Aż osiem lat uzgodnień w rozmaitych konfiguracjach, poprzedzających wniosek o koncesję na nową parcelę. Jakiż przedsiębiorca spoza górnictwa miałby dość cierpliwości, by znieść taką gehennę? Powódź, której można by się ustrzec, gdyby strony porozumiały się w sprawie formalnoprawnych stosunków gruntowych. To dwa z ciemniejszych odcieni, którymi nasycony jest obraz współpracy przedsiębiorców górniczych z gminnymi sąsiadami. Bo są też barwy zdecydowanie jaśniejsze. O jednych i drugich podczas konferencji "Śląskie górnictwo" otwarcie mówili pierwsi aktorzy panelu poświęconego właśnie tym relacjom.
Konferencję organizowało Wydawnictwo Górnicze oraz Polskie Radio Katowice. Relacja wideo z tego wydarzenia w kanale youtube portalu górniczego nettg.pl (kliknij).
Te pola przykładnej i konfliktogennej współpracy rozgraniczał wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk.
Dwie strony i dobra wola
- Dialog wymaga dwóch stron i dobrej woli po obu. O ile którakolwiek z nich siada do stołu z założeniem o niemożności dogadania się, to w ogóle szkoda do niego siadać. Często zdarza się, że przedsiębiorstwa górnicze, niczym niezobowiązane, chętnie współpracują z gminami w różnych obszarach. Tak dzieje się w animowaniu sportu, kultury, w dziedzinie zdrowia... Te postaci współdziałania nie są niczym wymuszone. Ale jest również obszar wyznaczany formalnymi regulacjami - Prawem geologicznym i górniczym, ustawą o zagospodarowaniu przestrzennym - który rodzi konflikty, ale też pola do negocjacji. Jednym z nich jest nieuwzględnianie w studium uwarunkowań, a potem w planie przestrzennego zagospodarowania gminy zidentyfikowanych złóż kopalin. To jest obowiązek gminy i ona musi to zrobić, bo inaczej ingeruje wojewoda. I chociaż, wydawałoby się, ta sfera nie powinna być przestrzenią sporu, to przeradza się w konflikt, kiedy gmina planuje na takim terenie budowę na przykład dużych kompleksów mieszkaniowych lub zakładów produkcyjnych ze świadomością, że za jakiś czas przedsiębiorca górniczy otrzyma koncesję na wydobycie złoża z jej następstwami w postaci deformacji terenu. To jest obszar, wymagający dogadania się stron z korzyścią dla obu - mówił Łukaszczyk.
Daniny co do grosza
Wojewoda zwrócił też uwagę na pozytywny kontrast, obserwowany w sferze wywiązywania się górnictwa z danin publicznoprawnych na rzecz gmin.
- Był czas, kiedy tworzone przed kilkunastu laty spółki węglowe były w tak trudnej sytuacji ekonomicznej, że miały problemy z płaceniem należnych gminom pieniędzy. Dziś to położenie radykalnie się zmieniło i należności te - wyjąwszy jeden epizodyczny przypadek - są realizowane prawie w 100 procentach. To zmieniło relacje zobowiązany-wierzyciel, powodując, iż są one nadzwyczaj pozytywne. Długo by szukać w innych sektorach tak poprawnych. I to pokazuje dobry klimat - komentował.
Jednocześnie, wyraźnie nawiązując do nieprzychylnej górnictwu postawy władz Żor i Gierałtowic, mówił o sytuacjach, które go zdumiewają.
- Pierwszą likwidowaną w Polsce kopalnią były Żory. W tamtym czasie bezrobocie w samym mieście skoczyło do przeszło 40 procent. To jest przestroga, aby nie kierować się tylko interesem politycznym i wyborczym, ale przyszłością gminy i istniejących w niej przedsiębiorstw. Kiedy dziś Kompania Węglowa nie może się dogadać z gminą Gierałtowice, bo ta upiera się przy swoich koncepcjach przyszłości, to przypomina mi się powódź z 2010 roku. Rzeka Kłodnica nigdy by nie wylała, gdyby istniało porozumienie między spółką i gminą w sprawie uregulowania gruntowych stosunków formalnoprawnych - wymieniał wojewoda.
