Nawet kilka procent przesyłanej odbiorcom energii jest pobierane nielegalnie - szacują przedstawiciele firmy Tauron Dystrybucja. W ubiegłym roku spółka wykryła 7 tys. przypadków kradzieży prądu. Aby ograniczyć ten proceder, rozpoczyna kampanię społeczną.
Akcję "Włącz STOP dla nielegalnego poboru energii elektrycznej" zainaugurowała poniedziałkowa (9 czerwca) konferencja w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach. W spotkaniu, poza policjantami i energetykami, uczestniczyli też samorządowcy i zarządcy nieruchomości.
W ramach akcji Tauron uruchomił specjalny telefon (801 444 606), pod którym można zgłaszać podejrzenie kradzieży prądu. Informację z numerem telefonu będzie można znaleźć na plakatach, które znajdą się w budynkach mieszkalnych i urzędach. Wszystkie zgłoszenia będą sprawdzane, a ich autorzy mają zagwarantowaną anonimowość - zaznaczają przedstawiciele firmy.
Na początku kampania będzie prowadzona w powiatach: będzińskim, zawierciańskim i w Jaworznie. Docelowo ma objąć cały teren działania spółki Tauron Dystrybucja, czyli województwa: dolnośląskie, opolskie, śląskie i małopolskie. Po roku organizatorzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej na temat skali kradzieży.
Jak powiedział Łukasz Zimnoch ze spółki Tauron Dystrybucja, wbrew powszechnej opinii nielegalnego poboru energii nie dokonują wyłącznie ubodzy, lecz przedstawiciele wszystkich grup społecznych. Zdarzył się nawet przypadek kradzieży prądu na skalę przemysłową - jedna z firm pobierała nielegalnie prąd z sieci wysokiego napięcia.
- Zjawisko nielegalnego poboru energii elektrycznej na pewno jest niebezpieczne. Jako firma, która odpowiada za bezpieczne dostarczanie energii elektrycznej musimy poprawiać stan bezpieczeństwa, bo tego oczekują ci, którzy uczciwie pobierają energię - powiedział Zimnoch.
Przypomniał, że nielegalny pobór prądu oznacza zagrożenie porażenia prądem i zagrożenie pożarowe.
- Cena energii elektrycznej też mogłaby być niższa, gdyby nam udało się ten proceder zminimalizować.
Przedstawiciele spółki przyznają, że akcja będzie skuteczna dopiero wówczas, gdy z energetykami zjednoczą siły policjanci, zarządcy nieruchomości, miejskie ośrodki pomocy społecznej, samorządy i przede wszystkim mieszkańcy. Tego typu akcje były już prowadzone lokalnie i jak pokazują doświadczenia, zgłoszenia na telefon antykradzieżowy potwierdzają się w 35-45 proc.
Zimnoch podkreślił, że bardzo trudno oszacować, ile się traci energii, bo nielegalny pobór polega właśnie na tym, aby omijać układy pomiarowe. Dlatego firma energetyczna musi opierać się na szacunkach. Według tych szacunków, uwzględniających naturalne straty przy przesyle, kilka proc. energii jest pobierane nielegalnie. Oznacza to wielomilionowe straty.
Nielegalny pobór energii jest przestępstwem zagrożonym karą od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Jak zaznaczył radca prawny Zbigniew Cichy, sprawcy przestępstwa czasem odpowiadają też za oszustwo.
- Zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego, z oszustwem mamy do czynienia zwłaszcza w sytuacji, gdy została zawarta umowa pomiędzy dostawcą a odbiorcą energii, natomiast odbiorca tak ingeruje w układ pomiarowy lub dokonuje zafałszowania jego odczytu w taki sposób, że przedsiębiorca energetyczny błędnie go rozlicza - wskazał prawnik.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.