Mamy kolejną prognozę perspektyw górnictwa węgla kamiennego w Polsce. Tym razem przyszłość, albo raczej jej brak, branży zarysował Warszawski Instytut Studiów Ekonomicznych. "Polski węgiel: quo vadis? Perspektywy rozwoju górnictwa węgla kamiennego w Polsce" - wykreślili Maciej Bukowski, Jędrzej Maśnicki, Aleksander Śniegocki, Rafał Trzeciakowski.
I cóż takiego oni stwierdzają? Polecamy lekturę raportu. Cierpliwych i niecierpliwych zachęcamy do lektury jego omówienia.
Dekarbonizacja jest potrzebna
Prognostycy twierdzą, że górnictwo węgla kamiennego w Polsce (GWK) to branża schyłkowa, która od lat nie jest motorem wzrostu gospodarczego w Polsce. I ten stan rzeczy powinien zostać uwzględniony przez polską politykę (czytaj: rządzących). Winna ona doprowadzić do działań ułatwiających "zbilansowanie krajowego popytu i podaży węgla kamiennego" poprzez:
• restrukturyzację zatrudnienia wraz z redukcją płac w branży w perspektywie 2020 r.;
• częściowe zastępowanie zamykanych nierentownych kopalń nowymi, bardziej produktywnymi zakładami po 2030 r.;
• głębsze od założonego w projekcie Polityki energetycznej państwa do 2050 r. ograniczenie zużycia węgla poprzez dekarbonizację miksu paliwowego w energetyce i gospodarstwach domowych; redukcja ta powinna w perspektywie roku 2050 wynieść 70-80 proc. w porównaniu do stanu obecnego.
Górnictwo niewiele daje fiskusowi
Dlaczego krajowe GWK nie będzie się, zdaniem wymienionych wyżej ekonomistów rozwijać, lecz zwijać?
"Górnictwo węgla kamiennego w Polsce nie przyczyniło się do wzrostu gospodarczego kraju w ostatniej dekadzie, pomimo dobrej koniunktury na rynku węgla" - piszą w najnowszym raporcie "Polski węgiel: quo vadis?" analitycy WISE. "To przetwórstwo przemysłowe, a nie górnictwo napędzało wzrost polskiej gospodarki w ubiegłych latach, i to właśnie od kondycji tego sektora zależeć będzie gospodarcza przyszłość kraju".
Tezę o tym, że wysokie opodatkowanie zarzyna GWK i gdyby fiskus złagodził apetyt, to branża złapałby wiatr w żagle, w WISE uważają ze błędną i nie znajdującą potwierdzenia w danych. Wynika z nich - tak przedstawiają autorzy raport - że opodatkowanie górnictwa kształtuje się na przeciętnym dla całej gospodarki poziomie.
"Liczne opłaty specyficzne dla sektora nie wpływają w istotny sposób na konkurencyjność tej branży, gdyż są one niewielkie i mają niewielki udział w całkowitym opodatkowaniu kopalni. Jednocześnie jawne oraz ukryte subsydia sprawiają, że górnictwo wnosi do budżetu państwa o połowę mniej środków w przeliczeniu na pracownika niż inne branże przemysłowe i usługowe". Taka jest opinia autorów raportu-prognozy "Polski węgiel: quo vadis? Perspektywy rozwoju górnictwa węgla kamiennego w Polsce".
Niska efektywność produkcyjna
Poważne zastrzeżenia ma Instytut, i zresztą słusznie, do tzw. produktywności wydobycia, czyli do tego, jak wysokie w ciągu roku jest wydobycie na pracownika. A to wynosi mniej niż 700 t. Ta wydajność "porównywalna jedynie ze starymi, od dawna dotowanymi i przeznaczonymi do likwidacji przed rokiem 2020 kopalniami Europy Zachodniej". Od redakcji portalu górniczego dodamy, że jest ona mniejsza od osiąganej w kopalniach funkcjonujących w Polsce tuż przed II wojną światową.
O ile dlaczego lepiej w tym względzie było przed wojną, dziś w GWK dobrze wiedzą, więc nie ma potrzeby wyjaśnienia tego stanu rzeczy. Raportujący jednak nie przedstawiają pełnego wachlarza przyczyn, które determinują owe niespełna 700 t wyfedrowanego węgla w ciągu roku na tzw. głowę. Podkreślają, że z niską efektywnością wydobycia związane są "wysokie jednostkowe koszty pracy, głównie pokrywające płace pracowników dołowych" (65 proc. - przyp. red.)
I tak źle, i tak niedobrze
Od stycznia 2015 r. - gwoli przypomnienia - trwa proces (poparty odpowiednimi ustawami) restrukturyzacji GWK, a w szczególności Kompanii Węglowej. Czym się on skończy, to się okaże. Autorzy jednak sugerują otwarcie reformującym GWK, że "modernizacja górnictwa będzie wymagała znaczącej redukcji zatrudnienia, prawdopodobnie przekraczającej 50 proc. w najbliższych pięciu latach".
Jak wiadomo w aktualnie obowiązującej koncepcji sanacji GWK nie zakłada się tak radykalnych cięć w zatrudnieniu. Co stanie się, gdy właściciel nie sięgnie po działania w takim wymiarze. WISE twierdzi, że alternatywą dla ich braku jest zamknięcie większości polskich kopalń do roku 2020. A co stanie się, jeśli właściciele poważnie zredukuje zatrudnienie? Będzie dobrze? Nie do końca, gdy raportujący uważają, iż "nawet udany wysiłek restrukturyzacyjny nie zapewni górnictwu funkcjonowania w niezmienionym kształcie w kolejnych dekadach". Dlaczego? "Presja na wzrost płac będzie wymuszała dalszą poprawę produktywności wydobycia, a co za tym idzie nieustanną restrukturyzację branży i zamykanie nierentownych zakładów".
