Dwa tygodnie zajęło sejmowi kontraktowemu uchwalenie ustaw, które pozwoliły na przeprowadzenie gospodarczej rewolucji w Polsce. 17 grudnia mija 25 lat od zaprezentowania "planu Balcerowicza".
Najbliższe dni mogą zdecydować o latach - mówił wtedy posłom wicepremier i minister finansów Leszek Balcerowicz. Miał rację.
Uchwalanie 10 ustaw, które złożyły się na "plan Balcerowicza", to ewenement w historii polskiego parlamentaryzmu. 17 grudnia 1989 roku zostały po raz pierwszy zaprezentowane posłom, po dwóch tygodniach, 1 stycznia 1990 roku, weszły w życie. Sejm i Senat pobiły wtedy wszelkie rekordy przy ich uchwalaniu, rekordy możliwe tylko w kraju ogarniętym polityczną rewolucją. Dziś, uchwalenie tylu tak fundamentalnych ustaw w tak krótkim czasie, byłoby praktycznie niemożliwe.
Ewenementem była też wyjątkowa zgodność "kontraktowego" parlamentu w uchwalaniu ustaw, niosących za sobą wielkie konsekwencje, nie tylko gospodarcze, ale także społeczne.
Transformacja gospodarcza, utożsamiana z nazwiskiem Leszka Balcerowicza była zwieńczeniem zmian ustrojowych, do jakich doszło w ciągu całego 1989 roku - obrad Okrągłego Stołu, wyborów 4 czerwca, powołania rządu, kierowanego przez pierwszego niekomunistycznego premiera Tadeusza Mazowieckiego.
Symboliczne było to, że równolegle z "planem Balcerowicza", który dokonywał rewolucji w gospodarce, wraz z Nowym Rokiem 1990 wchodziły w życie zmiany w konstytucji, przywracające nazwę państwa Rzeczpospolita Polska i orła w koronie, a także usuwające artykuły o kierowniczej roli PZPR i sojuszu z ZSRR.
Gdy Leszek Balcerowicz 12 września 1989 roku obejmował urząd wicepremiera i ministra finansów w gabinecie Tadeusza Mazowieckiego, sytuacja gospodarcza PRL była dramatyczna. Złożyły się na to różne czynniki, przede wszystkim skumulowana w ciągu dziesięcioleci niewydolność centralnie planowanej gospodarki "socjalistycznej". Jej gruntowne reformy rozpoczął już ostatni rząd PRL - Mieczysława Rakowskiego, doprowadzając m.in. do uchwalenia w końcu 1988 roku ustawy o swobodzie działalności gospodarczej (tzw. ustawa Mieczysława Wilczka), zrównującej sektor prywatny z państwowym.
Ten sam rząd po wyborach kontraktowych, będąc już w stanie dymisji, przeprowadził z dniem 1 sierpnia 1989 roku urynkowienie cen żywności, wcześniej znosząc ostatnie kartki na żywność. Był to krok niezbędny dla przeprowadzenia reformy gospodarczej, ale pierwszym jego skutkiem była hiperinflacja, do której doszło w ostatnich miesiącach 1989 roku. Bezpośrednią jej przyczyną był mechanizm indeksacji płac, który wprowadzono w wyniku porozumień Okrągłego Stołu. Polegał on na automatycznym podwyższaniu wskaźnika wzrostu płac o wskaźnik wzrostu cen.
Gwałtowny wzrost cen żywności prowadził więc - zgodnie z tym mechanizmem - do równie wielkiego wzrostu płac, a to generowało dalszy wzrost cen. Wszystko razem napędzało mechanizm hiperinflacji. W samym sierpniu 1989 roku ceny wzrosły o 40 proc. a płace o 90 proc.
Dodatkowym problem, przed którym stanęła ekipa Balcerowicza był brak budżetu. Z powodu wzrostu inflacji pojawiła się konieczność nowelizacji ustawy budżetowej na rok 1989. Jednak Sejm kontraktowy odrzucił nowelizację, przygotowaną przez rząd Rakowskiego. Balcerowicz ze współpracownikami stanęli wobec konieczności przygotowania nowelizacji budżetu na rok 1989 i budżetu na rok 1990. W efekcie przygotowywali trzy projekty budżetu - na październik 1989, na listopad i grudzień 1989 i na rok 1990. Nowelizacja budżetu na rok 1989 stworzyła okazję na wprowadzenie pierwszych ograniczeń fiskalnych wobec gospodarki, choć zarazem rząd musiał powiększyć deficyt budżetowy do 5 bilionów złotych. Równocześnie jednak wprowadzono opodatkowanie kantorów dewizowych, zasadę automatycznego ściągania podatków z kont przedsiębiorstw spirytusowych i podwyższono opłaty celne.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Pierwszymi klientami, jakich przywitał ten pan 25 lat temu, byli pijawki z Banku Światowego. Udzielali nam pożyczek, w zamian L Balcerowicz prywatyzował (wyprzedawał) za bezcen polskie firmy i rynek zbytu. Pytanie: co dzisiaj Polska z tego ma?