W minionym roku zobowiązania publiczno-prawne górnictwa węgla kamiennego wyniosły 6,3 mld zł, a w ciągu ostatnich 11 lat branża zapłaciła 82 mld zł podatków i opłat - mówi w rozmowie z portalem górniczym nettg.pl HENRYK PASZCZA, dyrektor katowickiego Oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu.
Z ankiety przeprowadzonej kilka tygodni temu przez tygodnik Polityka wynika, że Polacy nie chcą dopłacać do węgla. Z drugiej strony górnictwo narzeka na nadmierny fiskalizm państwa. Kto ma rację?
Prawdziwa jest i jedna, i druga opinia. To prawda, że państwo daje pieniądze na sektor górniczy - w tym roku jest to 443 mln zł - ale trzeba zwrócić uwagę, że nie jest to dopłata do bieżącej produkcji. To są środki na świadczenia pracownicze oraz obsługę i uporządkowanie infrastruktury kopalń, które zostały zamknięte przed 1 stycznia 2007 r.
Można więc powiedzieć, że poprzez tę dotację państwo realizuje własne zobowiązania podjęte przed laty?
Właśnie tak. Gros z tych pieniędzy kierowanych jest do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z przeznaczeniem na wypłatę deputatów węglowych dla byłych pracowników zlikwidowanych kopalń. Około 200 mln zł przeznacza się na bezpieczeństwo, a ściślej mówiąc ochronę kopalń czynnych przed zagrożeniem wodnym. To konieczne, gdyż niewypompowana woda, gromadząca się w wyrobiskach zlikwidowanych kopalń, zalałaby pracujące zakłady górnicze.
Ale górnictwo jest też znaczącym płatnikiem podatków?
Górnictwo płaci na rzecz Skarbu Państwa i jednostek samorządu terytorialnego liczne zobowiązania, podobnie jak inne przedsiębiorstwa w naszym kraju. Są to niemałe kwoty. W roku ubiegłym wszystkie przedsiębiorstwa z sektora górnictwa węgla kamiennego zapłaciły z tytułu zobowiązań publiczno - prawnych 6,3 mld zł, a w ciągu ostatnich 11 lat wpłaty te wyniosły ponad 82 mld zł.
Jednak podczas niedawnej publicznej debaty o restrukturyzacji Kompanii Węglowej wskazywano, że począwszy od 1990 r., na restrukturyzację branży przeznaczono dziesiątki miliardów złotych.
Większość tych pieniędzy wydano w latach 1998-2002, gdy zlikwidowano całkowicie 23 kopalnie i zamknięto wiele ruchów kopalń czynnych. Za tę cenę uzyskano obniżenie zatrudnienia o ponad 100 tys. osób. To naturalne, że proces naprawczy kosztuje.
Skąd biorą się te obiegowe opinie o górnictwie wysysającym budżet z pieniędzy?
Wszystko zależy od tego, kto jest autorem opracowania. Nawet wyliczenia firm doradczych dotyczące dopłat budżetu do emerytur górniczych - a to jest przecież najwyższa pozycja kosztowa w tym zestawieniu - przeprowadzane są z uwzględnieniem różnej metodologii.
Czy to prawda, że górnictwo obciążone jest większą liczbą podatków i opłat niż pozostałe sektory gospodarki?
Większość zobowiązań to te same obciążenia, które ponosi każde inne przedsiębiorstwo: ZUS, podatek CIT, czyli podatek dochodowy od osób prawnych, podatek PIT odprowadzany od każdego pracownika, obciążenia z tytułu ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych, Funduszu Pracy czy Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Ale są jeszcze inne zobowiązania, które górnictwo płaci, chociaż ich zasadność nie jest do końca zrozumiała.
Jakie to zobowiązania?
Weźmy opłatę na Państwowy Fundusz Osób Niepełnosprawnych - tylko w ub.r. górnictwo zapłaciło z tego tytułu ponad 107 mln zł. Żeby przedsiębiorstwo było zwolnione z wpłat na ten fundusz, udział osób niepełnosprawnych w ogólnej liczbie zatrudnionych pracowników musi wynieść 6 proc. W górnictwie ze względu na specyfikę branży jest to niemożliwe, bowiem 85 proc. pracowników zatrudnionych jest pod ziemią i w zakładach przeróbki mechanicznej węgla, gdzie przepisy nie pozwalają zatrudniać niepełnosprawnych. Kolejny podatek to wpłata od zysku jednoosobowych spółek Skarbu Państwa. W okresie prosperity i wysokich cen na węgiel spółki odprowadzały z tego tytułu do budżetu znaczące kwoty. W tej chwili sytuacja jest inna, bo ujemny wynik finansowy powoduje, że tej opłaty nie ma. Uważam, że ten podatek można by zawiesić na jakiś czas lub go zlikwidować.
