Głównym powodem wprowadzenia na Ukrainie stanu wyjątkowego w sektorze energetycznym jest deficyt antracytu wskutek blokady linii kolejowych między Zagłębiem Donieckim a resztą kraju - zauważa w komentarzu Tadeusz Iwański z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Jak informowaliśmy w portalu górniczym nettg.pl, rząd Ukrainy wprowadził w środę stan wyjątkowy w sektorze energetycznym. Postanowienie rządu umożliwia redukcję średniodobowego spalania antracytu z 30 tys. ton do 20 tys. ton. Niskie temperatury na Ukrainie sprawiły, że zapasy węgla w elektrowniach od 5 do 12 lutego zmniejszyły się o prawie 5 proc. i wynoszą 1,53 mln ton. Zapasy antracytu wynoszą zaledwie 842 tys. ton i - jak twierdzą władze - wystarczą tylko na 40 dni.
Do produkcji prądu i ciepła Ukraina spala rocznie 24 mln ton węgla, w tym 9 mln ton najbardziej energetycznego węgla - antracytu. Wydobywany jest on wyłącznie na wschodzie Ukrainy - w kopalniach, które znajdują się na terenach kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów.
Jak zauważył Tadeusz Iwański, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, choć wprowadzenie stanu wyjątkowego w sektorze energetycznym nie jest decyzją bezprecedensową (ostatni raz został wprowadzony w grudniu 2015 roku), to zwiększa prawdopodobieństwo okresowych wyłączeń prądu i ogrzewania. Podkreślił, że najbardziej zagrożone są obiekty przemysłowe i duże miasta - jak Kijów, Czernichów i Charków.
W jego opinii głównym powodem decyzji jest deficyt węgla antracytowego, powstały w ciągu ostatnich tygodni na skutek blokady linii kolejowych między niekontrolowaną przez Kijów częścią Zagłębia Donieckiego a resztą kraju.
Od kilku tygodni blokujący linie, wśród których są m.in. byli żołnierze batalionu ochotniczego Donbas, parlamentarzyści opozycyjnego ugrupowania Samopomoc - w tym Semen Semenczenko, b. dowódca batalionu Donbas - protestują przeciwko handlowi z separatystyczną częścią Donbasu - zaznaczył.
"Blokada organizowana jest pod hasłem sprzeciwu wobec handlu z separatystyczną częścią Donbasu, a przede wszystkim rosnącej skali przemytu towarów, w tym węgla. Na terenach niekontrolowanych przez Kijów znajdują się wszystkie kopalnie wydobywające antracyt, od którego uzależniona jest połowa ukraińskiej energetyki węglowej" - zauważył Iwański.
Przypomniał, że blokada linii kolejowych przez tzw. Sztab Blokady Handlu z Okupantem rozpoczęła się pod koniec stycznia na trasie Ługańsk-Popasna, a następnie rozszerzyła się o dwa kolejne połączenia kolejowe. Protestujący domagają się całkowitego zerwania współpracy handlowej z samozwańczymi "republikami" w Donbasie oraz zwolnienia przez bojowników ukraińskich jeńców.
"Postulaty te cieszą się poparciem w ukraińskim społeczeństwie i zapewne jest to powodem, dla którego Kijów nie podjął próby likwidacji blokady. Choć dostawy węgla z separatystycznej części Donbasu są zgodne z prawem, część surowca przewożona jest nielegalnie, z ominięciem kontroli i rejestracji, co służy celom korupcyjnym" - napisał ekspert.
Niemniej jednak w środę premier Wołodymyr Hrojsman po raz kolejny skrytykował uczestników blokady.
- Uważam, że blokowanie dostaw węgla jest przestępstwem - powiedział.
Szef ukraińskiego rządu podkreślił, że takie działania grożą również kryzysem w metalurgii.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
No to pewnie dobry nasz rząd za darmo wyśle nasz węgiel bo skąd nagle u nas ten niedobór i limity? rząd już im podarował 30 mln euro czyli jakieś 120 mln złotych.