KGHM mając nadmiar gotówki upłynnił ją, dokonując zakupów kopalń i złóż metali na drugim kontynencie. Dokonał tego, przejmując kanadyjską spółkę Quadra FNX. Ponieważ KGHM jest względnie większościową spółką skarbu państwa, transakcja ta znacznie wcześniej znana była rządowi.
Miedziowa spółka aktywnie poszukiwała sposobów zagospodarowania swoich nadwyżek. Minister skarbu postanowił jej "pomóc" przejmując jej nadmiar w postaci tzw. podatku o niektórych kopalin. Słowo "niektóre" oznacza tu miedź i srebro wydobywane w KGHM. Podatek ten obliczany na ok. 2 miliardy złotych ma w jakiejś mierze przywołać firmę do rzeczywistości i sprawić, że nie będzie ona miała już problemów z lokowaniem swoich niebotycznych zysków. Po prostu mają one odtąd być takie same, jak we wszystkich innych tego rodzaju kopalniach.
Pijar
Pijar - to najsilniejsza broń KGHM. Jednym z jej filarów jest Dariusz Wyborski - rzecznik prasowy KGHM, który słynie z zawsze dobrego humoru i samopoczucia. Po ogłoszeniu, że akcjonariusze kanadyjskiej firmy zaakceptowali transakcję jej kupna przez KGHM, udzielił wywiadu dla dziennika TVP - 1. Nie krył swego zadowolenia z tego faktu. Stajemy się firmą globalną, międzynarodową. Zyska na tym KGHM, pracownicy firmy, legnicki region i skarb państwa. Opinia publiczna owe oświadczenia przyjmuje pozytywnie. Jest to pierwsza polska firma, która lokuje swój kapitał poza granicami kraju, stając się konkurentem największych światowych gigantów w tej branży. Tak to wszystko wygląda na papierze. Jak wiadomo, potrafi on wszystko wytrzymać.
Pytani o zdanie mieszkańcy Lubina też są zachwyceni, będą pracować w Kanadzie i w Chile. Związki zawodowe nie protestują i milcząco ją akceptują. Opinie te podziela też prezes Herbert Wirth. Twierdzi on, że "korzyści nie zabraknie". Zwraca on uwagę na wysokie koszty produkcji miedzi w jego własnej firmie. Pozyskanie niskokosztowych producentów zagranicznych ma znacznie obniżyć średni koszt produkcji. Rynek globalny sam w sobie jest czymś, co ma mieć magicznie pozytywne znaczenie ekonomiczne. Obok światowego producenta srebra KGHM ma stać się też potęgą w odzyskiwaniu złota. Skala 10 ton tego metalu jest już znaczącym aktywem. Powstanie też platforma służąca transferowi polskiej myśli naukowej w dziedzinie górnictwa.
Wszystko to zachwycone media bezkrytycznie powtarzają, dowartościowując nadszarpniętą opinię firmy sporem z rządem o podatki od "niektórych kopalin". Przypomnieć tu trzeba, że piętnaście lat temu identyczne zachwyty mediów dotyczyły transakcji KGHM w Kongo. Owszem, teraz jest to całkiem inna operacja, inna jej skala i inne czasy. Pytany o to mniejszościowy właściciel KGHM, jakim jest skarb państwa odmówił ustosunkowania się do tej transakcji. Co samo w sobie jest już wielce zastanawiające.
ZG Konrad i Sierra Gorda
Pierwsze z zastrzeżeń, co do tej transakcji jest może siermiężne i dotyczy zatopionej w 2001 roku kopalni rud miedzi "Konrad" w Iwinach koło Bolesławca. Znajduje się tu około 100 milionów ton rudy o średniej zawartości miedzi w granicach ok. 1,2 procent. Czyli jest tu około 1,2 milion ton miedzi. Największy projekt będący w połowie tylko własnością przejętej spółki Quadra FNX - Sierra Gorda w Chile jest całkowicie porównywalny. Tam zawartość miedzi w rudzie jest trzykrotnie niższa (0,42 proc. Cu). Jej całkowite zasoby wynoszą 2,126 mln ton Cu. Połowa z tego należy do KGHM, czyli akurat tyle, ile jest w Iwinach koło Bolesławca.
Kopalnia Konrad nadal ma szyby gotowe do odtopienia, które nie zostały zniszczone. Wszelkie warunki geologiczno-górnicze dotyczące bezpieczeństwa pracy są tu o niebo lepsze niż w pozostałych kopalniach KGHM. Powstaje pytanie, po co zakupuje się w dalekiej Ameryce Południowej złoża, kiedy takie same, znajdują się zaledwie ok. 30 km od KGHM? Jedynym utrudnieniem w ZG Konrad były nadmierne dopływy słodkiej wody do wyrobisk górniczych. Jest to całkowite przeciwieństwo tego, co będzie w Chile. Tam akurat w wysokich i pustynnych górach wody brakuje.
Szczęściarz?