Sporą dyskusję wywołują też różnego rodzaju opłaty ekologiczne.
Wystarczy przypomnieć jedną rzecz: część opłaty eksploatacyjnej przekazywana jest na rzecz jednostek samorządu terytorialnego, ale te same przedsiębiorstwa górnicze, które odprowadzają ten podatek zgodnie z Prawem ochrony środowiska zobowiązane są do naprawienia wszelkich szkód i rekultywacji terenu. Płacą więc dwa razy za to samo. Sądzę, że można by ustanowić jeden wspólny podatek dotyczący ochrony środowiska zamiast rozproszonych obowiązujących obecnie. Wiele opłat, np. za uzyskanie koncesji, za użytkowanie górnicze, wynika z ustawy Prawo geologiczne i górnicze. W moim odczuciu opłaty te powinny zostać zawieszone w okresie restrukturyzacji branży. Przecież te wszystkie dane i informacje, za które płacą spółki i kopalnie, pochodzą od nich samych!
A co z podatkiem VAT na węgiel? Podobno jest najwyższy w Europie?
Faktycznie, 23-procentowy VAT w Polsce jest najwyższym tego typu obciążeniem w państwach europejskich. Uzależniony jest od przychodów, a co za tym idzie od cen węgla. Za ub.r. podatek VAT wyniósł 1,524 mld zł, co w ogólnej wielkości zobowiązań publicznoprawnych wynosi 24 proc. VAT jest elementem cenotwórczym, nie ma go natomiast w rachunku zysków i strat, ale wpływa na płynność finansową. W sytuacji ograniczania inwestycji realizowanych przez spółki - a przez inwestycje rozumiem też zakupy - podatek należny górnictwu, naliczony na fakturach wystawionych na spółki, jest coraz niższy. Różnica pomiędzy podatkiem VAT naliczonym za węgiel a należnym za materiały coraz bardziej się rozwarstwia. Przypomnę, że VAT trzeba płacić na bieżąco.
Podatkiem wprowadzonym całkiem niedawno jest akcyza na węgiel.
Akcyzę wprowadzono w roku 2012, towarzyszyły temu spore perturbacje. Cały mechanizm i zaangażowanie związane z wyegzekwowaniem tego podatku nie są chyba proporcjonalne do środków uzyskiwanych z tego tytułu przez budżet. Za ub.r. podatek akcyzowy na węgiel wyniósł jedynie 57 mln zł.
Jeśli chodzi o obciążenia górnictwa, to największa batalia toczyła się chyba wokół podatku od wyrobisk. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego przeciął wszelkie spory?
Sprawa nie jest zamknięta. NSA prezentuje stanowisko, że wyrobisko górnicze nie jest objęte podatkiem od nieruchomości, natomiast przedmiotem opodatkowania powinny być objęte obiekty i urządzenia znajdujące się w tych wyrobiskach. Jednostki samorządu terytorialnego coraz chętniej szukają różnych sposobów, żeby sięgnąć po ten podatek, a stanowisko w tej sprawie powinno być jednoznaczne. Trwają w tej sprawie ciągle podchody. Przed rokiem Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji próbowało kuchennymi drzwiami wprowadzić zapisy pozwalające na rozszerzenie zakresu opodatkowania. Z moich informacji wynika, że samorządy znowu próbują doprowadzić do zwiększenia opodatkowania podatkiem od nieruchomości zarówno wyrobisk, jak i zlokalizowanych w nich urządzeń i obiektów. Cały czas trwa legislacyjna wojna.
To gotowanie rosołu na kurze znoszącej złote jajka?
Wszyscy starają się wyciągnąć z górnictwa jak najwięcej i nałożyć na nie jak najwyższe obciążenia. Przy obecnych cenach węgla nie jest możliwe, żeby branża poradziła sobie z taką polityką. Warunki, w których pracują polskie kopalnie, związane z rosnącą głębokością i skojarzonymi zagrożeniami, wymagają ponoszenia wyższych kosztów. Dodając do tego niskie ceny surowca i rosnące obciążenia, niewykonalne jest, by branża przynosiła zysk.
Czy górnictwo na bieżąco reguluje swoje zobowiązania publiczno-prawne?
Tak, robi to na bieżąco. To był zresztą jeden z warunków umorzenia części zobowiązań w 2003 r. Jest w tej zasadzie jeden wyłom, dotyczący przesunięcia spłaty zobowiązań przejętych przez Kompanię Węglową wobec ZUS. Zobowiązania te, które miały być zapłacone w latach 2014-2015, zostały ustawowo odroczone do 2018 r.
