Na początku br. niemiecka Komisja do spraw Rozwoju, Strukturalnej Zmiany Gospodarczej i Zatrudnienia (zwana powszechnie komisją dekarbonizacyjną lub komisją ds. wyjścia z węgla) poinformowała, że Republika Ferderalna Niemiec najpóźniej w 2038 r. zakończy wytwarzanie energii z węgla. Wszystko wskazuje jednak na to, że pożegnanie z węglem może przesunać się o kilkanaście lat. W projekcie krajowego planu na rzecz energii i klimatu można znaleźć informację, że węgiel w niemieckich elektrowniach będzie spalany co najmniej do 2050 r.
Projekt krajowego planu na rzecz energii i klimatu wziął pod lupę Jakub Wiech z portalu Energetyka24. Dziennikarz zauważa, że deklaracja komisji ds. wyjścia z węgla nie jest dla niemieckiego rządu wiążąca, a stanowi jedynie głos doradczy. Natomiast bardziej wiążące informacje można znaleźć w krajowym planie na rzecz energii i klimatu (NECP), którego projekt każdy kraj Unii Europejskiej musiał przedłożyć do końca 2018 r.
"Choć jest to tylko projekt, który może być zmieniany - zawiera on nawet wzmiankę dotyczącą uwzględnienia prac komisji dekarbonizacyjnej. Jednakże wielkość różnicy między założeniami planu, a ustaleniami komisji poddaje ambitny plan dekarbonizacji RFN pod ogromną wątpliwość. Przede wszystkim projekt zakłada, że w 2040 roku w Niemczech z węgla wytwarzać będzie się wciąż ogromne ilości energii – aż 147 891 GWh! Taka liczba figuruje na tabeli widocznej na stronie 135. Dla porównania, na tej samej tabeli zapisano, że w roku 2015 RFN wytworzyła z węgla 272 200 GWh. W Polsce w roku 2016 surowiec ten posłużył do wytworzenia ok. 131 000 GWh. Oznacza to, że według projektu niemieckiego NECP, za 20 lat nad Łabą produkowane będzie wciąż więcej energii elektrycznej z węgla, niż obecnie ma to miejsce nad Wisłą" - pisze publicysta portalu Energetyka24.
W dokumencie można również znaleźć również informację, że węgiel wciąż pozostaje najistotniejszym paliwem wykorzystywanym do wytwarzania energii elektrycznej.
"Czy – biorąc powyższe pod uwagę – Niemcy mają wciąż szansę na poprawę swych wyników w zakresie dekarbonizacji i redukcji emisji? Tak, ale wymagałoby to przedefiniowania programu Energiewende, polegającego m.in. na wyłączeniu działających w RFN bloków jądrowych. Bez zmian w podejściu (na które, niestety, nie zanosi się), Berlin nie będzie w stanie spełnić swych ambitnych planów zarysowanych przez komisję ds. wyjścia z węgla" - uważa Jakub Wiech.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.