Pewne zdziwienie budzi też fakt, że nikt ze światowych potentatów miedziowych nie zwrócił wcześniej uwagi na możliwość zakupu tej spółki. Powiedzmy jednak, że KGHM ma najlepsze rozeznanie i wszystkich swoich konkurentów uprzedził. Główne aktywa przejmowanej spółki Quadra FNX to posiadane zasoby rud miedzi. Przejęte kopalnie w Kanadzie są rzędu wielkości produkcji, jaką miał wspomniany Konrad w Iwinach. Żadne rewelacje. Jest ich łącznie 6, dając rocznie ok. 100 tys. ton miedzi. Na jedną kopalnię przypada mniej niż 20 tys. ton. O takiej skali produkcji w Polsce kopalnie są nieopłacalne i się je zamyka. Być może, że część z nich eksploatowana odkrywkowo jest mniej kosztowna, stąd spółka Quadra miała na nich niewielki zysk. Już na wstępie wiadomo, że przynajmniej dwie z tych kopalń trzeba będzie zamknąć i ponieść wszystkie z tym związane koszta, których na razie nie ujawniono.
Wiadomo jednak, że liczone są one przynajmniej w setkach milionów dolarów. Złoże "Victoria" w Basenie Sudbury to duży projekt polimetaliczny w regionie znajdujący się obecnie w stanie "studium wykonalności". Wszelkie prace projektowe, badawcze i przygotowawcze można obliczać w milionach dolarów. Inwestycja ta będzie kosztować przynajmniej sto razy tyle, czyli liczyć się należy z wydatkami rzędu przynajmniej miliarda dolarów. Dochody przejętej spółki dochodziły do ok. 170 milionów dolarów rocznie. Nic więc dziwnego, że nie bardzo było ją stać na takie inwestycje. Czy KGHM będzie na to stać? Na pewno, ale pod warunkiem, że inwestycje na własnym złożu ograniczy tylko do niezbędnego minimum.
O uruchomieniu złoża molibdenu na Grenlandii w tej sytuacji można tylko pomarzyć. Koszta wyniosą kolejne minimum kilka miliardów dolarów. Tego wydatku nawet KGHM przynajmniej tak szybko nie uniesie. Na zakup Quadry FNX złożyły się nie tylko nadzwyczajne dochody z rekordowego pod względem cen miedzi roku 2011, ale przede wszystkim sprzedaż swoich najlepszych aktywów jak "Polkomtel". Skąd teraz KGHM weźmie pieniądze? Trzeba będzie brać kredyty, ale też trzeba będzie je spłacać. Na tego rodzaju operacjach nie jedna już firma się przewróciła. Stąd pochodzi powściągliwość zagranicznych konkurentów w rywalizacji o przejecie kanadyjskiej spółki Quadra FNX. Jednak KGHM życzymy szczęścia!
Chińska oferta?
Jak wiadomo Chińczycy od dawna są zainteresowani bliską współpracą z KGHM. Dostawy miedzi do Chin są podstawą dochodów firmy. W tej sprawie podpisano szereg umów znacznie rozszerzających umowę czysto handlową. Mają być wspólnie prowadzone projekty inwestycyjne na całym świecie w zakresie przejmowania i pozyskiwania złóż. Razem mają być organizowane międzynarodowe imprezy gospodarcze. Szeroko była omawiana, dotychczas jednak nie podjęta próba zgazowania przez Chińczyków zalegającego w rejonie Legnicy węgla brunatnego.
Były marszałek sejmiku dolnośląskiego prof. Jan Waszkiewicz reprezentujący Dolnośląskiego Forum Polityczne (15 lutego) zwrócił uwagę na możliwość przejęcia KGHM przez Chińczyków. Jest to o tyle prawdopodobne, że firma ta kluczowe swoje dochody uzyskuje z dostaw miedzi do Chin. Jest to jednak tylko ta oficjalna cześć ich zainteresowań. Jak wiadomo, Chiny są światowym potentatem w dostawach pierwiastków ziem rzadkich niezbędnych dla nowoczesnych technologii. To lubińskie złoża, a szczególnie łupki miedzionośne są szczególnie bogate w te metale. Praktycznie poza renem nie są one odzyskiwane i w całości trafiają do zbiornika odpadów "Żelazny Most".
KGHM mieliby przejąć Chińczycy z podwójnym zyskiem dla skarbu państwa. Pierwszym miałby być wspomniany regularnie nadal płacony podatek od "niektórych kopalin", a drugim wpływy ze sprzedaży reszty udziałów sięgających 37 procent. W ten sposób skarb państwa zostałby jednorazowo zasilony nawet kilkunastoma miliardami złotych.
Koniec żartów
Wszystkie popełnione dotąd błędy, niedociągnięcia i nietrafione decyzje są niczym w porównaniu do transakcji dotyczącej kanadyjskiej spółki. Jeżeli scenariusz realizacji tego zakupu przyjmie jakiekolwiek negatywny przebieg, nasz flagowy okręt górniczego powodzenia pójdzie na dno jak trafiony torpedą. Są co do tego niepokojące przesłanki. Należy do nich nachalny pijar, który zawsze przesłania rzeczywiste warunki tego rodzaju transakcji.
Zauważyć trzeba powściągliwe, a nawet krytyczne oceny krajowych specjalistycznych agencji, które w natłoku "powodzenia" pomijane są milczeniem. Wreszcie wspomniane na wstępie milczenie w tej sprawie mniejszościowego właściciela, którym jest skarb państwa, też nie wróży niczego dobrego. Życząc naszej spółce powodzenia nie można zapominać o istniejących zagrożeniach. Jak wiadomo, ich lekceważenie na ogół mści się okrutnie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Bardzo niepewna transakcja ,ciekawe kto ją pchał do przodu. No w końcu w Polsce sprzedano tysiące zakładów za ich roczny zysk lub taniej ,a tutaj kupuje się firmę w cenie 10 letnich przychodów i wątpliwych zyskach.