Przyglądając się podatkowi nałożonemu na wydobycie miedzi i srebra, można mieć wrażenie, że fiskalizm państwa wobec górnictwa idzie chwilami za daleko.
Mam nadzieję, że takie rozwiązanie nie zostanie skopiowane do górnictwa węgla kamiennego, zresztą przy obecnych kłopotach sektora jest to nierealne. Takiego obciążenia nie ma chyba nigdzie na świecie.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Kazdy logicznie myslacy czlowiek pomysli, ze sila rzeczy soboty musza pokrywac dni nieobecnosci w pracy, ale niestety jakies osiolki wymyslily inaczej. Tak samo z krwiá, mimo ze czlowiek w miesiaca w ktorym oddal krew przepracowal np. 2 soboty to i tak ten dzien musi odpracowac.
ZLIKWIDOWAĆ ODRABIANIE WOJSKA i CHOROBOWEGO DO EMERYTURY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Prezesie, pokopało Pana. NSA NIGDY nie twierdził z te urządzenia podziemne powinny być opodatkowane. To Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że nie można wykluczyć, że powinny być obciążone tym podatkiem. To zasadnicza róznica. Specjalista od restrukturyzacji tego nie wie ?
cd..--> Może nettg pl postara się rozwikłać ten problem. Górnik musi mieć czystego dołu 25 lat. Licząc te dodatkowe soboty, niedziele, do tego odrabiając L-4 czas pracy wynosi grubo ponad te 25 lat. Jest to niezrozumiałe i irracjonalne, ponieważ Zus pieniądze bierze również za te soboty i niedziele.
cd..--> Więc górnictwa ma 28 lat przerobionego z perspektywy ilości przepracowanych dniówek w okresie 25 lat. Wysokość tych składek jest wyższa ponieważ dochód był wyższy, był odprowadzany z miesięcznych składek, łącznie z sobotami przepracowanymi. I tu pojawia się pytanie, dlaczego po okresie 25 lat górnik musi odrabiać L-4, dlaczego nie wlicza się dniówek sobotnich i niedzielnych, przecież górnik wtedy również pracował na dole i niszczył zdrowie swoje. Soboty i niedziele powinny pokryć te L-4.
Mówicie o odrabianiu wojska i L-4. Moje pytanie do nettg pl. Chodzi o L-4. Górnik przez 25 lat pracuje średnio w miesiącu 2 czy 3 soboty od których również odprowadzana jest składka emerytalna, dni przepracowanych jest np. 24 a miesiąc bez sobót ma 21 dni. Daje nam to w skali roku ponad 30 dni dodatkowych a w skali 25 lat ponad 700 dniówek. To jakby przepracował 3 lat więcej dzięki sobotom, niedzielom, gdzie tak samo niszczył sobie zdrowie pracując na dole. cd.. -->
Należałoby powtórzyć proces naprawy górnictwa i tak jak w latach 1998-2002 dać wszystkim górnikom możliwość skorzystania z dobrowolnych urlopów górniczych, zlikwidować odrabianie wojska i L4 co pozwoli na odejście tysięcy górników na zasłużone emerytury i tym samym na zamknięcie natepnych 23 kopalń bez niepokojów społecznych. Poprawi się sytuacja ekonomiczna górnictwa i zmniejszy emisja CO2 i CH4 do atmosfery.
Tak , zgadzam się górnictwo obecnie , jak również od zawsze np. w Australii jest przemysłem tworzącym bogactwo narodów , daje przewagę konkurencyjną nad innymi państwami ( np. tania energia , cenne surowce - metale ) Mit gospodarki wirtualnej dalej funkcjonuje w umysłach wielu kierowników państw i ich doradców . Już od co najmniej 30lat widać ,że obiecana Chinom klęska i załamanie przez naszego znakomitego głównego wspierającego banki - obce banki - pana B - nie ma nic wspólnego z rzeczywistości
Chłop swoje, a baba swoje! A skąd się biorą emerytury służb mundurowych, administracji i całej budżetówki i inne świadczenia w państwie, w tym zdrowotne? Państwo ZUS, NFZ i inne - pobierają składki od pracodawców i pracowników, więc logiczne, że instytucje powołane do świadczeń na rzecz już nieczynnych zawodowo mają obowiązek emerytalny więc nie jest to żadna łaska! A właśnie te instytucje są niewydolne, za drogie molochowate i skostniałe w organizacji i działaniu! to wina ekip rządzących.
Problemy górnictwa wymagają poważnej debaty, trudno prowadzić poważną debatę jeśli jedna strona twierdzi, że skarb panstwa dopłaca do górnictwa tylko 443 milionów, a nie wspomina o miliardach dopłat do rent i emerytur góniczych i dziesiątkach miliardów kosztów zdrowotnych.