W kopalni węgla brunatnego Turów kontynuowana jest akcja zabezpieczania maszyn, urządzeń i pozostałej infrastruktury przed zniszczeniem w rejonie osuwiska, do którego doszło we wtorek (27 września) - poinformowała w piątek (30 września) portal górniczy Sandra Apanasionek, rzecznik prasowy PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna. W zakładzie sukcesywnie są uruchamiane kolejne fronty wydobywcze.
"Kopalnia zapewnia nieprzerwane dostawy paliwa do elektrowni Turów, która pracuje z mocą nie mniejszą niż 500 MW, w pełni wypełniając zapotrzebowanie zgłaszane przez Operatora Krajowego Systemu Elektroenergetycznego. Dostawy węgla do elektrowni odbywają się zarówno bezpośrednio z odkrywki, jak i z zasobnika węglowego, w którym zmagazynowane są zapasy paliwa. Sukcesywnie uruchomiane są kolejne węglowe fronty wydobywcze. Aktualnie dostawy paliwa do elektrowni nie są więc zagrożone" - czytamy w komunikacie wydanym przez PGE GiEK, w którym poinformowano także o przebiegu prowadzonej akcji ratowniczej.
"Czoło osuwiska nadal nieznacznie się przemieszcza, ale tempo tego procesu geologicznego bardzo wyraźnie maleje. Sytuację na miejscu na bieżąco monitoruje sztab kryzysowy, który konsultuje się z ekspertami Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Na miejscu są także inspektorzy z Okręgowego Urzędu Górniczego z Wrocławia" - napisano.
W akcji prowadzonej na trzy zmiany bierze udział ok. 150 pracowników. Rzetelne określenie wielkości strat będzie możliwe dopiero po zakończeniu akcji ratowniczej. Na tym etapie byłyby to wyłącznie spekulacje.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.