PE przegłosował reformę systemu handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych, której celem jest wywindowanie cen i promocja inwestycji w niskoemisyjne źródła. Polska dostanie miliardy złotych na modernizację, ale bez możliwości inwestowania w węgiel.
Nasza dyplomacja robiła wiele, żeby powstrzymać przyjęcie tych przepisów. Polska głosowała przeciwko mandatowi do rozmów dla Rady UE w tej sprawie. Ostateczny kompromis, który został we wtorek przegłosowany przez europosłów, również nie podobał się Warszawie, ale na poziomie Rady UE delegacja z Polski wstrzymała się od głosu.
Z wyliczeń Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej (PKEE) wynika, że na zakup uprawnień do emisji CO2 w latach 2021-2030, czyli okres, który obejmuje reforma, największe firmy energetyczne w kraju będą potrzebować ok. 130 mld zł.
- Ta decyzja wpisuje się w szeroko rozumiany trend dekarbonizacji - oczywiście nie budzi ona naszego entuzjazmu. Niestety będzie ona skutkowała podwyżką ceny uprawnień do emisji i prawdopodobnie przełoży się na cenę energii na rynku hurtowym. To zła wiadomość, zarówno dla spółek energetycznych, jak i klientów - powiedział PAP prezes Tauronu Polska Energia Filip Grzegorczyk. - Celem tych regulacji nie jest w żadnym razie zapewnienie niskiej emisji gazów cieplarnianych, a wyeliminowanie węgla - podkreślił.
Koszty dla sektora energetycznego to jednak nie wszystko. Reforma przewiduje bowiem też zyski (mechanizmy solidarnościowe, darmowe uprawnienia), które szacowane są na ok. 65 mld zł.
Główny powód niezadowolenia Polski w czasie negocjacji wiązał się z zamknięciem możliwości finansowania projektów węglowych z funduszu modernizacyjnego. Polska jeszcze w 2014 r. wywalczyła, że dostanie jego największą cześć (135 mln uprawnień do emisji, czyli 43 proc. całej dostępnej puli). Biorąc pod uwagę dzisiejsze ceny (niecałe 9 euro za pozwolenie), to prawie 5 mld złotych, które ma iść na inwestycje w sektor energetyczny.
Jednak reforma systemu handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych (EU-ETS) została tak pomyślana, by ich cena poszła w górę nawet do ponad 30 euro/t. Z jednej strony, ma to wymuszać na firmach inwestycje w technologie powstrzymujące emisję, wychwytywanie i składowanie CO2, a z drugiej strony, zwiększyć wartość środków na modernizację dla biedniejszych krajów.
Fundusz modernizacyjny będzie finansowany z aukcji 2 proc. wszystkich uprawnień do emisji. Będą z niego mogły skorzystać państwa UE, w których PKB per capita jest niższy od 60 proc. średniej UE, w tym Polska. Fundusz ten ma zostać przeznaczony na wsparcie inwestycji w wytwarzanie i wykorzystywanie energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych, poprawę efektywności energetycznej, magazynowanie energii i modernizację sieci energetycznych. Projekty dotyczące wytwarzania energii z wykorzystaniem stałych paliw kopalnych m.in. węgla będą wyłączone, z wyjątkiem ogrzewania sieciowego w Bułgarii i Rumunii.
Reforma przewiduje, że wzrost rocznej redukcji uprawnień do emisji, które mają zostać wprowadzone na rynek (tzw. liniowy współczynnik redukcji) wyniesie 2,2 proc. od 2021 r. w porównaniu z obecnie planowanym 1,74 proc. Spadek liczby uprawień do emisji ma się przyczynić do większego popytu na uprawnienia, a co za tym idzie - zwiększyć ich ceny. W założeniu twórców reformy ma to przyspieszyć ograniczanie emisji gazów cieplarnianych w UE i przechodzenie na "zielone technologie".
Przegłosowane przez eurodeputowanych porozumienie przewiduje też podwojenie rezerwy stabilności rynku ETS tak, aby była zdolna do ściągnięcia z rynku do 24 proc. nadwyżkowych uprawnień rocznie przez okres pierwszych czterech lat.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Zbyt mało podano w tym komunikacie szczegółów odnośnie głosowania poszczególnych państw. Czy Polska była sama w obronie węgla?! Jeśli było inaczej, to być może nasza dyplomacja jest po prostu słaba! A być może zadziałała 'polska targowica'?!
Wszystko co najważniejsze dzieje się w Brukseli...wcześniej tym miejscem była Moskwa ale w tedy górnictwo bylo inaczej postrzegane Teraz to takie przysłowiowe 'brzydkie kaczątko 'Po tej decyzji czarne chmury gromadzą się naf branżą a szkoda bo duzo już zrobiono aby było w miarę normalnie.
Cały plan dla GÓRNICTWA runął w ciągu jednego dnia. Kto da pieniądze na inwestycje ?