Cały swój wolny czas poświęca jiu-jitsu. Uwielbia być na macie. W ub.r. sięgnął po tytuł mistrza Europy ne-waza w kategorii 77 kg. Robert Henek potrafi łączyć sport i pracę w kopalni. Jest zawodnikiem, a zarazem trenerem.
Mistrz Europy pracuje na nocne zmiany w kopalni ROW Chwałowice. Rankiem wraca do domu, kładzie się spać i po kilku godzinach zabiera się za trening. Najpierw rozgrzewka, czyli bieganie, robienie pompek itp., potem ćwiczenia indywidualne, pady lub shrimping i wreszcie pozycja boczna, mostowanie, klucz na rękę czy duszenie krzyżowe.
- Shrimping to nic innego jak silny ruch biodrem, gdy jesteś na plecach, a przeciwnik jest na górze. Ale na początek trzeba nauczyć się bezpiecznie upadać - wyjaśnia Robert, prezentując wszystko to na macie.
Efektywność, cierpliwość i kontrola
Brazylijskie jiu-jitsu jest sztuką walki wywodzącą się z judo i zapasów, wzbogaconą o techniki umożliwiające powalenie przeciwnika na ziemię i uzyskanie nad nim całkowitej kontroli.
- Chodzi o zablokowanie jego ruchów poprzez dźwignie, duszenia i chwyty unieruchamiające. Ta konkretnie dyscyplina skupia się przede wszystkim na walce w parterze. Zawodnicy przez dużą część czasu walczą ze sobą w zwarciu. Starają się wykorzystać swoją pozycję, aby siłą przewrócić drugiego na plecy. Więcej walki toczy się w pozycji leżącej niż stojącej. Starcie trwa do momentu, w którym rywal przestaje się bronić. Efektywność, cierpliwość i kontrola. Na tych trzech zasadach trzeba się oprzeć, opanować je do perfekcji, jeśli myśli się o sukcesie - opowiada Robert.
Brazylijskie jiu-jitsu można trenować w kimonie (BJJ Gi) lub w spodenkach i koszulce (BJJ NoGi). W tej pierwszej wersji zawodnicy mogą łapać się za stroje oraz używać ich do wykonywania technik. W drugiej, ze spodenkami i w koszulce (BJJ NoGi), wprost przeciwnie. Można za to stosować więcej dźwigni na nogi, które w BJJ Gi są zabronione.
Forma jak na zawołanie
Na ubiegłorocznych Mistrzostwach Europy w Gliwicach Rober Henek zaprezentował się znakomicie, właśnie w kimonie. Startował w kategorii ne-waza do 77 kg. Trafił z formą jak na zawołanie. Walczył trzykrotnie. Dwie walki wygrał przez poddanie, a w finale - z doświadczonym Belgiem Wimem Deputterem - triumfował przez wskazanie. Pierwszą część intensywnego sezonu startowego zamknął startem w 5 zawodach, zdobywając 3 złote medale, 1 srebrny i 1 brązowy. Stoczył łącznie 19 pojedynków, z których 16 wygrał i 3 przegrał. Tylko pozazdrościć takich wyników.
- Cieszę się z nich i chciałbym je powtórzyć. Nie jest łatwo łączyć pracę w kopalni z treningami, ale daję radę – przyznaje zawodnik Academia Gorila Rybnik.
Mistrzostwo, które wywalczył w Gliwicach, nie było pierwszym jego sukcesem. Wcześniej stanął na podium jako wicemistrz świata w rywalizacji drużynowej, był mistrzem Polski w latach 2016, 2017 i 2018, zdobył Puchar Polski ne-waza w latach 2016 i 2017 i był mistrzem Polski w brazylijskim jiu-jitsu czarnych pasów (waga do 83,3 kg) w 2017 r. Jest multimedalistą ogólnopolskich zawodów w tej dyscyplinie.
- Owszem, mam czarny pas. Szkopuł w tym, że to najwyższy pas w tej dyscyplinie. Dlatego od pewnego czasu jestem również trenerem. Połączenie roli trenera i zawodnika to spore wyzwanie. Muszę koncentrować się na wychowankach i równocześnie przygotowywać się do kolejnych zawodów. Każdy sukces mojego wychowanka jest również moim sukcesem. I w tym tkwi piękno sportu – zwraca uwagę mistrz brazylijskiego jiu-jitsu.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.