W ramach przygotowań do grudniowego szczytu klimatycznego związkowcy i naukowcy powołali do życia projekt PRE_COP24. Chcą bronić w ten sposób miejsc pracy w przemyśle. Jedną z głównych inicjatyw ma być konferencja „Społeczny PRE_COP24” Katowice.
- Bardzo często spotykamy się z tym, że związki zawodowe wspierają obecną politykę klimatyczną, która z naszego punktu widzenia jest niekorzystna dla pracowników niezależnie od kraju. Ta polityka przyczynia się w coraz większym stopniu do likwidacji miejsc pracy. Problem może się pogłębić na skutek decyzji podjętych podczas grudniowego szczytu klimatycznego w Katowicach. Dlatego w ramach PRE_COP24 zaprosiliśmy do Katowic przedstawicieli central związkowych ze 140 państw. Chcemy przedstawić swoje propozycje, ale też usłyszeć, co związkowcy z innych krajów mają w tej sprawie do powiedzenia – podkreśla Kazimierz Grajcarek, koordynator Międzyzwiązkowego Zespołu ds. Projektu PRE_COP24.
Na czym polega propozycja związkowców? Głównym celem szczytu klimatycznego ma być powstrzymanie globalnego ocieplenia, które wywołuje coraz większa ilość dwutlenku węgla w atmosferze. Zdaniem związkowców nie ma sensu jednak likwidować nadmiernie zakładów przemysłowych, a tym samym miejsc pracy, a zamiast tego postawić na zwiększenie pochłaniania dwutlenku węgla przez lasy. To nienowy pomysł – m.in. przed dwoma laty przedstawił go b. minister środowiska Jan Szyszko.
W ramach PRE_COP24 na początku lipca odbyła się w Tucznie konferencja „Porozumienie paryskie szansą zrównoważonego rozwoju – Polski punkt widzenia”. Miejsce nie było przypadkowe, bo właśnie w Tucznie znajdują się stacja badawcza oraz instalacja służąca do pomiaru pochłaniania dwutlenku węgla przez lasy, które powstały z inicjatywy b. ministra środowiska. W konferencji, oprócz związkowców, wzięli udział naukowcy i politycy, m.in. Grzegorz Tobiszowski, wiceszef resortu energii.
- Naszą intencją jest, abyśmy wypracowali wspólne stanowisko Polski. To ma być stanowisko rządu, ale też strony społecznej i pracodawców. Chodzi o jak najszersze, jedno stanowisko, które chcielibyśmy zaprezentować na COP24. Unia Europejska też oczekuje, że podczas szczytu klimatycznego zostanie wypracowany jeden wspólny dokument, ale niestety idziemy w kierunku dekarbonizacji i dalszej redukcji przemysłu. To jest dla nas bardzo trudna sytuacja, dlatego pokazywanie skali problemu jest bardzo ważne. Drogowskazem jest ograniczenie wzrostu globalnej temperatury, a nie pochłanianie dwutlenku węgla, co jest bardzo istotne, jeśli chodzi o naszą gospodarkę. Takim działaniem ma być ograniczenie wydobycia węgla. Natomiast dzisiaj widać, że my nie nadążamy z wydobyciem węgla, jeśli chodzi o zapotrzebowanie polskiego rynku. W zeszłym roku brakowało nam 15 mln t węgla. To pokazuje, że polski rynek jest bardzo chłonny. Jeśli ten rynek istnieje, to przecież zamknięcie kolejnych kopalń nie spowoduje jego likwidacji. Dlatego naciski na zamykanie kopalń wyglądają jak zmuszanie do robienia przestrzeni dla węgla z zewnątrz. Nie tylko Polska i górnictwo mają taki problem. Również inne kraje i inne gałęzie przemysłu mają problem z realizacją coraz bardziej wyśrubowanych założeń – czy to cementownie, czy ciepłownie, zaczynają mieć kłopot z realizacją coraz bardziej wyśrubowanych norm, które są nakładane. Nadszedł wreszcie moment, aby przerwać ten chocholi taniec i takim właśnie miejscem powinien stać się szczyt klimatyczny w Katowicach – powiedział w Tucznie Tobiszowski.
Wiceszef resortu energii zaznaczył, że poszczególne kraje i gospodarki europejskie dzielą duże różnice i przypomniał, że w myśl art. 194 Traktatu Europejskiego, każde państwo ma prawo samodzielnie decydować o swoim miksie energetycznym.
- Musimy się zastanowić, jak przeorientować opinię europejską. To nie jest spór na argumenty, jedna strona wmawia pewne argumenty i w ten sposób próbuje się gospodarczo skolonizować pewne kraje. Dlaczego zabrania się nam uszczegóławiania, na czym chcemy oprzeć swoje źródła energetyczne? Nie zauważa się naszych osiągnięć w rozwijaniu odnawialnych źródeł energii, tylko cały czas mamy dyskusję o dekarbonizacji – dodał Tobiszowski.
Wiceminister zaznaczył też, że resort energii przygotowuje ustawę, która ma powiązać energię odnawialną z energią opartą na kopalnych źródłach.
- Nie możemy nie widzieć tego, że odnawialna energia – wiatrowa, słoneczna są labilne i psują nam system. Byłaby to pierwsza ustawa w UE, gdzie byśmy odwrócili kolej rzeczy - chcesz mieć energię odnawialną, proszę bardzo, ale zainwestuj również w węgiel, ewentualnie w gaz. Jeśli ktoś chce budować wiatraki, farmy na Bałtyku, niech wykupi energię w systemie konwencjonalnym. Chcemy z tą ustawą zdążyć przed COP – zapowiedział Tobiszowski.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
