Rośnie napięcie polityczne pomiędzy Holandią i Rosją z powodu zatrzymania płynącego pod holenderską banderą statku Greenpeace na Morzu Peczorskim. Stało się to akurat w czasie oficjalnie proklamowanych "Dni przyjaźni holendersko - rosyjskiej".
Po tym incydencie w Hadze został w domu napadnięty i pobity dyplomata rosyjski. Rosja nie przyjęła przeprosin Hagi, żądając ukarania winnych. Holandia odrzuciła tego rodzaju żądania. Kilka dni później w Moskwie to samo spotkało dyplomatę holenderskiego. Został napadnięty i pobity przez "nieznanych sprawców".
W nocy z środy na czwartek (18.10) w Hadze włamano się do jednego z mieszkań, w którym mieszkają pracownicy rosyjskiej ambasady. Dzień wcześniej (17.10) jedenastu laureatów Nagrody Nobla zwróciło się listownie do Władimira Putina o darowanie winy uczestnikom protestu Greenpeace.
Rzecznik prasowy prezydenta Dmitrij Pieskow powiedział, że "Putin żywi szacunek wobec autorów listu, lecz uznał, że wybrali złego adresata, ponieważ do rozwiązywania podobnych kwestii są upoważnione jedynie organy śledcze i sąd".
Podobną opinię wyraził szef polskiego MSZ, do którego zwrócono się w sprawie interwencji o uwolnienie jedynego Polaka w tym gronie. Jest nim pracownik naukowy uniwersytetu Gdańskiego Tomasz Dziemiańczuk. W wywiadzie dla TVN24 Radosław Sikorski powiedział:
- Greenpeace wiedział, na co się waży. W Rosji często zapadają bardzo twarde wyroki...
Ambasador rosyjski w Warszawie został wezwany do MSZ, któremu przekazano stanowisko strony polskiej w tej sprawie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.