Ruletka zmiennej władzy
Prezes Wyższego Urzędu Górniczego Piotr Litwa spoglądał na tę trudną koegzystencję z pozycji państwowego nadzoru górniczego.
- Kwestie decyzji koncesyjnych należą do najtrudniejszych momentów, na jakie czeka górniczy przedsiębiorca. Proces od rozpoznania złoża, poprzez zabiegi o koncesję, po przystąpienie do eksploatacji jest - przy naszych uregulowaniach formalnoprawnych - gehenną dla inwestora. W przypadku Jastrzębskiej Spółki Węglowej trwał on osiem lat. Czy można sobie wyobrazić przedsiębiorcę z innej branży, który miałby tyle cierpliwości, ale też środków, które trzeba wydać po drodze, aby czekać taki szmat czasu? Stanowiska samorządów w sprawach opinii koncesyjnych są zróżnicowane. Są gminy, które chętnie powiedziałyby "tak", ale są jednocześnie takie, w których nie ma sposobu na uzyskanie zgody na prowadzenie działalności wydobywczej. W Jaworznie kilku przedsiębiorców prowadzi bój o eksploatację na terenie tego miasta ciekawego, łatwego do udostępnienia złoża dobrej jakości węgla. Natomiast miasto ma takie stanowisko, jakie ma.
Droga przedsiębiorcy przez mękę nie kończy się przy tym w momencie uzyskania decyzji koncesyjnej i podjęcia jej realizacji. Jego działalność jest obliczona na dwadzieścia, trzydzieści i więcej lat. W tym czasie władze samorządowe się zmieniają i bywa, że ich poglądy ewoluują. Dochodzi do sytuacji, z którą spotkaliśmy się w ubiegłym roku w Bytomiu. W latach dziewięćdziesiątych ówczesny prezydent miasta uzgodnił koncesję pod pewnymi warunkami i eksploatacja - w naszej ocenie - była prowadzona zgodnie z nią. Natomiast zmieniły się władze i ich pogląd na realizację koncesji. Podobnie jest w Gierałtowicach. Jaki więc komfort ma przedsiębiorca górniczy, który przystępuje do eksploatacji, będąc świadomym, że za 20 lat przyjdzie ktoś inny, kto będzie ją blokował mimo decyzji koncesyjnej? - pytał prezes Litwa.
Szyb zawalidroga
Dawid Kostempski uczestniczył w forum Wydawnictwa Górniczego i Polskiego radia Katowice w dwojakiej roli: prezydenta Świętochłowic i prezesa Górnośląskiego Związku Metropolitalnego. Swoje wystąpienie rozpoczął od spostrzeżenia, że relacje między spółkami węglowymi a jednostkami samorządu terytorialnego stale się poprawiają.
- Dzieje się tak między innymi dlatego, że prezydenci miast, burmistrzowie, wójtowie są coraz bardziej świadomi mechanizmów i narzędzi, pozwalających im jak najwięcej wyegzekwować od spółek górniczych oraz skutecznie upominać się o respektowanie warunków, korzystnych dla śląskich gmin. Takim przykładem jest Ruda Śląska, która w odniesieniu do planu ruchu jednej z kopalń na jej terenie na lata 2012-2014 wniosła 40 warunków, które Okręgowy Urząd Górniczy w pełni zaakceptował. Myślę, że relacje gmina-przedsiębiorca górniczy przebiegają w trzech aspektach: już prowadzonej eksploatacji, przygotowań do wydobycia nowych złóż oraz - i o tym niewiele się mówi - kłopotliwej spuścizny po eksploatacji, która już wygasła. W Świętochłowicach były w przeszłości dwie kopalnie. Zostały zlikwidowane, natomiast pozostały problemy. W mieście mam więc dwa szyby i od pięciu lat wozimy się Katowickim Holdingiem Węglowym, który uchyla się od obowiązku ich zabezpieczenia. Ja, dysponując rocznym budżetem wysokości 162 milionów złotych, muszę przerzucać się racjami z firmą operującą miliardami. Każdego roku zabezpieczenie tych szybów kosztuje miasto pół miliona. Mimo jednak tej dolegliwości, podtrzymuję zdanie, że gminy górnicze i jednostki samorządu terytorialnego są skazane na współpracę.
