Prezydent Federacji Rosyjskiej Władymir Putin polecił ministerstwu finansów zbadać możliwość wypłacenia zapomóg rodzinom górników, którzy zginęli na Ukrainie w wybuchu metanu w donieckiej kopalni im. Zasiadki. Separatyści, którzy przejęli i ufortyfikowali kopalnię, po katastrofie twierdzą, że zakład ciągle należy do... Ukrainy.
Służby prasowe Kremla wydały w czwartek oficjalny komunikat, że Putin chciałby udzielić pomocy rodzinom "poległych i poszkodowanych w kopalni górników". Oprócz tego "złożył wyrazy współczucia rodzinom i bliskim górników, którzy zginęli i zostali ranni wskutek katastrofy w kopalni im. Zasiadki w Doniecku". W tekście ani razu nie wymieniono nazwy państwa, w którym znajduje się kopalnia.
Zarazem - jak informuje portal pravda.com.ua - lider separatystów Oleksandr Zacharczenko sprostował informacje podawane przez dwa dni po wybuchu przez światowe agencje i ogłosił, że kontrolę nad kopalnią im. Zasiadki w Doniecku, sprawuje... rząd Ukrainy.
- Miesiąc temu Zacharczenko podpisał rozporządzenie, w którym zabronił kontynuowania eksploatacji w tej kopalni, jednak ponieważ z prawnego punktu widzenia przedsiębiorstwo wciąż należy do Ukrainy, jego kierownictwo zignorowało nakaz - podało centrum prasowe separatystów, sugerując tym samym, że odpowiedzialność za wybuch metanu i jego tragiczne skutki spoczywa na władzach w Kijowie.
Media ukraińskie natychmiast wychwyciły absurd, pytając, dlaczego w takim razie obietków kopalni pilnują uzbrojeni bojownicy Donieckiej Republiki Ludowej oraz jak wyjaśnić, że redaktor naczelny najważniejszej gazety separatystów w mieście apelował do dziennikarzy, aby nie zamieszczali archiwalnych zdjęć z ukraińską flagą na budynkach zakładu, ponieważ jego zdaniem "kopalnia należy do DRL".
Jak widać na fotografiach ze środy - dnia katastrofy - wejście do budynku głównego kopalni jak i jej teren wewnątrz zajmowali ochroniarze z karabinami w mundurach Donieckiej Republiki Ludowej. Media światowe odnotowały też z oburzeniem, że po wybuchu to właśnie bojownicy DRL nie wpuścili do kopalni ratowników górniczych, którzy przysłani zostali z terytorium pod kontrolą władz państwowych.
Skandal z odmową dopuszczenia ratowników ukraińskich do pomocy w kopalni potwierdził wiarygodny portal Niezależnego Związku Zawodowego Górników Ukrainy, który podkreśla, że separatystom brakowało wykwalifikowanych sił do prowadzenia akcji po tym, jak ok. 700 ratowników z uprawnieniami wyjechało w ciągu ostatnich miesięcy z kopalń na terytoriach okupowanych Donbasu w poszukiwaniu pracy po stronie rządowej.
- Nasi ratownicy gotowi byli udzielić wszelkiej pomocy, ale od kierownictwa tzw. DRL otrzymali uprzejmą odmowę - potwierdził szef NZZGU Michajło Wołyniec i dodał: - Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, bo tam, gdzie zabijają ludzi tysiącami, los kilkudziesięciu interesuje mało kogo z tamtejszych przywódców.
Związek zawodowy górników postanowił zaapelować zarówno do władz w Kijowie jak i Międzynarodowej Organizacji Pracy, mediów zagranicznych i instytucji, by uświadomiły sobie grozę sytuacji pracowników kopalń na terenach okupowanych, gdzie od około 8 miesięcy pańśtwo ukraińskie, jego nadzór górniczy i ukraińska inspekcja pracy, nie sprawują jakiejkolwiek kontroli nad przebiegiem eksploatacji węgla, ruchem kopalń i przestrzeganiem zasad bezpieczeństwa w górnictwie głębinowym.
Po wybuchu walk w Donbasie, zacięta boje toczyły się m.in. o teren z kopalnią im. Zasiadki, którą przejęli separatyści. Władzie Ukrainy formalnie przerejestrowały siedzibę firmy z Doniecka do oddalonej o ok. 10 km na północ Awdiejewki, którą wojska rządowe uchroniły przed aneksją. Faktycznie jednak cały zakład górniczy, w którym w środę 5 marca nad ranem w wybuchu metanu zginęło pod ziemią 33 górników, znajduje się wraz z Donieckiem pod kontrolą bojówek Donieckiej Republiki Ludowej, która już w zeszłym roku skonfederowała się z sąsiednią Ługańską Republiką Ludową w tzw. Noworosję.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
tata Putin jaki to miłosierny najpierw grabi zabija a później zapomogi chce dać