W Mysłowicach rośnie niezadowolenie z powodu odstąpienia przez władze gminy od zamiaru przejęcia pod opiekę zabytkowych zabudowań po kopalni Mysłowice w centrum miasta. Budynki pójdą lada moment do rozbiórki, bo nikt nie odpowiedział na oferty kupna, wystawiane przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń.
W drugiej połowie zeszłego roku SRK ogłosiła, że wyburzy zabudowania po 180-letniej kopalni, z której ostatnia tona węgla wyjechała w 2008 r. Grunt w centrum Mysłowic znajdzie zapewne nabywców, jeśli zostanie oczyszony z niepotrzebnej infrastruktury poprzemysłowej i podzielony na mniejsze działki.
SRK tłumaczy, że musi się spieszyć, bo stan techniczny cechowni, lampowni, magazynu odzieżowego, magazynu głównego, porterni, łaźni, rozdzielni, schronu i mniejszych budynków jest zły. Na wyburzenie zabytkowych obiektów zgodę wydał już Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków. Ochronić chciałby tylko strukturę najstarszej części kopalni.
Od lat mieszkańcy i społecznicy w Mysłowicach apelowali, aby ocalić ślady zakładu, wokół którego nawarstwiała się historia miasta (począwszy od strajku górników z 1919 r., którego krwawe stłumienie przez Niemców stało się impulsem pierwszego powstania śląskiego). Plan przewidywał przejęcie poindustrialnych terenów przez gminę. Pisano o kolejnych koncepcjach, tworzono ale miasto pod koniec zeszłego roku wycofało się z tego zamiaru.
Mariusz Wielkopolan (radny PiS) ostro skrytykował za to prezydenta Edwarda Lasoka, przypominając, że właśnie zagospodarowanie nieczynnej kopalni Mysłowice było jedną z obietnic wyborczych prezydetna. W mediach regionu Urząd Miejski przerzuca winę na wojewodę, który rzekomo miał "nie zezwolić" na przekazanie byłej kopalni gminie. Wojewoda dowodzi, że gmina kopalni przejmować nie chciała. Wielkopolan żałuje zmarnowania ostatniej szansy uzyskania pieniędzy na rewitalizację kopalni Mysłowice, jaką był rządowy Program dla Śląska. Warunek: miasto musiałoby mieć zakład pod swoją opieką. Nie miało.
Ostatnio radny Wiesław Tomanek złożył w mysłowickim urzędzie pisemną interpelację, w której żąda, aby uratować przynajmniej wieżę wyciągową szybu Sas. Mogłaby służyć choćby za punkt widokowy.
- Dla mieszkańców to miejsce historyczne, ale ważne, że to ogromna przestrzeń w niemal samym centrum miasta. Pomysłów było kilka, od tych najbardziej fantastycznych, jak projekt strefy rekreacyjnej ze skocznią narciarską włącznie, po bardziej realne, jak stacja przeładunkowa. Na przygotowanie tego ostatniego miasto pozyskało nawet pieniądze z ministerstwa. I co? I nic z tego! Złomiarze rozkradają majątek Spółki Restrukturyzacji Kopalń, rozkładają na części pierwsze to, co tam jeszcze zostało - opisywał jesienią na łamach "Dziennika Zachodniego" radny Tomanek.
Osrtatnio w mediach stawkę ograniczono już tylko do zachowania wieży szybowej Sas. Katowicka "Gazeta Wyborcza" przestrzega władze Mysłowic przed wielkich wstydem, jeśli i wieży nie uda się samorządowi uratować.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Obecny prezydent Mysłowic krytykował Osyrę, a sam jest jeszcze gorszy, miasto popada w ruinę, brak jakichkolwiek inwestycji, brak promocji miasta, zabytkowa kopalnia z wieloletnią historią niewątpliwie była by atrakcją turystyczną, ludzie zaczną masowo uciekać z tak beznadziejnie zarządzanego miasta.
Kolejny nieudacznik i miernota na stanowisku Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. A co na to Rzecznik PRASOWY - to on o wszystkim decyduje - konserwator to tylko figurant. Niech konserwator wyjdzie za biurka i skleci kilka mądrych zdań. A gdzie RAS - Panowie Agitatorzy - zabytkom przemysłowym LARUM grają.
Oczywiście, że się nie uda uratować! Banda nieudaczników z Lasokiem na czele niczego nie potrafi zrobić poza chodzeniem na msze w intencji miasta. :/