Przywołam tylko porównanie Bytomia z Rudą Śląską. W Bytomiu zlikwidowano cztery kopalnie i strukturalne bezrobocie sięga w mieście 18 procent. W Rudzie Śląskiej fedrują cztery kopalnie i jeśli uwzględnimy jeszcze usługowe firmy z ich otoczenia - stopa bezrobocia utrzymuje się na poziomie ośmiu procent. Już tylko to zestawienie przekonuje, iż warto wypracować przestrzeń wzajemnego dialogu, opartego nie na czyjejkolwiek dominacji, lecz na konsensusie i synergii - argumentował Kostempski.
Na fundamencie zaufania
Z jeszcze większym bagażem dobrych doświadczeń przyszedł na górniczo-gminne forum Kazimierz Grzechnik, prezes Południowego Koncernu Węglowego. Były one tym bardziej interesujące, że spółka należy do silnej grupy energetycznej Tauron, a przy tym prowadzi eksploatację w dwóch województwach - śląskim i małopolskim.
- I tu, i tam nie mamy żadnych problemów w bieżącej współpracy z gminami. Dlaczego? Oba nasze zakłady - Sobieski i Janina - od wielu lat są zakorzenione na swoim terenie. Prowadzimy dialog na każdym szczeblu, począwszy od mieszkańców. W Jaworznie, Mysłowicach, Chrzanowie i Libiążu naszą firmę - to także kwestia uczestnictwa w wydarzeniach sportowych, kulturalnych i wielu innych - widać na każdym kroku. To budzi zaufanie mieszkańców, ich przekonanie, że jesteśmy wiarygodni i rozpoznawalni. Rzeczą o pierwszorzędnym znaczeniu jest prowadzona polityka zatrudnieniowa. W naszych zakładach pracuje ponad 50 procent mieszkańców gmin, na których terenie fedrujemy, i ten udział stale rośnie. Ma to istotne znaczenie, ponieważ pracownik utożsamia się ze swoją kopalnią. Z jednej więc strony zdaje sobie sprawę, że zakład powoduje szkody, ale też doskonale wie, jaka jest jego perspektywa, i obserwuje, że te szkody są na bieżąco naprawiane. Owszem, i nam dokuczają przewlekłe procedury uzyskiwania koncesji na perspektywiczne pola, niemniej i w tej sprawie jedynym rozwiązaniem jest dialog od podstaw. Nasze otoczenie musi uwierzyć, że nie jesteśmy firmą tymczasową i ewentualne szkody będzie miał kto usunąć - mówił Kazimierz Grzechnik.
O finansach nie przy herbacie
Zdaniem Tadeusza Chrószcza, przewodniczącego Stowarzyszenia Gmin Górniczych w Polsce, relacje górnictwo-samorządy psują przede wszystkim sprawy finansowe. Wójt Marklowic, posługując się graficznymi zestawieniami, przekonywał, że w ostatnich 10 latach dochody gmin węglowych ustawicznie spadają. Dlatego rozgraniczał pola, gdzie współpraca jest możliwa, i te, gdzie dialog idzie opornie.
- Mamy ustawę o zagospodarowaniu przestrzennym i to jest pole, gdzie strony mogą się dogadywać. W fazie studium uwarunkowań samorząd powinien uwidocznić kopalinę, zaś w fazie planowania zagospodarowania i występowania przedsiębiorcy o koncesję negocjować i uzgadniać warunki eksploatacji. I w takim kierunku idziemy. Natomiast tam, gdzie mamy do czynienia z finansami prezes firmy górniczej i szef gminy niczego nie załatwią przy herbacie. Tu w grę wchodzi ścisłe stosowanie prawa - mówił Tadeusz Chrószcz.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.