Przewodniczący "S" Piotr Duda spotkał się w piątek 13 kwietnia z pracownikami Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych, których zarząd złożył wniosek o upadłość. Zdaniem Dudy spółka nie powinna być prywatyzowana.
Kielecka spółka została sprywatyzowana rok temu. Nowym właścicielem są Dolnośląskie Surowce Skalne. 4 kwietnia zarząd KKSM złożył do sądu wniosek o ogłoszenie upadłości spółki. Rozprawa odbędzie się 9 maja.
Duda spotkał się z pracownikami KKSM przed bramą zakładu. W mityngu uczestniczyło kilkadziesiąt osób: pracownicy firmy, działacze "S" i Związku Zawodowego "Budowlani". Mieli flagi i transparenty, na jednym z nich widniało hasło: "Chcemy pracować, a nie głodować".
Zdaniem przewodniczącego nie było potrzeby sprzedaży przedsiębiorstwa, które przynosiło zyski.
Podkreślił, że firmy należące do Skarbu Państwa, które dobrze funkcjonują, powinny pozostać w rękach SP. - Niestety, te spółki sprzedaje się inwestorom, którzy powinni inwestować, a to są pseudoinwestorzy, "pijawki biznesowe", które chcą wyssać co najlepsze z firmy i ludzi pozostawić na bruku. I za to bierze odpowiedzialność nie tylko minister skarbu, ale też rząd Donalda Tuska. Ten rząd doszedł do władzy, żeby wszystko sprywatyzować - powiedział Duda.
- Zwrócimy się do ministra skarbu o cofnięcie tej prywatyzacji, o rewizję całego procesu prywatyzacyjnego - dodał. Zapowiedział także, że wystąpi do prokuratora generalnego, aby śledztwo ws. KKSM - jeśli zostanie wszczęte - było objęte nadzorem.
- Rządzący dziwią się niejednokrotnie, dlaczego pracownikom i związkowcom prywatyzacja kojarzy się źle, ze zwolnieniami, dyskryminacją i złodziejstwem. Niestety, ta prywatyzacja - jak wiele innych - miała na celu jedno: wydrenować dobry zakład pracy, postawić go w stan upadłości, przerzucić pieniądze gdzie indziej, a pracowników potraktować przedmiotowo - oznajmił Duda.
Szef "S" w regionie świętokrzyskim Waldemar Bartosz dodał, że rozwiązać problemy KKSM można tylko poprzez "odcięcie pijawki od zdrowego ciała". Pracownicy KKSM i związkowcy mówili dziennikarzom, że za marzec dostali tylko 500 zł pensji, nie dostali całej pensji za luty, nie otrzymali "barbórki" ani premii prywatyzacyjnej.
Pracownik jednej z kopalni skarżył się, że nawet nie dostaje środków czystości, wody ani posiłków należnych zimą; według niego nie jest też odprowadzany ZUS. Podkreślał, że przed prywatyzacją był to jeden z najlepszych zakładów w regionie.
Jak poinformowała w czwartek rzeczniczka MSP Magdalena Kobos, z informacji udzielonych na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu akcjonariuszy przez zarząd spółki wynika, iż pensje za ostatni miesiąc zostały wypłacone pracownikom w ratach.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.