Prezes WUG Mirosław Koziura skierował w środę (4 listopada) do zarządów wszystkich firm wydobywających węgiel kamienny pisma zobowiązujące ich do przeprowadzenia w podległych im kopalniach kontroli ucieczkowych aparatów regeneracyjnych typu KA-60, których termin używania kończy się w 2015 r.
Po otwarciu aparatów zalecił przedsiębiorcom wykonanie oględzin i szczegółowego sprawdzenia ich stanu technicznego oraz walorów użytkowych. Do 15 grudnia spółki mają przesłać wyniki kontroli do Departamentu Górnictwa Podziemnego i Odkrywkowego Wyższego Urzędu Górniczego.
- Temat jakości aparatów ucieczkowych powrócił po rocznej przerwie. Przypomnę, że zakończyliśmy wielokierunkowe postępowanie w tej sprawie we wrześniu 2014 r. Producent przeprowadził we własnym zakresie badanie sprawność ponad 30 tysięcy aparatów tego typu, w które wyposażone były kopalnie. W ostatnich miesiącach pracownicy nadzoru górniczego podczas kontroli wyrywkowo sprawdzali jakość aparatów - podkreśla prezes Koziura.
Dodajmy, że w styczniu 2015 r. gliwicka prokuratura umorzyła śledztwo ws. dostarczanych kopalniom aparatów ucieczkowych KA-60.
W WUG przyznaje, że wydawało się, że problem został rozwiązany, także poprzez działania organizacyjne podejmowane przez przedsiębiorców związane z użytkowaniem tego sprzętu w kopalniach.
- Zaplanowaliśmy, że 17 listopada bieżącego roku wszystkie przedsięwzięcia dotyczące sprawności aparatów ucieczkowych zostaną podsumowane przez Komisję Bezpieczeństwa Pracy w Górnictwie. Okazało się, że opinia tej komisji będzie musiała uwzględnić nowy, dodatkowy wątek. Wynika on z przeprowadzonego 29 października br. szkolenia pracowników w zakresie posługiwania się ucieczkowymi aparatami regeneracyjnymi w jednej z kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego SA. W 46 aparatach typu KA-60 stwierdzono uszkodzenia, z 71 użytych podczas tego szkolenia. Wszystkie one były wyprodukowane w grudniu 2009 roku - wyjaśnia prezes WUG przesłanki skierowanego do przedsiębiorców zalecenia przeprowadzenia kontroli.
Przypomnijmy, że we wszystkich kopalniach Katowickiego Holdingu Węglowego już zaplanowano kontrole ucieczkowych aparatów regeneracyjnych, których okres użytkowania kończy się w br.
Jak poinformowała portal górniczy nettg.pl rzeczniczka WUG Jolanta Talarczyk do podjęcia ewentualnych działań w zakresie nadzoru rynku potrzebne jest rozeznanie sytuacji także w innych firmach, które wyposażają górników w sprzęt tego typu. Uszkodzenia mogą być spowodowane różnymi czynnikami, zarówno niewłaściwym użytkowaniem i przechowywaniem, jak i fabrycznymi uchybieniami jakości materiałów użytych do ich produkcji.
Przedsiębiorcy górniczy dokonując zakupu konkretnego typu ucieczkowych aparatów regeneracyjnych mają do wyboru produkty czterech firm (polskiej, niemieckiej, amerykańskiej i ukraińskiej). Większość zakupiła produkty polskiego producenta (na ponad 100 tys. aparatów ucieczkowych znajdujących się w polskich kopalniach ponad 61 tys. wyprodukowanych zostało w tej samej firmie).
W czwartkowym ( listopada) numerze "Trybuny Górniczejˮ polecamy artykuł "Odgrzana aferaˮ autorstwa red. Witolda Gałązki poświęcony sprawie (nie)sprawnych aparatów ucieczkowych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Szanowny/y Leszku, czy Ty uważasz że "polskie górnictwo" ma coś wspólnego z górnictwem? Czy Ty wiesz jak powinna wyglądać i funkcjonować KWK? To co ja jako "najlepsze" widziałem odpowiada latom siedemdziesiątym ubiegłego wieku w niemieckim górnictwie (np dyspozytornie)...a logistyka (transport) czasom budowania piramid. Zamykanie górnictwa w RFN ma wiele przyczyn, ale odbywa się bez wiekszych wypaczeń i przez wiele lat...nie pisz o sprawch o kórych nie masz pojęcia.
do @ - ty te 3zamykane kopalnie nazywasz "niemieckim górnictwem węgla kamiennego”. Nie rób se jaj.
Ten sposób "zabezpieczenia" Górników nie jest stosowany niemieckim górnictwie węgla kamiennego. Inne założenia wentylacyjne oraz inne uwarunkownia techniczne sprawiają, że górnicy mają "na sobie" aparat ucieczkowy (katalysator), kóry waży raptem 600g. Ilu z polskich Górników ma "w zasiągu ręki" aparat ucieczkowy, chyba, że mają długie ręce...a co w przypadku katastrofy i szukania "swojego" nastąpi...lepiej nie myśleć!
na Pniówku stosuje sie niemieckie drager oxy 6000 kiepski mało odporne na uderzenia i kiepsko na plecach leży
Nie długo pracuję dlatego nie mam zbytnio porównania. U nas stosuje się tylko SR60 (śladowe ilości zostały) i KA60. Sam używam KA ze względu na możliwość zrobienia plecaka. Dobrym rozwiązaniem byłby SR z plecakiem bo jest płaski. Niestety nadal pozostaje problem wagi. Czy nie ma możliwości zrobić lekkich aparatów? Jakby aparaty były lekkie i "wygodniejsze" to nie było by problemów, żeby każdy miał go przy sobie. Z takimi aparatami jak KA nie ma możliwości pracy i wszyscy o tym dobrze wiedzą...
dokładnie POG przynajmniej zawsze był przy...., z KA60 trudno jest czasem coś zrobić lub przeciskać się przez jakieś ciasne dziury Niestety pewnie POGi nie wrócą bo nie separują od nie czystej atmosfery.
Pan Prezes Koziura nadal nie rozumie, że kontrola na kopalni polega tylko na zewnętrznych oględzinach. Jeśli otworzymy taki aparat na kopalni to nie możemy go złożyć ponownie i oddać do eksploatacji. Wyjątkiem są aparaty, które za kilka dni muszą być wycofane z powodu utraty terminu ważności- otwieramy sprawdzamy i oddajemy do utylizacji.
Może lepiej wrócić do starych sprawdzonych POG-ów ?