Jednak nowemu świadczeniu, wydawanemu 1 kwietnia każdego roku, będzie towarzyszyć podatek akcyzowy. Przypomnijmy, że w roku 1920 urzędowo ustanowiono deputat barbórkowy: ćwiartkę wódki, 20 dkg kiełbasy i dwie bułki. Temu zwyczajowi hołdowano jeszcze za czasów PRL. Dzisiaj obdarowywanie pracowników wysokoprocentowym alkoholem stałoby w sprzeczności z przepisami ustawy o wychowaniu w trzeźwości, ale piwem? Czemu nie?
Wiele wskazuje na to, że jeszcze w tym roku wejdzie w życie deputat piwny, zwany też kwietniowym. Ma mieć charakter przywileju pozapłacowego. Mogliby z niego korzystać górnicy, zatrudnieni przynajmniej od dwóch lat, stale i w pełnym wymiarze czasu pracy na dole kopalń węgla kamiennego.
Byłoby to po części nawiązanie do tradycji sprzed II wojny światowej w nieco odświeżonej formie. Okazuje się bowiem, że wydawanie napojów zawierających do 3,5 proc. alkoholu nie narusza obowiązującej w Polsce ustawy antyalkoholowej.
Ustawodawca chce, aby górnikom uprawnionym do deputatu piwnego przysługiwał ów napój w ilości 0,5 litra za każdą przepracowaną dniówkę. Do świadczenia nie byłby wliczany okres urlopu wypoczynkowego.
A zatem deputat piwny wynosiłby około 110 litrów piwa rocznie na każdego uprawnionego i stanowiłby mniej więcej równowartość deputatu węglowego, wydawanego w ekwiwalencie.
Niestety, świadczeniu towarzyszyć ma utrudnienie związane z podatkiem akcyzowym. Jak poinformowano nas w Izbie Celnej, osoby uprawione do deputatu będą zobligowane złożyć każdego miesiąca w urzędzie celnym dokument dostawy w czterech egzemplarzach oraz oświadczenia, że przysługujące świadczenie zostanie wykorzystane do celów prywatnych.
Celnicy są skłonni uprościć cała procedurę, sugerując, żeby deputat wydawano jednorazowo, np. 1 kwietnia, a nie każdego miesiąca, jak napisano w projekcie. Wówczas wizyty w urzędach celnych ograniczyłyby się z dwunastu do zaledwie jednej.
Na takie rozwiązanie nie godzą się górnicze związki zawodowe. Ich zdaniem jednorazowy odbiór ponad 220 opakowań szklanych z piwem naraziłby uprawnionych na spory wydatek związany z transportem. Spółki zaś tłumaczą, że nie ma podstaw prawnych, aby pokrywać koszty z tym związane.
Pomysł powrotu deputatu, dawniej zwanego barbórkowym, a dziś najprawdopodobniej kwietniowym, tym razem w postaci piwa, wydaje się ciekawym eksperymentem. Nie od dziś bowiem wiadomo, że napój ten ma wiele walorów leczniczych, zaś doprawiony solą i spożywany po wysiłku fizycznym w znacznym stopniu zapobiega odwodnieniu organizmu.
Ze starych śląskich kronik dowiadujemy się, że piwo polecano niegdyś nie tylko matkom karmiącym, ale również ciężko pracującej braci gwareckiej, gdyż jest "środkiem leczniczym, odżywczym i wzmacniającym".
Jeśli deputat piwny miałby wrócić na 1 kwietnia, kwestia jego wprowadzenia do ustawy musiałaby stanąć na porządku obrad Komisji Trójstronnej jeszcze dziś, a najpóźniej jutro.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
A podobno Ci co nie piją piwa to se mogą cola 0,3 wypić ;)
pryma aprylis :)