Stare graty mają swój niepowtarzalny urok. Jedne, mocno sfatygowane, zaświadczają o swych burzliwych dziejach. Inne, wręcz nienaruszone zębem czasu, jakby cudem przetrwały do dnia dzisiejszego.
Tomasz Nawrocki zebrał chyba ze cztery setki bytomskich pamiątek. O każdym eksponacie mógłby opowiadać godzinami, a i tak byłoby mu mało. Kupuje je na giełdach staroci. Od czasu do czasu ktoś uprzejmy zajrzy do urządzonej przez kolekcjonera galerii w podwórzu przy ul. Dworcowej 5, aby oddać w dobre ręce jakiś stary przedmiot, znaleziony podczas robienia porządków.
- To nie jest tak, że interesują mnie tylko przedmioty przedstawiające określoną wartość katalogową. Ja kolekcjonuję wszystko to, co mi się podoba - zapewnia Tomasz, demonstrując kubeł na śmieci z 1938 r.
Na jednym z podwórzy górniczego Karbia spełniał dobrze swą funkcję ponad 60 lat. Dziś w galerii pamiątek zajmuje jedno z honorowych miejsc. To prawdziwa perełka w zbiorach Tomasza.
- Gdyby kubeł umiał mówić, pewnie opowiedziałby niejedną historię z czasów okupacji albo okresu stalinowskiego - śmieje się bytomski zbieracz.
Karbidka i marki
Wśród całej sterty eksponatów są również te związane z górnictwem węgla kamiennego. Doskonale zachował się zegar ścienny z wizerunkami górników i pozdrowieniem "Glueck Auf" (niem. - szczęść Boże), zaś u podstawy zdobiony napisem "Gott mit uns" (niem. - Bóg z nami).
Niewielką karbidkę mocno nadwyrężył czas. Używano jej w kopalni Heinitz Grube przed II wojną światową. Zaświadcza o tym znaczek firmowy producenta Gruben Lampen Beuthen O/S. Z tej samej kopalni pochodzi doskonale zachowany hebel. Z kolei marki narzędziowe sygnowane są napisem "Hohenzollern Grube", którą po wojnie przemianowano na Szombierki.
Mało kto wie, że przed okupacją górnicy, dojeżdżający do pracy w bytomskich kopalniach, mogli liczyć na tani rower. Właściciele zakładów górniczych sprzedawali je swoim pracownikom za mniej niż pół ceny rynkowej. Ich przednie ramy zdobiły srebrne blachy z nazwą kopalni.
Wspomnienie świetności
- Były solidne, jeden z nich w najbliższym czasie chciałbym doprowadzić do stanu używalności - mówi Nawrocki.
Spoglądając na zdewastowany budynek bytomskiego dworca, aż trudno uwierzyć, że za dawnych czasów w jego wnętrzach działała luksusowa restauracja, w której posiłki serwowano na porcelanowych naczyniach. Talerze i filiżanki z napisem "Beuthen Hbf" kolekcjoner zabezpieczył przed zniszczeniem w przeszklonej gablocie.
Zabytkowa tablica
A jakim cudem ocalała niemal w całości tablica dworcowa Beuthen Hauptbahnhof?
- Natrafił na nią przypadkowy przechodzień w Kędzierzynie-Koźlu. Wcześniej próbowano ją spalić. Przez kilka dni szorowaliśmy osmoloną blachę, aż odzyskała świeżość. Niestety, ktoś pozbawił napis litery "B". Szkoda, ale i tak jest to wspaniała pamiątka historyczna - ocenia Tomasz.
Jego zdaniem starocie potrafią przetrwać dziesiątki lat dzięki "zapomnieniu bądź zadbaniu".
- Często podczas porządków ludzie wyrzucają na śmietnik wspaniałe pamiątki. Inni przechowują rozmaite "bambetle", świadomi ich historycznej wartości. Ile jeszcze cennych przedmiotów kryją strychy i piwnice najstarszych bytomskich kamienic? Hmmm... uzbierałoby się tego kilka wywrotek - zapewnia bytomski kolekcjoner.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.