Choć jest krajem kilkukrotnie mniejszym niż Serbia czy Chorwacja, spośród państw b. Jugosławii to Słowenia ma największą wymianę handlową z Polską. Jest ona warta prawie 1,3 mld euro rocznie. Eksportujemy tam coraz więcej żywności, a dla słoweńskich firm Polska to atrakcyjny kierunek inwestycyjny.
Czasem mylona ze Słowacją, często traktowana jako kraj tranzytowy w drodze nad chorwackie morze, licząca dwa miliony mieszkańców Słowenia to nie tylko opcja na spędzenie urlopu, ale też intersujący kierunek eksportowy i inwestycyjny dla polskich firm.
Po koniec lat 80. ubiegłego wieku, jeszcze przed rozpadem Jugosławii, była najbogatszą częścią tej socjalistycznej republiki. W okresie transformacji, dzięki otwartości na rynki Europy Zachodniej, udało jej się szybko rozbudować sektor przemysłu. Podobnie jak Polska, przystąpiła do Unii Europejskiej w 2004 r., a w 2007 r. była pierwszym postkomunistycznym krajem, który przyjął euro.
Po upadku amerykańskiego banku Lehman Brothers w 2008 r., który jest uznawany za umowny początek globalnego kryzysu, kraj popadł na kilka lat w recesję. W 2013 r. dotknięty został do tego kryzysem zdominowanego przez państwo sektora bankowego i ledwie uniknął międzynarodowego pakietu pomocowego. Pojawiła się potrzeba dokapitalizowania banków, co znacznie zwiększyło zadłużenie kraju - z ponad 20 proc. PKB w 2008 r. do ponad 80 proc. w 2014 r. Jednak w ten sposób kraj obronił się przed bankructwem.
Jak mówi Jakub Groszkowski, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich, Słowenia jest jedynym krajem bloku wschodniego, który na przełomie lat 80. i 90. nie zdecydował się na radykalne reformy, bo stan jej gospodarki był wtedy na tyle dobry, iż politycy uznali je za niepotrzebne.
- Z nadejściem kryzysu ta konstrukcja zaczęła trzeszczeć, gdy kontrolowane przez państwo banki stanęły przed groźbą bankructwa. Kryzys sektora bankowego został opanowany, ogromnym jak na Słowenię, kosztem 3 mld euro, ale ryzyko, że Słowenia będzie zmuszona sięgnąć po fundusze ratunkowe strefy euro zostało zażegnane. Do dziś jednak 60 proc. sektora bankowego znajduje się w rękach państwa, podobnie jak 50 proc. wartości całej gospodarki. Dopiero od niedawna Słowenia stawia na prywatyzację, bo musi zredukować wysoki dług publiczny, poza tym potrzebuje kapitału, którego nie są w stanie dostarczyć krajowe banki - zauważył Groszkowski.
Po kryzysie bankowym, wraz z poprawą koniunktury i wzrostem produkcji przemysłowej w strefie euro, również w słoweńskiej gospodarce pojawiało się jednak ożywienie. W 2014 r. PKB wzrósł o 3 proc., a w 2015 r. o 2,9 proc. W ubiegłym roku Lublanie udało się też wyjść z unijnej procedury nadmiernego deficytu, zmniejszając deficyt sektora finansów publicznych do poziomu poniżej unijnego pułapu 3 procent PKB. Perspektywy na najbliższe miesiące są dobre, choć nie tak, jak dotychczas - gospodarka w tym roku ma urosnąć według różnych prognoz od 1,7 do 1,9 proc.
Słoweńcy coraz więcej konsumują, rośnie również eksport. Słowenia stała się zresztą krajem, który coraz bardziej swój rozwój gospodarczy opiera na eksporcie - jego udział w PKB wzrósł z 58 proc. w 2008 r. do ok. 75 proc. obecnie. Stabilność odzyskał również sektor bankowy - w 2015 r. wszystkie banki zanotowały zyski. Zmorą Słowenii pozostaje jednak nadal wysoki udział kapitału państwowego w strukturze własności, co ogranicza inwestycje. Słoweńskie firmy inwestują głównie w państwach b. Jugosławii, natomiast do kraju trafiają inwestycje przede wszystkim z Austrii, Holandii, Francji, Niemiec i Szwajcarii.
- Jesteśmy relatywnie niewielką gospodarką i eksport odpowiada ciągle za 74 - 75 proc. PKB. Nasi eksporterzy są więc kluczowi dla naszego wzrostu i tak już będzie zawsze. Niemniej jednak, jesteśmy u progu nowej unijnej perspektywy finansowej i te środki mogą być także jednym z motorów wzrostu dla naszej gospodarki. Pieniądze z polityki spójności w najbliższych latach zasilą małe i średnie firmy po to, żeby ze swoimi produktami i usługami wyszły na zagraniczne rynki - powiedział wiceminister rozwoju gospodarczego i technologii Słowenii Ales Cantarutti.
Jak dodał Cantarutti, obecnie 800 największych firm odpowiada za 85 proc. eksportu, a rząd zamierza zachęcić kilka tysięcy małych i średnich firm, żeby również zaczęły sprzedawać za granicą.
Co ciekawe, Słowenia dla Polski jest jednym z najważniejszych partnerów handlowych w Europie Środkowej. Wymiana handlowa z tym adriatyckim krajem sukcesywnie rośnie i jest wyższa, niż z jakimkolwiek innym państwem byłej Jugosławii. Według polskich danych, w 2015 roku wyniosła 1,25 mld euro z czego eksport i import mają podobną wartość - nieco ponad 600 mln euro. Do Słowenii eksportujemy m.in. papierosy oraz części i akcesoria do samochodów. Importujemy przede wszystkim leki, AGD i środki chemiczne.
- Wymiana handlowa z Polską może jeszcze wzrosnąć, ale trzeba powiedzieć, że jest na całkiem niezłym poziomie. Polska jest wśród dziesięciu najważniejszych rynków zagranicznych Słowenii, jeśli chodzi o eksport. Stosunkowo słabiej natomiast wypadają wzajemne inwestycje zagraniczne i tu mam nadzieję na poprawę. Naszym najważniejszym sektorem jest farmaceutyczny - zaznacza Cantarutti.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.