Dzień 20 grudnia 2018 r. w kopalni ČSM w Stonawie rozpoczął się jak każdy inny. Do świąt zostało zaledwie kilka dni. Nikomu z górników na myśl by nie przyszło, że trzynastu z tych, którzy zjechali na dół na swoją szychtę, nigdy już nie ujrzy światła dziennego. Ich ostatni dzień pracy i zarazem życia liczył zaledwie trzy godziny.
Szczątki ich ciał wydobyto dopiero po czterech, a w kilku przypadkach, pięciu miesiącach. Ci, którzy przeżyli, dalej pracują w kopalni. Mówią, że o zmianie profesji na inną nawet nie pomyśleli.
- Mowy nie ma, kopalnia to kopalnia i tyle – mówią.
Tragedii w zakładzie górniczym w Stonawie Czeska Telewizja poświęciła reportaż Marty Pilařové zatytułowany „Výbuch v dole” (Wybuch w kopalni), który można obejrzeć w oryginalnej wersji, klikając w link: https://ct24.ceskatelevize.cz/domaci/2847563-ct24-odvysila-novy-dokument-o-lonskem-vybuchu-v-dole-csm-ktery-neprezilo-trinact
Najtragiczniejszy wypadek w ostatnim trzydziestoleciu
Zdarzenie sprzed pół roku – jak zaznacza autorka dokumentu – było najtragiczniejszym wypadkiem, do jakiego doszło w czeskim górnictwie węgla kamiennego w ciągu minionych 28 lat. W 1961 r. w kopalni Dukla w Havířově-Suché zginęło 108 górników. Pożar wzniecił pomyłkowo włączony przenośnik taśmowy przy dużym stężeniu metanu – przypomniano.
Marta Pilařová rozmawia m.in. z polskim górnikiem, który przeżył wybuch i został wyprowadzony przez ratowników górniczych z poziomu 880 m. Doznał poparzeń 65 proc. powierzchni ciała. Cztery miesiące spędził na leczeniu w ostrawskim Szpitalu Specjalistycznym. Był poddany sześciu trudnym operacjom. Przez dwa miesiące przebywał w śpiączce farmakologicznej. Moment tragicznego zdarzenia nie zatarł się w jego pamięci. Ten obraz ma przed oczami do dziś.
- Bolało, jak się ta fala ognia przewaliła, a potem pamiętam, że było mi zimno. W ogóle to zdziwiłem się, że żyję. Gdy mnie transportowali helikopterem do szpitala, to już było mi tak bardzo zimno, że cały się trząsłem. Nie mogłem wytrzymać, to było potworne – wspomina w reportażu polski górnik.
Co ma być, stanie się
Koledzy z oddziału, w którym pracowali polegli górnicy, ani przez chwilę nie pomyśleli o zmianie pracy.
- Co ma być, stanie się. Gdzie pójdę? Kopalnia to całe moje życie – przyznaje jeden z rozmówców, którego dziennikarka CT24 spotkała spieszącego na szychtę. Chętnie rozmawia, jest w świetnym humorze. Na koniec odsłania rękaw letniej koszuli. Na przedramieniu widać profesjonalnie wykonany tatuaż z wizerunkiem wieży szybowej i podobiznami górników.
Górnicy opowiadają o tym, że zdają sobie sprawę z ogromnego ryzyka swojej pracy. Wiedzą, że z podziemnego wyrobiska nie ma ucieczki na powierzchnię. Nie dopuszczają jednak do siebie myśli, że mogłoby się im stać coś złego. Podobnie jak żołnierze, którzy śpieszą do ataku na froncie. Każdy wierzy, że będzie żył dalej. Z drugiej strony, każdą tragedię, w której zginęli ich koledzy, bardzo przeżywają, duszą w sobie.
Na sentymenty nie ma czasu
- To jest twarda harówa, na sentymenty nie ma czasu, ale w samotności niejeden z nas uroni łzę – opowiada o górniczym losie Bronislav Šimša, były górnik, który w dzieciństwie w kopalni Dukla stracił ojca górnika.
W reportażu wraca też sprawa domniemanego fałszowania odczytów metanometrów. Górnik mówiący w języku czeskim z polskim akcentem przekonuje, że presja na wydobycie jest ogromna, a metanometry przenoszone są w miejsca, gdzie stężenie gazu jest niższe. Rzecznik spółki OKD, Ivo Čelechovský, dementuje te informacje.
Mowa jest także o ogromnym społecznym wydźwięku, jaki wywołała katastrofa. Na konta Fundacji OKD i Fundacji im. Świętej Barbary zaczęły napływać pieniądze, które następnie rozdzielono wśród rodzin ofiar.
Dokument Czeskiej Telewizji ukazuje również górnictwo w Czechach jako przemysł schodzący.
- Wśród młodych ludzi mało kto dziś marzy o pracy w kopalni. Twarda górnicza robota jest lepiej wynagradzana niż w innych gałęziach przemysłu, lecz nie są to jakieś wielkie kokosy. Dlatego dla czeskich kopalń ratunkiem są polscy górnicy, bo w Polsce wciąż kształci się w kierunkach górniczych i można ludzi ściągnąć większymi pieniędzmi. Prawda jest jednak taka, że za kilka lat kopalnie zostaną zamknięte, a ci z górników, którzy nie doczekają emerytury, staną przed widmem bezrobocia – komentuje reportaż Czeska Telewizja.
W katastrofie w kopalni CSM śmierć ponieśli: Zbigniew Adamski, Arkadiusz Brzozowski, Aleksander Rafa Gamrat, Bogdan Góral, Artur Łukasz Jokiel, Patryk Kaczmarek, Krzysztof Krażewski, Marcin Leśniewski, Marek Mieczysław Oświeciński, Martin Přeček, Bronisław Trela i Piotr Paweł Wojciechowski. Najmłodsza z ofiar miała 25 lat, najstarsza - 53. (źródło OKD)
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
A kto z tych którzy przeżyli powiedział że nie ma mowy o zmianie profesji ? Gdzie to jest w tym filmie ? Bo tak sie składa ze od 20 lat pracuję na tej kopalni i znam język . Nawet z takiej tragedii robicie zapychadło i wabicie nagłówkiem by wejść na stronę? Wszyscy którzy przeżyli nie wrócili do pracy i nic w tym dziwnego skoro Adam ma takie obrażenia.