Prąd na giełdzie stoi tak wysoko, że jedna z branżowych organizacji zaczęła podejrzewać manipulację. Niezależnie od przyczyny droga energia uderza w przemysł - informuje w środę, 30 maja, "Puls Biznesu".
Gazeta przypomina m.in. wtorkową, 29 maja, wypowiedź Michała Borga, tradera z firmy Fiten.
- W kontraktach na trzeci kwartał cena energii z dostawą w godzinach szczytu sięgnęła dziś 440 zł, a kontrakty bazowe doszły do 320 zł za MWh - mówił Borg.
Gazeta zaznacza, że "rok temu analogiczne kontrakty kosztowały 223 zł i 176 zł". "Ceny energii na Towarowej Giełdzie Energii (TGE) rosną już od jesieni zeszłego roku, a od dwóch miesięcy wzrost jest spektakularny" - czytamy w gazecie.
Według "PB" wyjaśnienia są dwa i niekoniecznie się wykluczają - chodzi o scenariusz sensacyjny i fundamentalny.
"O tym, że wzrost cen energii może mieć sensacyjne podstawy, napisał w zeszłym tygodniu Montel, specjalistyczna agencja monitorująca rynki energii". "Według niej, polskie Towarzystwo Obrotu Energią (TOE), zrzeszające firmy handlujące energią, rozważa powiadomienie władz o podejrzanych transakcjach na rynku terminowym TGE" - pisze "Puls Biznesu". "Do Urzędu Regulacji Energetyki, jak donosi Montel, wpłynęły już dwa zawiadomienia, dotyczące podejrzanych transakcji" - dodaje dziennik.
W scenariuszu fundamentalnym - podaje "Puls Biznesu" - eksperci wskazują, że za wzrostem cen energii stoją przede wszystkim drożejące uprawnienia do emisji dwutlenku węgla. "Zmiana ich ceny wynika z reformy wdrażanej przez Unię Europejską, dążącej do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych" - przypomina gazeta.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.