Spadek zamówień w niemieckim przemyśle i coraz słabsza koniunktura w Chinach mogą odbić się na kondycji polskiego przemysłu. Już wrześniowy odczyt wskaźnika PMI dla polskiego sektora przemysłowego wyniósł tylko 0,9 pkt i choć był to dwunasty miesiąc z rzędu, kiedy indeks sygnalizował ożywienie w gospodarce, to wynik okazał się zdecydowanie gorszy od oczekiwanego.
- To jest wciąż niezła kondycja, cały czas mamy do czynienia ze wzrostem aktywności. Natomiast to, co może niepokoić, to spadek zamówień eksportowych po raz pierwszy od wielu miesięcy i wyraźne spowolnienie zamówień ogółem. To sygnalizuje, że w najbliższych miesiącach możemy mieć do czynienia z pogorszeniem aktywności w polskim przetwórstwie przemysłowym - ostrzega Jakub Borowski, główny ekonomista, Credit Agricole.
Ekspert tłumaczy, że słabszy odczyt wskaźnika PMI wynika m.in. ze spadku zamówień w niemieckim przemyśle. Dane opublikowane we wrześniu przez urząd statystyczny Destatis pokazały spadek o 1,8 proc. w stosunku do sierpnia wobec oczekiwanego wzrostu na poziomie 0,5 proc.
- To znajduje odzwierciedlenie również w wynikach koniunktury polskiego przetwórstwa. Ale to, co do tej pory napędzało i wspierało aktywność w polskim przetwórstwie, to był wzrost prywatnych inwestycji przedsiębiorstw. Pierwsze półrocze było pod tym względem bardzo dobre - tłumaczy Borowski.
Analityk w najbliższych kwartałach spodziewa się spadku dynamiki inwestycji w polskiej gospodarce. Choć przyszłoroczne odczyty nadal pokażą wzrost, to jednak będzie on wyraźnie mniejszy niż na początku 2015 roku. W I kwartale bieżącego roku dynamika inwestycji wyniosła nawet 11,4 proc. w ujęciu rocznym.
- Popyt na produkty, które wytwarza polskie przetwórstwo będzie niższy. Należy zatem moim zdaniem oczekiwać scenariusza, w którym ten wzrost aktywności będzie się utrzymywał, ale będzie wyraźnie wolniejszy niż w I połowie roku, co wiąże się przede wszystkim z pogorszeniem koniunktury w gospodarce niemieckiej - prognozuje główny ekonomista Credit Agricole.
Polska gospodarka narażona jest także na zagrożenia zewnętrzne. Jakub Borowski zwraca tu uwagę głównie na spadek dynamiki przetwórstwa przemysłowego w Chinach. Może to przełożyć się na spadek importu oraz pośrednio poprzez gospodarkę Niemiec wpłynąć także na Polskę.
- Spodziewam się, że w najbliższych miesiącach wzrost produkcji przemysłowej będzie kilkuprocentowy, ale raczej będzie to wzrost w okolicach 3-4 proc. niż powyżej 5 proc. W związku z tym moim zdaniem są małe szanse na to, żebyśmy w IV kw. odnotowali wzrost gospodarczy powyżej 3,5 proc. - przewiduje Borowski.
Przy takiej dynamice produkcji przemysłowej należy według niego oczekiwać raczej tempa wzrostu PKB w okolicach 3,0 proc. Rozmówca zwraca uwagę na to, że jest to w dalszym ciągu bardzo dobry wynik, który pozwala na zmniejszenie dystansu do najwyżej rozwiniętych krajów.
- Najbardziej zagrożone są te branże, które z jednej strony dużo eksportują, a z drugiej strony bardzo dużo inwestowały, a to dlatego że przede wszystkim to spowolnienie przychodzi do nas - jak zwykle w takich przypadkach - z zewnątrz - zauważa.
Ekonomista wskazuje także na branże, które w przypadku spowolnienia pozostaną relatywnie silne. W tej grupie znajduje się m.in. budownictwo i jego poddostawcy. Odporność branży wiąże się z faktem, że jej przychody niemal w całości zależą od krajowego popytu, a ten reaguje z pewnym opóźnieniem w stosunku do czynników z zewnątrz.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.