Niemieckie władze perswadują Szwedom, aby nie porzucali zaplanowanych inwestycji w energetykę węglową - donosi portal górniczy mining.com za Financial Times.
Po katastrofie w elektrowni jądrowej Fukushima w 2011 r. Niemcy wyznaczyły 10-letni okres na zlikwidowanie w swym kraju wszystkich siłowni nuklearnych. Niemcy mają też szczegółowy plan włączania nowych odnawialnych źródeł energii, które do 2050 r. mają pokrywać poziom aż 80 proc. zapotrzebowania na elektryczność. Obecnie jednak moce zainstalowane w czystych źródłach energii zaspokajają nie więcej niż 23 proc. całego popytu na energię Unii Europejskiej - podaje portal mining.com.
Właśnie okres przejściowy, związany z wygaszaniem elektrowni jądrowych, sprawia, że w Niemczech spala się teraz więcej węgla kamiennego, niż 24 lata temu! Jak raportuje Financial Times, ostatnio Niemcy posunęły się nawet do usilnych błagań, aby Szwedzi, którzy odchodzą od inwestycji w energetykę węglową, zawrócili z obranej drogi i postępowali na odwrót, rozszczerzając swoje inwestycje w Niemczech.
Sigmar Gabriel, wicekanclerz Republiki Federalnej Niemiec ostrzegł nowego premiera Szwecji - Stefana Löfvena, że jeśli państwowa szewdzka spółka Vattenfall zrezygnuje z planów rozbudowy dwóch kopalń węgla kamiennego na północnym-wschodzie Niemiec, to grozić to będzie bardzo poważnymi konsekwencjami w postaci zakłóconych dostaw elektryczności i utraty miejsc pracy.
Stosunki między dwoma krajami są o tyle skomplikowane, że niedawno to właśnie Vattenfall zdecydował się złożyć pozew o wyrównanie przez Niemcy 4,7 mld euro strat poniesionych przez szwedzki koncern po decyzjach Berlina o porzuceniu energetyki nuklearnej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.