Wzmożony w tym roku import węgla, szacowany w całym 2018 r. nawet na 17-18 mln ton, może o kilka milionów ton przewyższyć tegoroczne krajowe zapotrzebowanie na ten surowiec - oceniali we wtorek przedstawiciele branży węglowej podczas katowickiego kongresu Energy24.
Zorganizowany przez środowisko producentów węgla kongres był jednym z wydarzeń towarzyszących trwającemu w Katowicach szczytowi klimatycznemu ONZ - COP24. Uczestnicy kongresu podkreślali, że w perspektywie najbliższych ponad 20 lat węgiel pozostanie jednym z filarów polskiej energetyki.
W ub. roku do Polski sprowadzono z zagranicy 13,3 mln ton węgla, w tym roku może to być o około jedną trzecią więcej. Dotychczasowy rekord wielkości importu - ponad 15 mln ton - zanotowano w 2011 roku.
Z obserwacji największego w UE producenta węgla - Polskiej Grupy Górniczej - wynika, że wzmożony import węgla, przede wszystkim z Rosji, w niektórych segmentach rynku może prowadzić do nadpodaży tego surowca. Przyczyn takiego stanu rzeczy przedstawiciele spółki upatrują w swoistej "histerii popytowej", która nie ma pokrycia w realnym zapotrzebowaniu.
Z oceną PGG zgadza się Sławomir Obidziński, prezes wyspecjalizowanej w handlu węglem katowickiej spółki Węglokoks, która na mocy rządowego programu dla górnictwa zyskała status interwencyjnego importera - w razie potrzeby - węgla dla polskiej energetyki.
- W ubiegłym roku krajowe wydobycie węgla wyniosło 65,5 mln ton, a zużycie 74,1 mln ton, co oznacza deficyt krajowego węgla na poziomie 8,6 mln ton - powiedział Obidziński, wskazując, iż - szczególnie wobec zredukowania w tym roku polskiego eksportu węgla - nie ma potencjału, aby zapotrzebowanie na węgiel w Polsce wzrosło do poziomu wymagającego aż 17-18 mln ton węgla z importu.
- Sądzimy, że w tym roku import prawdopodobnie będzie za duży w stosunku do tego, co wynika z bilansu naszych potrzeb i wielkości krajowej produkcji. Prawdopodobnie te kilka milionów ton zasili zwały importerów, którzy sprowadzając węgiel z zagranicy ponoszą to ryzyko - tłumaczył prezes Węglokoksu, oceniając, że tegoroczny rekordowy import "nie ma uzasadnienia w bilansach".
Bilans potwierdza natomiast, że obecnie nie ma przestrzeni dla eksportu polskiego węgla. Węglokoks, który w 2015 r. wysłał za granicę 4,7 mln ton tego surowca, rok później 4 mln ton, a w ub. roku 2,7 mln ton, w tym roku w większym stopniu zajął się handlem węglem, sprzedażą surowca z własnej kopalni Bobrek-Piekary oraz importem - spółka sprowadziła do Polski ponad 1 mln ton węgla. Węglokoks planuje przejęcie dwóch nabrzeży portowych, by usprawnić logistykę przeładunku i transportu importowanego węgla.
Obidziński ocenił, że choć ok. 80 proc. importowanego węgla energetycznego pochodzi z Rosji, nieuprawnione są twierdzenia, jakoby Polska uzależniała się energetycznie od rosyjskiego węgla. Prezes Węglokoksu tłumaczył, że o imporcie z Rosji decydują przede wszystkim rachunek ekonomiczny i cena, gdyż węgiel ten w bałtyckich portach z reguły jest ok. 5 USD na tonie tańszy niż węgiel z USA czy Kolumbii w europejskich portach ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia).
- Ważne, że jeżeli z jakichś względów - np. politycznych - Rosja zablokowałaby wysyłkę węgla w kierunku Polski i UE, jesteśmy w stanie łatwo zapewnić węgiel z innych kierunków (). W razie zawirowania politycznego ten węgiel będzie mógł być zastąpiony, choć pewnie nieco drożej - podkreślił Obidziński, zapewniając, że nie ma mowy o uzależnieniu polskich odbiorców od węgla z Rosji.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.