylacji czynny działacz zakładowego związku zawodowego ! Ten fikuśny lok na łbie goryla mówi o nim wszistko
My na przodku potrzebujymy sportowcow bo zelaza ni mo kto nosić........
Robert z Sosnowca prowokacja
Jakby się w robocie narobił to by mu jiujitsu po głowie nie chodziło !