Powtórzmy w skrócie: trzeba zmniejszyć zatrudnienie w GWK o połowę i zredukować płace tym, którzy nie zostali zredukowani, bo jak nie, to po 2020 r. w większości kopalń będzie można otworzyć skanseny techniczne i rozszerzyć szlak Industriady.
Jasne jest, że gdy kopalń będzie mniej, to choćby nawet i wydajność wzrosła o 100 proc., nie będzie można zaspokoić zapotrzebowania na węgiel dla krajowej energetyki węglowej. "O ile w energetyce nie dojdzie do szybszej niż zakładana w rządowych dokumentach strategicznych, zmiany technologicznej w sektorze energetycznym, polskie górnictwo zdoła zaspokoić jedynie niewielką część krajowego popytu na węgiel".
To będzie powtórka z historii
Zatem: albo dojdzie do przestawienia się energetyki na "inne źródła energii". Albo nastąpi "uzależnienie się od importu czarnego paliwa". Zmiany te, choć dla Polski nowe, będą niczym innym niż powtórzeniem drogi pokonanej już przez inne kraje UE - uspokajają autorzy prognozy...
Warszawski Instytut Studiów Ekonomicznych określa się sam jako niezależny, nowoczesny ośrodek analityczny, który specjalizuje się w doradztwie strategicznym, analizach ekonomicznych i instytucjonalnych, a także prognozach oddziaływania polityki publicznej na gospodarkę. Instytut jest fundacją, której prezesuje Maciej Bukowski (jeden z autorów raportu) - doktor nauk ekonomicznych, pracownik naukowy Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. WSIE jest m.in. współautorem projektu "Niskoemisyjna Polska 2050" (http://np2050.pl/pl/o-projekcie). Jest on realizowany przy współudziale Instytutu na rzecz Ekorozwoju, a wspierany finansowo przez European Climate Foundation.
48-stronicowy raport można pobrać ze strony WISE. Uprzejmie prosimy o taktowne komentowanie treści zawartych w tym opracowaniu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Pie...one ekoświry. Do Australii jak z ONZ przyjechali i mówili o dekarbonizacji, to australijski rząd im powiedział, że dalej będą kopać węgiel i tyle. W Polsce u władzy sprzedajne kundle, to i jest jak jest, niestety...
Tak, powinno zredukować się wynagrodzenie dla członków samozwańczego tworu o nazwie WISE oraz stopniowo wygaszać jego działalność przez niepublikowanie i nie zamawianie w w/w tworze pseudoanaliz.
Oni nie wiedzą, że nie wiedzą...............
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Ile kosztuje taki raporcik na zamówienie które wpisuje się idealnie w politykę tych biuro-nierobów z Brukseli, której celem jest dobicie kolejnej branży przemysłowej w Polsce.
Dopierdzielcie jeszcze więcej podatków na węgiel!
Nazwiska przedstawione w raporcie znają wszyscy z branży ekonomicznej i górniczej..??? (ale o kogo chodzi ???). Minister Markowski na pewno analizuje raport i .. pęka ze śmiechu. A ja myślę, że w końcu doczekamy się zbilansowanego długoterminowego programu energetycznego kraju i zostaną podjęte przemyślane decyzje. Ponadto pracownicy WISE mają nawet prawo określać "niezależnymi fachowcami, ale przede wszystkim powinni zająć się kosztami niskoemisyjnej energii, z której Polska korzysta z Niemiec.
Kolejni fachowcy od wszystkiego, czyli od niczego. Na hasłach ekologiczne, innowacyjne najłatwiej wyciągnąć kasę, a czy i jak to użyteczne, to mniej istotne.
zapewne pewna grupa ludzi na takich artykołach zarobi kase i to niezłą tylko uważam że są to laicy ktorzy nieznają realiów
wedlug tych pseudofachowcow ,,gornik dolowy powinien zarabiac 1200 netto bez przywilejow i emerytura 67 lat i redukcja zalogi dolowej o 60% ,,,,,wtedy bedzie gut,,,,,pensja dla prezesa conajmniej pol melona i jak straci stolek to odprawa w wysokosci 4 baniek zeby mial co do garnka wlozyc
co robia na dole firmy z emerytami ! Dramat powtarzany od wielu lat, idealny material dla Zbyszka Stonogi ...
Nie o taką Polske walczyli nasi dziadkowie skorumpowanych złodziei którzy chcą sprzedać wszystko wraz z kopalniami....
Nie mogę słuchać Waszych wywodów, zwolnic a raczej ograniczyć stanowiska wyższego szczebla to owszem zgadzam się ale zabierać kasę zwykłym rylą co zapieniczają na dole i nie rzadko płacą swoim zdrowiem a nawet życiem za ten lux. Nie ma już na kopalni zwykłych ciemnych ludzi obecnie większość to wykształcona młodzież która na śląsku nie ma tak jak w Warszawce pracy za biureczkiem tutaj potęga są kopalnie to z nimi młodzi wiążą się i chcą w godny sposób żyć a Wam w stolicy dobrze się gada...
znów jacyś mądrale się wypowiedzieli... najlepiej pozamykać a niemcy otworzą sobie u nas na nowo bo im się opłaca natomiast polakowi nigdy!! ŻENADA
,,Niskoemisyjna Polska 2050" i wszystko na temat, szkoda czasu, żeby to nawet czytać.
zamknijmy swoje, kupujmy cudze:) kopalnie mają dużo terenów zmieści sie biedronki, lidle itp:) oczywiście tylko fizycznych zwolnić centrale niech są nadal, a tych wybitnych menagerów nasza superhiper blondi z mysłowic niech zabierze do siebie :)