Wiadomo, że mierzę w tytuł, ale lekko nie będzie. Po drodze do niego będę miał mistrza Europy - przyznaje ŁUKASZ KUBIAK vel Beny Odrzutowiec, mistrz sztuk walki.
8 czerwca w Lubartowie Mistrzostwa Polski w Taekwon-do ITF. Jak forma?
Mam nadzieję, że do tego czasu wyleczę kontuzję. Łydka bolała mnie na tyle, że musiałem pójść do lekarza, wziąć zwolnienie, bo jakbym chodził z taką kontuzją do pracy, to mogłoby być źle...
Przypomnijmy, że pracuje Pan na dole, w kopalni Jankowice. Wracając do mistrzostw Polski...
Wiadomo, że mierzę w tytuł, ale lekko nie będzie. Po drodze do niego będę miał mistrza Europy. Dwa lata temu wygrałem z nim. Jak będzie teraz, to się okaże. Zresztą nie wystarczy być lepszym, by zostać zwycięzcą. Czasem jakieś pomyłki sędziowskie wypaczają wynik.
W połowie maja startował Pan w Pucharze Świata w Szegedzie na Węgrzech. Nie wyszło. Z winy sędziów?
Nie. Niestety, tym razem wróciłem bez medalu, ale za to z kolejnym cennym doświadczeniem i motywacją do dalszej, jeszcze cięższej pracy. Trafiłem na faworyta zawodów - Bachtiara Muhamedzianowa. Walka wyglądała mniej więcej tak: pierwsza runda wyrównana, druga "przespana", dopiero w trzeciej zacząłem walczyć. Zabrakło czasu, by wygrać. To były duże zawody. Startowało 827 zawodników z 19 państw.
Taekwon-do i boks tajski. Jak Pan godzi te dwie, tak odmienne w swej filozofii, szkoły walki?
Zamiast "boks tajski" wolę używać określenia "muay thai". Mnie te różnice nie przeszkadzają. Dodatkowo uprawiam kickboxing, startuję w formule K1. Jestem po prostu uniwersalnym zawodnikiem i bez większych problemów dostosowuję się do różnych stylów.
I na dodatek prowadzi Pan szkółkę taekwon-do dla dzieci. Co się im w tym sporcie podoba?
Trenuję 40 dzieci w wieku od 5 do 11 lat. Im podoba się taekwon-do, bo ładnie się prezentuje, wszechstronność technik nożnych robi wrażenie. Dzieci nie tylko dlatego lubią ten sport. Lubią trenować, bo lubią trenera. Mam podejście do dzieci, powiem nieskromnie.
Dziś polskie taekwon-do jest...
Potęgą na miarę europejską, co najmniej. Porównałbym ten stan z kondycją polskiego boksu z lat 50. i 60., ze szkołą Feliksa Stamma. Polscy zawodnicy taekwon-do brylują w Europie od lat 90.
A w ojczyźnie taekwon-do już Pan był?
Nie, w Korei jeszcze nie byłem. Mam nadzieję, że kiedyś będę tam walczył. Byłem za to w Tajlandii...
I w 17 innych państwach, jak naliczyłem na Pańskiej stronie internetowej.
Wyjazdy kosztują. Na szczęście do Lubartowa, stolicy polskiego taekwon-do, nie jest tak daleko. Chciałoby się wrócić z kolejnym tytułem mistrza Polski...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.